Benítez i Real chcą uciszyć przejawy niezadowolenia na Bernabéu
Artykuł z <i>El Confidencial</i>
Kibice wydają się być niezadowoleni z powodu tego, co dzieje się w kilku ostatnich miesiącach tego sezonu. Szukają wyrazistych celów, w które mogliby wymierzyć swój gniew. Trybuny Bernabéu szybko straciły cierpliwość z powodu zespołu, który nie spełnia oczekiwać, trenera pełnego podejrzeć i prezesa, którego działania jasno się podważa. Niezadowolenie gwarantowane, tak samo gwizdy dla wszystkich na początku meczu, zespół chce jednak uniknąć kolejnego skandalu, zatriumfować z Rayo i, przede wszystkim, dobrze zagrać. Jeśli nie uda im się tego osiągnąć, już nazajutrz social media znów wyrażą zniesmaczenie obecną sytuacją. Po słabym początku sezonu, tylko awansem do fazy pucharowej Ligi Mistrzów udało im się uniknąć najgorszego.
W najgorszej sytuacji jest otoczony przez wszystkich Rafa Benítez. Głównie dlatego Florentino Pérez powtarza, że „jest on rozwiązaniem”, obaj publicznie są wobec siebie przyjaźnie nastawieni, jak gdyby nic nie stało na bożonarodzeniowej kolacji, choć dobrze wiadomo, że prezes dawno już stracił zaufanie do trenera. Widać to było w tragiczną derbową noc, kiedy to zachowanie posady Hiszpan mógł zawdzięczać przede wszystkim Zidane'owi odmawiającemu propozycji sternika Królewskich. Trybuny dały mu się we znaki po sprawie Czeryszewa, jak również przed spotkaniem z Malmö, tak samo będzie też przed meczem z Rayo Vallecano. Jeśli uda mu się teraz pozbyć niechętnych okrzyków publiczności, będzie to coś dziwnego. Audytorium bowiem, na tę chwilę, nie cieszy się grą zespołu. „Trzeba zapomnieć o tym, co dzieje się wokół, i skupić się na wsparciu. Hymn Décimy mówi: «Hala Madrid i nic więcej». To jest klucz”, mówi Benítez pytany o odpowiedź trybun na ostatnie zdarzenia.
Piłkarze wiedzą, że tym razem również znajdują się na świeczniku fanów. Relacje między drużyną i jej trenerem nie są najlepsze. Zawodnicy nie wierzą w Rafę Beníteza, zdają sobie jednak sprawę z tego, co znaczy ostatnia bolesna porażka na El Madrigal i wiedzą, że albo zrobią teraz krok naprzód, albo może być już po sezonie. Pierwsza połowa tamtego spotkania była fatalna, o czym wiedzieli wszyscy w zespole. Także początek potyczki z podopiecznymi Paco Jémeza będzie trudny dla graczy. Część z nich schodziła ostatnio z placu gry otumaniona, przede wszystkim BBC i James, których wkład w grę obronną był żaden. Właśnie dlatego mecz wymknął się z rąk Benítezowi, o którym Paco Jémez mówi: „Jeśli dać mu czas, przyjdą rezultaty”.
Loża – punkt, na który trzeba patrzeć”
„Florentino, podaj się dymisji!” z coraz większą siłą rozbrzmiewa po stadionie Królewskich. Winą za to prezes obarcza środowiska radykalne, które wykorzystują trudny dla klubu moment, prawdą jest jednak, że okrzyki wychodzą z wielu różnych stref na Santiago Bernabéu. Najważniejsze liczby są ewidentne i ludzie nie mogą już wytrzymać faktu, że w ciągu ostatnich lat suma trofeów Barcelony wyraźnie przewyższa tę Realu. Doskonałe rezultaty trenowanego przez Simeone Atlético, które na wespół z Blaugraną przewodzi Lidze, również podnosi ciśnienie wielu fanom Królewskich. Kibice zaczynają odczuwać zmęczenie tym, że projekty wchodzą w życie jednego dnia, a drugiego są już grzebane w ziemi. Stan umysłu prezesa także jest mocno krytykowany i, jak potwierdzą pewne źródła, popołudniowe spotkanie przeciw Rayo Vallecano również dla niego będzie okupione nieprzyjemnymi konsekwencjami.
Cień Mourinho pada na Madryt. Pérez odłożył tę kandydaturę „na teraz”, niemniej Rafa Benítez potrzebuje przekonywających zwycięstw, aby jego projekt pozostał przy życiu. Kolejne potknięcie postawi go w bardzo trudnej sytuacji, której nie będzie się już dało rozwiązać. Trener odwołuje się do pracy i szacunku, jego kariera w stołecznym mieście może jednak się skrócić, jeśli zostanie powtórzony niedorzeczny rezultat z zeszłego tygodnia. Przy powrocie Toniego Kroosa być może zobaczymy odnowienie relacji na boisku, które zawiodły z Villarrealem. W takim wypadku na ławce zasiadłby Casemiro. Środkowa triada, z początku nietykalna, znów może zostać rozłączna, jeśli trener zdecyduje się na Isco, a Jamesa umieści przy zmiennikach. Środkowy pomocnik z Malagi z każdym dniem staje się coraz bardziej wzburzony.
Rayo z kolei przybywa na Bernabéu w jeszcze trudniejszej sytuacji. Zespół znajduje się obecnie w strefie spadkowej, a Paco Jémez nie zdołał uaktywnić dobrej gry z zeszłego sezonu.Najbardziej w klubie z Vallecas martwią słowa, które wypowiedział ostatnio ich trener, mówiąc: „grając mecze w ten sposób, nie moglibyśmy rywalizować z nikim w Segunda”. Kontuzjowani są Tońo, Cobeńo, Rat i Ebert, nie będzie mógł też zagrać wypożyczony z Realu Diego Llorente. Zamiast niego powinniśmy zobaczyć Zé Castro. Paco powiedział też, że „zamieniłby kryzys Realu Madryt na kryzys Rayo”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze