Środek obrony do naprawy
Pierwsze ważne zadanie nowego trenera
Liczby nie kłamią. Defensywa złożona z Sergio Ramosa i Pepego, która jeszcze niedawno była uważana za jedną z najlepszych na świecie, wyraźnie obniżyła loty. Do tego dochodzi Varane stale odwiedzający szpital. Jedynym elementem godnym zaufania w tej układance jest Nacho, jednak on sam nie zapobiegnie mnożącym się problemom.
W minioną sobotę Rafa Benítez, który nie spodziewał się rychłego zwolnienia, wielokrotnie irytował się na wyrwy, które w szyku obronnym tworzyła para stoperów. Pepe sprowokował rzut karny zagraniem na André Gomesu, a brak koncentracji całej formacji po bramce Bale'a pozwolił Paco Alcácerowi na szybkie odrobienie strat. Przewrotny los sprawił, że Pepe – jeden z niewielu sprzymierzeńców trenera – wbił mu gwóźdż do trumny i praktycznie zamknął mu przyszłość w roli menedżera Królewskich.
Pepe i Ramos mieli wszystko. Swoimi fantastycznymi występami ofiarowali kibicom niezliczone dawki szczęścia. Sergio przejdzie do historii głównie przez bramkę w finale Ligi Mistrzów. Dotychczas na drodze stawały im wyłącznie kontuzje. Głównie mowa tu o Pepe, chociaż jego partner z obrony w tym sezonie boryka się z nawracającym urazem barku, którego nabawił się 15 września.
Mimo wszystko Ramos jest zawodnikiem, który zawsze chce grać. Dzięki umiejętnościom i charyzmie dla każdego trenera jest niepodważalnym członkiem pierwszego składu. Ze szpitalnego łóżka wskakuje prosto do wyjściowej jedenastki, co jednak nie pozostaje bez skutków. W bieżącym sezonie wystąpił w 13 meczach ligowych i zdobył jedną bramkę. To poniżej jego zwyczajowych wyników, bo od przejścia do Madrytu notuje średnią 7 goli na sezon. Gra w powietrzu i umiejętność wywalczenia pozycji do strzału sprawiają, że jest jedną z najgroźniejszych broni Realu przy rzutach rożnych. Jedyne trafienie z obecnych rozgrywek padło jednak… po pamiętnej przewrotce w meczu z Sevillą. Pepe rozegrał o jedno spotkanie więcej, ale jego występy też odstają od tego, do czego zdążył przyzwyczaić kibiców Królewskich.
Zinédine Zidane staje więc przed bardzo trudnym, ale niezmiernie ważnym zadaniem. Musi podnieść na nogi obu swoich podstawowych stoperów i wyciągnąć defensywę z dołka, w którym zagrzebała się już jakiś czas temu. Zespół nie potrafi płynnie przechodzić z ataku do obrony, bo atakujący tercet BBC nie cofa się, a kontrataki przeciwników ogląda z założonymi rękami. Również James Rodríguez nie prezentuje wielkiej solidarności z blokiem defensywnym. Te problemy, podkreślane już przez Carlo Ancelottiego i trapiące Rafę Beníteza, wymagają stanowczych rozwiązań. Real Madryt potrzebuje żwawych i szybkich defensorów, a w meczu z Valencią (tak samo jak i w poprzednich) Pepe i Sergio Ramos pokazali wyraźnie, że daleko im do optymalnej formy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze