Marcelo–Cristiano: Spółka bez żadnych ograniczeń
<i>MARCA</i> analizuje wczorajsze spotkanie
MARCA stwierdza, że wczoraj wygrała drużyna, która na papierze jest lepsza i która dodatkowo praktycznie zamknęła dwumecz. Królewscy zostawili po sobie interesujące wrażenia. Wśród nich spółkę bez żadnych ograniczeń, jak dziennik nazywa połączenie między Marcelo a Cristiano, czy zamysł przebywania przez większą część czasu na połowie rywala.
Z drugiej strony, ekipa wykazała się też lukami w określonych aspektach taktycznych i brakiem ciągłości gry, co trzeba poprawić, bo ci zawodnicy są do tego zdolni. Na przykład, za często pozwalali Romie na przeprowadzanie szybkich ataków przez niedokładne podania w momencie wyprowadzania akcji. Ciągle też w określonych momentach spotkania drużyna za bardzo się dzieli.
Skąd takie problemy z Salahem?
Prawdopodobnie z braku przezorności taktycznej. Zidane wysłał Marcelo do ataku, żeby pomóc Cristiano w tworzeniu przewagi nad Florenzim, który jest bardziej pomocnikiem i ma problemy z defensywą.
Spalletti wydał przeciwny nakaz. Zabronił Salahowi wracania za Brazylijczykiem. Egipcjanin miał czekać z przodu, co wymuszało decyzję u Królewskich: albo Marcelo zostaje, albo atakuje Florenziego z Cristiano. W środku tej wojenki trwała mała bitwa między Isco a Pjaniciem, którzy są na co dzień bardziej techniczni niż fizyczni.
To była strategia w najczystszej postaci. Marcelo rządził na połowie Romy, a Salah na części Realu. Nikt za nikim nie wracał, ale w tym meczu od jednej do drugiej bramki więcej do stracenia miała ekipa Zidane'a.
Ten pojedynek zaczął jednak przechylać się na szalę Królewskich. Wszystko dzięki kryciu, jakie podopieczni Zidane'a zaczęli stosować od połowy pierwszej części na atakującym Romy, gdy zespół miał piłkę. Sergio Ramos grał praktycznie jako lewy obrońca i walczył z Salahem indywidualnie. Nie szło mu źle, jak na szybkość przeciwnika. Pomagał mu często Kroos.
W drugiej połowie, zanim Cristiano złamał spotkanie, Spalletti chciał wyrównać wynik tej bitwy i oddelegował na tę flankę Nainggolana w miejsce Pjanicia. Belg miał kryć Marcelo i nie pozwalać mu na groźne wejścia. Była to też tarcza dla Florenziego. Tymczasem Salah ciągle dostawał szanse na swoje rajdy.
Czy Isco i James wystarczająco angażują się w grę?
Czasami tak, czasami nie. Ich zaangażowanie w grę kolektywną rozkłada się na serie. Obaj chcą otrzymywać piłkę, ale rzadko odgrywają ją na jeden kontakt i za często zmuszani są do gry plecami do bramki, czego pomocnik nigdy nie powinien robić. Te braki taktyczne obaj nadrabiają swoją jakością i wizją gry. Kolumbijczyk pojawiał się wczoraj wystarczająco często i zagrał trzy podania na strzelenie bramki. Mimo wszystko obu trudno jest rozegrać pełne 90 minut w roli klasycznych pomocników.
Jak rozwijała się taktyczna zagadka Romy?
Zaczęło się od niespodzianki w pierwszym składzie, a potem cały czas modyfikowano ustawienie. Na start zespół wyszedł w systemie 4-4-2. De Rossi został na ławce i w składzie nie było żadnego specjalisty od wyprowadzenia akcji. Vainqueur nim nie jest, dodał tylko siły do środka pola, a w ataku brakowało prawdziwego odnośnika.
Po bramce Cristiano Włosi wprowadzili Džeko i przeszli na 4-3-3. Ustawienie z dwoma skrzydłowymi i napastnikiem–czołgiem zmuszało Ramosa do pozostawania na środku przy Varanie i nie pozwalało na zejścia na lewą stronę. Ostatecznie Roma kończyła mecz w ustawieniu 3-4-3 przez wejście De Rossiego. Było jednak za późno, by móc osiągnąć kontrolę nad grą.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze