Komisja zamknie sprawę Realu, gdy w Hiszpanii zmienią się rządy
Najnowsze doniesienia z Brukseli
„Piłka nożna to pasja, ale również biznes”, często powiada Margrethe Vestager, komisarz europejski ds. konkurencji. Interesy w Realu Madryt w ostatnich latach nie mają się źle. Biura analityczne raz po raz zgadzają się co do tezy, że jest to najbogatszy klub na świecie. Niektóre operacje Królewskich budzą jednak podejrzenia. Vestager praktycznie zamknęła już dochodzenie w sprawie nielegalnej pomocy państwa na rzecz Realu Madryt. W Brukseli uważa się, że Florentino Pérez skorzystał na bardzo dla niego lukratywnej wymianie gruntów z Miastem Madryt. Komisja chce więc zobowiązać Hiszpanię do odzyskania dwudziestu pięciu milionów euro, którymi państwo wspomogło klub. Źródła z belgijskiej stolicy donoszą jednak również, że organy Unii poczekają z wymierzeniem tej kary do zmiany rządów.
Ta decyzja była już niemalże gotowa jesienią, ale nowe dowody w sprawie na powrót otworzyły dochodzenie. Teraz w Brukseli osiągnięto już konkluzje, Vestager, niegdyś wicepremier w Danii, a dziś jedna z bardziej prominentnych postaci w Komisji, uważa jednak, że w sprawie tak delikatnej jak pomoc państwa dla klubów piłkarskich należy zachować ostrożność. Dlatego preferuje się, aby decyzję nie spadłą na ręce rządu tymczasowego. Kiedy tylko wyłoni się nowa egzekutywa w Hiszpanii, Bruksela zamknie wszystkie sprawy piłkarskie związane z tym państwem, mowa więc również o nielegalnej pomocy państwowej dla Valencii, Hérculesa, Elche i Realu, a także możliwych przywilejach podatkowych dla Realu, Barcelony, Bilbao i Osasuny. O tych sprawach
informowaliśmy przed dwoma lata, kiedy Komisja wszczęła postępowanie.
Zarzuty wobec Realu dotyczą przede wszystkim nielegalnej pomocy ze strony organów władzy publicznej, to jest Rady Miasta Madryt. Kiedy burmistrzem Madrytu był Alberto Ruiz-Gallardón, na Królewskich miano przenieść własność działki wartej wówczas 595 tysięcy euro. Przeniesienia jednak nie wykonano z uwagi na zmianę w prawie, która je zablokowała. W 2011 roku zdecydowano na kompensację Realowi nieudanej transakcji za pomocą innych terenów, po rewaluacji wartych 22 miliony i 700 tysięcy euro, to jest ponad trzy tysiące procent z pierwotnej wartości działki. „Wygląda na to, że Real cieszy się przewagą ekonomiczną”, dlatego mogło dojść do „pomocy państwa”, cytując wniosek Komisji Europejskiej do Rady. Komisja zleciła wycenę działek niezależnym ekspertom, wedle których rewaloryzacja przebiegła błędnie, ziemia, za którą klub miał dostać rekompensatę, nie jest warta nawet połowy wartości działek, które otrzymał Real. Różnica wynosi więcej niż dziesięć milionów euro, a to bez ważnej dla wyceny klasyfikacji gruntu, to jest ustalenia, czy mowa o gruntach mieszkalnych, sportowych, czy też niezurbanizowanych. Dlatego decyzją Komisji państwo ostatecznie będzie musiało odzyskać pieniądze, którymi wspomogło Real, według wyliczeń tego organu będzie to kwota pomiędzy dwudziestoma a dwudziestoma pięcioma milionami euro, zależna od dokładnych szacunków.
Dla rozjaśnienia sprawy z Brukseli napływało sporo pytań do Rady Miasta Madryt. W jednym z ostatnich z listopada 2015 roku, Rada Miasta, której przewodzi burmistrz – obecnie Manuela Carmena z Podemos, broni działań swoich poprzedników. Komisję interesuje natomiast dlaczego nie udano się z tą sprawą do sądu, aby zweryfikować, czy Miasto w ogóle musiało coś kompensować Realowi. O tym informuje Bruno García Gallo. Komisja, która wszczęła postępowanie pod wodzą wiceprezesa Joaquina Almunii, zmusi więc Hiszpanię do odzyskania pieniędzy. Oczywiście wtedy, kiedy w kraju władzę obejmie nowa egzekutywa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze