Koszykarze rozpoczynają od porażki
Real Madryt uległ Valencii (82:88)
Potwierdziło się to, czego można było się spodziewać po ostatnich dwóch tygodniach. Real Madryt nie jest jeszcze przygotowany do nowego sezonu. Mistrzowski zespół rozegrał kolejne przeciętne spotkanie i przegrał w pierwszej kolejce ligowych zmagań z Valencia Basket Club, różnicą sześciu punktów (82:88). Królewscy najwięcej błędów popełnili w obronie.
Początkowo świetna dyspozycja gospodarzy pod koszem mogła zaskoczyć i przeciwników, i obserwatorów meczu. Bardzo dobrze pod atakowaną tablicą spisywali się Trey Thompkins i Gustavo Ayón, których skuteczne akcje zapewniły zespołowi pierwszą poważną przewagę (18:9). Wyjątkowo udane minuty rozegrał drugi z wymienionych, kończący pierwszą kwartą z 9 punktami i 4 zbiórkami na koncie.
Prowadzenie zmieniło właściciela w drugiej kwarcie, kiedy Pablo Laso wystawił do gry zmienników, między innymi Lukę Dončicia i Willy’ego Hernangomeza. Młodzi popełnili kilka błędów i nie prezentowali w pierwszych akcjach zbyt pewnej postawy. Valencia w kilku akcjach zbudowała ośmiopunktową przewagę (23:31) i utrzymała ją do przerwy. Wykorzystała błędy rywali w kryciu i była na najlepszej drodze do podbicia Palacio de los Deportes.
Madrytczycy nie wyciągnęli wniosków z nieudanej połowy i nie zwiększyli zaangażowania w defensywie. Przyjezdni gubili ich krycie bardzo dobrym rozegraniem piłki i dzięki temu często rzucali z czystych pozycji. Real Madryt odstawał od rywala, nie potrafił zatrzymać Justina Hamiltona i Bojana Dubljevicia, ale nie zamierzał poddać meczu. Jeszcze przed końcem trzeciej kwarty, głównie za sprawą punktów Felipe Reyesa, zespół ponownie objął prowadzenie (59:58) i odzyskał nadzieję na wygraną.
Koszykarze z Walencji rozpoczęli ostatnie dziesięć minut silniejsi. Zupełnie nie przejęli się odrobieniem strat przez miejscowych i nie dali sobie tak łatwo odebrać zwycięstwa. Wykazali się większą koncentracją w obronie i konsekwencją w ataku, co pozwoliło im na przejęcie inicjatywy. Zawodnicy Realu Madryt spudłowali najważniejsze rzuty i pogubili się w obronie. Obudzili się przy ośmiu punktach straty na trzydzieści sekund przed końcem. Nie udało się już tego odrobić.
82 – Real Madryt (20+17+25+20): Llull (11), Carroll (2), Fernández (12), Thompkins (9), Ayón (16) – Nocioni (7), Dončić (5), Mačiulis (3), Reyes (10), Rodríguez (5), Hernangómez (2).
88 – Valencia Basket Club (17+28+15+28): Van Rossom (10), San Emeterio (6), Lucić (-), Sikma (4), Hamilton (26) – Stefansson (5), Sato (-), Dubljević (21), Vives (3), Martínez (13), Shurna (-).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze