Advertisement
Menu
/ as.com

Capello: Zmiana Ancelottiego na Beníteza była zbyt traumatyczna

Wywiad z byłym trenerem Realu

Fabio Capello udzielił wywiadu dla dziennika AS. Były trener Realu mówił zarówno o obecnym kształcie klubu, jak i przeszłości oraz prowadzonych przez siebie zespołach. Włoch zwrócił też uwagę na to, jakie zmiany obecnie następują w światowej piłce, nie do końca je przy tym chwaląc.

Dlaczego Benítez nie zatriumfował w Realu?
Nie wiem. Trzeba by było być w szatni…

Wydaje się, że piłkarze poczuli się wolni, kiedy odszedł.
Jeśli nie ma feelingu z trenerem, trudno jest zwyciężać. Benítez ma doświadczenie…

Był zanadto defensywny?
Możliwe, że zmiana Ancelottiego na Beníteza była zbyt traumatyczna.

Dlaczego trenowanie w Realu jest tak trudne?
To zależy od prezesów (śmiech). To wpływa na wiele rzeczy.

Problemem Królewskich są trenerzy czy to, że w ciągu dwunastu sezonów stale mieli inne jedenastki?
Jest wiele problemów, wiele! Nie wiem… Real to bardzo trudny klub. Jeśli prezes zastępuje trenera, aby bezpośrednio rozmawiać z piłkarzami o problemach, to trener jest już martwy. Piłkarze o tym wiedzą! Mówią między sobą: „Prezio spytał mnie wczoraj, dlaczego to się dzieje…”. I myślą, że trener jest nic nie warty.

Co sądzisz o tym, że klub nie ma dyrektora sportowego?
Ja zawsze go tutaj miałem.

Teraz jednak go nie ma. Kto decyduje o transferach?
Trener, nie?

Nie wiem.
Normalnie jest tak… Tyle że jeśli potem drużynę tworzy prezes…

Dzwoniłeś do Florentino przed tym, jak zdecydował się na Zidane'a?
Nie (śmiech). Obecnie jestem emerytem, a Florentino nie lubi tych, którzy przyszli za innego prezesa. On chce być tym, który robi transfery, decyduje, lubi też robić nowe rzeczy. Nie podoba mu się, co ma, widzieliśmy to w przeszłości. Lubi być tym, który załatwia sprawy.

Czy Real z BBC może się utrzymać?
Myślę, że tak. Zobaczmy, co się stanie w Bayernie za Ancelottiego. To zależy od tego, kto będzie grać u innych. Spójrzmy na Barçę z Messim i Neymarem. Od kiedy przyszedł tam Luis Suárez, który bardzo pomaga w obronie, to funkcjonuje. Abstrahując od tego, mają problemy za sobą. W każdym meczu tworzą okazje.

Myślisz, że Zidane ma niezbędne doświadczenie?
Ma charyzmę, co jest ważne.

To mu wystarczy?
Trzeba dać mu czas. Piłkarze wierzą w ciebie, aż doznasz porażki. Zawodnicy oceniają każdego dnia.

Myślisz, że trener, który przychodzi do Realu, wie, że jest sześciu lub siedmiu stale grających piłkarzy?
Ależ oni są dobrzy, prawda? Spójrz, tylko raz coś mi na ten temat powiedziano. Kiedy Królewscy ściągnęli Marcelo, Gago i Higuaína, a wszyscy byli bardzo młodzi, prezes powiedział mi: „Dlaczego ich nie wystawiasz?”. Odpowiedziałem mu: „Proszę się nie martwić, oni mogą w przyszłości tworzyć fortunę Realu”.

Denerwuje cię, że jesteś widziany jako trener defensywny?
To największe kłamstwo na świecie! Zaczęto tak mówić, kiedy wygrałem pierwszy tytuł z Milanem, a każdy mecz kończył się 1:0, 1:0, 1:0… Ale spójrzmy na mój pierwszy sezon w Realu. Grałem z tylko jednym środkowym pomocnikiem, którym był Redondo! Z nim grał Seedorf, mediapunta. Na jednej flance grał Victor, na drugiej Raúl, a na przedzie Mijatović i Šuker. To było defensywne?

Zaś w drugim etapie w Realu w środku grali Emerson i Diarra!
Nie mieliśmy łatwości w graniu piłką. Brakowało jakości, ale to właśnie wtedy miałem. Mieliśmy też problemy z pewnymi piłkarzami, na przykład z Ronaldo… Gdy go sprzedaliśmy, zespół się zmienił.

To była kwestia szatni?
Tego nie wiem… Rozmawiałem jednak z zespołem, żebyśmy wygrali ostatnie jedenaście lub dwanaście meczów, i to zrobiliśmy. Wygraliśmy tytuł, bo gracze zaczęli więcej się ruszać i naciskać.

Zawsze dobrze dogadywałeś się z Lorenzo Sanzem?
Jedyny problem, który z nim miałem, był taki, że chciał, aby grał jego syn. Fernando zaś był bardzo dobrym chłopcem, doskonale trenował. Ojciec jednak wymagał, aby grał, a tak nie mogło być.

Który z twoich Reali był lepszy, pierwszy czy drugi?
Pierwszy miał dużą jakość i był bardzo poważnym zespołem. To była drużyna mężczyzn!

Kto dowodził?
Hierro, Raúl, tak samo Illgner… Było tam wielu mężczyzn: Mijatović, Redondo, Šuker. Wszyscy byli liderami z wielką osobowością i byli zdecydowani wygrywać. Byli gotowi cierpieć, trenować…

A twój drugi Real?
To był Real nie pracy, ale słów. Byli tam dobrzy piłkarze, ale nie byli zjednoczeni. To trudne. Mieliśmy grupy…

Trudno było ci posadzić na ławce Ronaldo?
Spójrz, ważył dziewięćdziesiąt sześć kilogramów. Zapytałem go: „Ile ważyłeś, kiedy wygrałeś mundial w Korei i Japonii?”. „Osiemdziesiąt cztery kilogramy”. „Możesz zrzucić do dziewięćdziesięciu lub mniej?”, zapytałem i nie dotarłem do niego.

Trzeba być jednak odważnym, aby posadzić go na ławce, prawda?
Chciałem mieć szacunek do wszystkich. Piłkarze patrzą na ciebie każdego dnia i oceniają. Myślą, ile jesteś warty. Kiedy pytają mnie, jaki jest najlepszy piłkarz, którego trenowałem i który mógłby znaleźć się w jakiejś historycznej jedenastce, zawsze mówię, że to Ronaldo. Ronaldo był niesamowity, najlepszy i to z nawiązką. On i Van Basten.

Uważasz siebie za twardego trenera?
W Romie miałem inny wielki zespół i niesamowitych ludzi, z którymi wygraliśmy tytuł ligowy. Szanuję piłkarzy i chcę, aby oni szanowali mnie. To jest poważne, ale nie twarde.

Również Cassano został odstawiony w sezonie 2006/07. Pewnego dnia prawie doszło do rękoczynów?
Trener każdego dnia ma przed sobą czterdziestu ludzi, którzy go oceniają. Każdego dnia! I musi być poprawny. Mój ojciec mówił mi tylko: „Tylko słowo”. Był prawym człowiekiem. Szacunek, szacunek i jeszcze raz szacunek.

Dokąd zmierza futbol po ostatnich wielkich rewolucjach?
Widzę pewną modę, taką, że zespoły robią głupstwo, chcąc grać w sposób trochę podobny do Barçy, a nie mając ku temu umiejętności. Najładniej jest teraz szybko odbierać piłkę, jak dzieje się to w Bayernie albo Barcelonie, a później zagrywać prostopadle. Robią to także Napoli, czy Liverpool Kloppa. To właśnie zachodzi w piłce i jest to element, który wprowadził w Barçy Luis Enrique. To ostatnia zmiana. Żeby tak grać, trzeba mieć spore umiejętności. Wszyscy, którzy robili piłkarskie rewolucje, mieli u siebie boiskowych profesorów: Kovács miał Cruyffa i Neeskensa i tak dalej, Milan miał Van Bastena, Gullita, Rijkaarda, Baresiego, Maldiniego… Barça Xaviego, Messiego, Iniestę, Busquetsa…

Wielu zapomina, że miałeś świetną karierę jako piłkarz. Gdzie zacząłeś grać w piłkę?
W Pieris, gdzie się urodziłem. Miejscowość ma tysiąc mieszkańców i jest umiejscowiona w malutkiej okolicy, a mimo to miała trzeci zespół we Włoszech. Zawsze graliśmy w piłkę. Myślę, że tysiąc mieszkańców Pieris dał reprezentacji trzech piłkarzy, a Primera División dziewięciu. Niesamowite.

To jak w wiosce Asteriksa!
Mieliśmy reprezentantów kraju: Tortula, który był bratem mojej mamy, Zorzina i mnie.

Twój ojciec nie grał?
Był nauczycielem w szkole. Ludzie żyli z uprawy pól i konstruowania statków dla firmy Falcon, która robiła wtedy największe łodzie na świecie. Sześć kilometrów od Pieris była stocznia.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!