Jesé u Beníteza gra mniej niż u Ancelottiego

AS chwali Jeségo za wczorajszy występ i ocenia, że w akcji bramkowej atakujący pokazał to, co go cechuje: rozegranie, urwanie się obrońcy, zwód, wykończenie. Po trudnym tygodniu z powodu wypowiedzi swojego agenta Hiszpan pokazał świetną reakcję i błysk godny zawodnika, którego uznaje się za jedną z największych perełek szkółki Królewskich w ostatnich latach.

Dziennik stwierdza jednak, że nie wszystko jest takie pozytywne. Okazuje się, że na razie Jesé u Beníteza gra nawet mniej niż u Ancelottiego. W tym sezonie Hiszpan rozegrał 17% możliwych minut, wybiegając dwa razy w podstawowym składzie i wchodząc dwa razy z ławki. U Włocha w pierwszym sezonie doszedł do 29,2%, zanim odniósł kontuzję kolana. Z kolei w drugim po powrocie osiągnął 19,9%. Średnio z Carletto rozegrał 25% możliwych minut, ciągle więcej niż u obecnego szkoleniowca.

Wszyscy zastanawiają się teraz, czy przebłysk z Levante to znak, że Jesé może odzyskać znaczenie w drużynie, jakie miał przed zerwaniem więzadła. W tamtym sezonie błyszczeć pozwoliły mu urazy Bale'a i Cristiano. Ostatecznie w rozgrywkach 2013/14 strzelił 8 goli i zaliczył 6 asyst w 1158 minut. Sam Włoch twierdził, że gdyby nie kontuzja Jeségo, to Królewscy powalczyliby o mistrzostwo Hiszpanii. Kolejny sezon był już słabszy. Po rehabilitacji atakujący nie mógł wejść odpowiednio do gry i w sumie zaliczył jedynie 644 minuty, w których zdobył 4 gole i zaliczył dwie asysty.

Praca z Benítezem zaczęła się od obiecujących przygotowań, w których Hiszpan był jednym z wyróżniających się zawodników. Jesé wybiegł w pierwszym składzie w otwierającym sezon starciu ze Sportingiem, ale potem zginął na ławce, głównie przez świetną formę Benzemy. Teraz canterano może wykorzystać uraz Francuza, żeby wrócić do rotacji. Trener cały czas wysyła mu wiadomości, że wymagania w Realu są maksymalne i każdy musi dawać z siebie wszystko na każdym treningu. Wczoraj jednak Benítez stwierdził, że taka postawa Jeségo jest tą, której oczekuje.