Skok jakości w La Fábrice
Klub inwestuje w specjalistów
Przed kilkoma dniami dało wyczuć się strach, który wywołały nowe kontrakty reklamowe Premier League podpisane z szejkami z Bliskiego Wschodu, dzięki nim do Anglii wpłynie kolejna rzeka petrodolarów. Jednakże w ostatnich miesiącach, a przede wszystkim tygodniach, dla Realu Madryt pojawiły się również nowe, wcześniej nieznane, zagrożenia, to za sprawą wielkich azjatyckich fortun. Pieniądze w Hiszpanii inwestują Peter Lim (Valencia) i Wang Jianlin (Atlético), dodatkowo zaś bardzo wzrosła pozycja ligi chińskiej, która przypuściła mocną ofensywę w ostatnim okienku transferowym. Do Państwa Środka trafili gracze o dużych nazwiskach, za których zapłacono olbrzymie sumy – godne największych piłkarzy.
„Trudno będzie w przyszłości rywalizować przeciw wszystkim tym milionom”, komentuje sprawę Florentino Pérez, kiedy spyta się go o zmiany następujące w piłce za sprawą wielkich pieniędzy z Orientu. Nie brak mu w tym racji, dlatego właśnie pracuje, aby poprawić kontrakty, które już zostały podpisane z różnymi markami komercyjnymi i które sponsorują klub. Prezes szuka również nowego źródła finansowania, co pomoże w ściąganiu najlepszych piłkarzy na świecie. Nie są to jednak jedyne ruchy, które wykonuje Real Madryt. Klub chce walczyć z najbogatszymi również poprzez pozyskiwanie najlepszych krajowych piłkarzy przyszłości, jak to zrobiono z Asensio i Vallejo zeszłego lata. Chce też bardziej skupić się na szkółce, to jest na jednym z fundamentów historii Blancos.
Inteligentni gracze
Uczynienie Víctora Fernándeza szefem La Fábriki spowodowało, że za nim przyszedł też Juanlu Martínez, którego znawcy uważają za najlepszego metodologa w świecie futbolu. „To Paco Seirul-lo teraźniejszości i przyszłości, możemy być dumni, że mamy go w naszej canterze”, słyszy się w murach Valdebebas. Seirul-lo jest jednym z tych ludzi, którzy w największym stopniu odpowiadają za sukces La Masíi i ceniony styl gry Barcelony z ostatnich dwudziestu lat. Takiej postaci szkółka Realu wymagała od dłuższego czasu. Z Juanlu Martínezem La Fábrica nastawia się na przyszłość. „Mając na celu stworzenie piłkarzy inteligentnych, różnych i kreatywnych, wiele czasu przypada na badanie mózgu zawodnik. I to jest droga, którą chce podążać szkółka Realu Madryt. Talent ponad jakąkolwiek inną umiejętnością”, doprecyzowuje źródło z tyłów klubu.
Smartfootball pod takim szyldem od września przebiega rewolucja metodologiczna Juanlu Martíneza wprowadzona do Realu Madryt. „Chce, aby wszystkie zespoły w szkółce opierały swą siłę na kreatywności i na tym, aby wzmocnić tę kreatywność, żeby interpretować sytuacje w czasie gry w najbardziej inteligentny sposób”.
Czterdziestosześcioletni Juanlu Martínez pochodzi z Walencji, próbował swoich sił jako piłkarz w szkółce zespoły z Mestalla i w Xátivie, szybko jednak porzucił ten zawód, aby skupić się na badaniu tego królewskiego sportu. W istocie to jeden z pierwszych doktorów od edukacji fizycznej w Hiszpanii. Do 2011 roku pracował w Katalonii, gdzie trzynastu piłkarzy ze szkółki stało się częścią pierwszego zespołu. Dlatego więc Real zainteresował się nim, mając nadzieję, że wprawi w ruch La Fábrikę, wtedy jednak nie doszło do porozumienia, a Juanlu przeniósł się do Dynama Moskwa, gdzie odnosił znaczne sukcesy aż do zeszłego lata. Wtedy pojawił się Victor Fernández, który namówił go do opuszczenia mroźnej Rosji i powrotu na Półwysep Iberyjski, gdzie przyszło mu podjąć się nowego wyzwania w Realu Madryt. Wyzwania, które polega na uczynieniu La Fábriki najlepszą szkółką na świecie w ciągu od trzech do pięciu lat.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze