Ostatni sprawdzian przed derbami Madrytu
Zapowiedź meczu Malmö - Real Madryt
26 września 2015 roku, rzecz dzieje się w szatni Realu Madryt na Santiago Bernabéu tuż po zremisowanym bezbramkowo spotkaniu z Málagą.
– Dobrze, panowie, dzisiaj zremisowaliśmy. Nie mieliśmy szczęścia, zabrakło skuteczności, a Kameni na dodatek rzucił jakiś urok. No nic, zdarza się. Ale jeśli w przyszły weekend na Calderón powtórzymy kompromitację z lutego, proponuję, byśmy wspólnie zastanowili się nad zmianą profesji – wygłosił podniosłym tonem swoje stanowisko jeden z mających najwięcej do powiedzenia w drużynie zawodników Królewskich (prosił o zachowanie anonimowości).
– Spokojnie, chłopaki. Wszystko fajnie, ale chyba zapomnieliście, że w środę czeka nas jeszcze mecz Ligi Mistrzów w Szwecji – stwierdził synonim życiowej mądrości, rozsądku i opanowania, Rafa Benítez.
***
Tak mogło być, choć oczywiście nie musiało. Fakty jednak pozostają faktami – dziś o 20.45 Los Blancos zmierzą się na wyjeździe w ramach drugiej kolejki fazy grupowej Champions League z Malmö. Będzie to jednocześnie ostatnie przetarcie przed niedzielnymi ligowymi derbami stolicy Hiszpanii.
Formę Realu Madryt w tym sezonie można w pewnym stopniu porównać do Totolotka. Raz wpadnie czwórka, raz piątka, raz nawet weszła szóstka, ale zdarzają się też puste kupony. Gdy kilka razy wydawało się już, że poszukiwania tożsamości zespołu zmierzają ku końcowi, podopieczni Rafy Beniteza zazwyczaj dawali znak, że nie. Że to jeszcze nie teraz. Że pewne aspekty gry – jak chociażby defensywa – funkcjonują już prawie tak jak wyglądało to w zamyśle trenera, ale do osiągnięcia nirwany wciąż trochę brakuje. Przede wszystkim płynącego z medytacji spokoju w newralgicznych momentach, co zresztą podkreślał w sobotę sam szkoleniowiec. I skuteczności/szczęścia. Niepotrzebne skreślić. Nikt nie narzekałby również, gdyby w końcu skróciła się lista kontuzjowanych, co jednak w najbliższych dniach powinno sukcesywnie następować.
Utrata odzyskanej po siedmiu miesiącach pozycji lidera już po trzech dniach bez cienia wątpliwości mocno podrażniła Królewskich. A wszyscy dobrze wiemy, że poirytowany Real Madryt nie będzie nikogo zapraszał na herbatę i ciastka. Mimo że myśli piłkarzy (sami oczywiście by temu zdecydowanie zaprzeczyli) są już skupione w znacznej mierze na wojnie z oddziałami Diego Simeone, mają oni świadomość tego, że ewentualnym niepowodzeniem w Szwecji narobiliby zbędnego bałaganu przed pierwszym z kluczowych starć w tym sezonie. Każdy średnio rozgarnięty człowiek wie, że w Champions League nie przychodzi ci się mierzyć z Dziećmi z Bullerbyn, lecz z poważnymi klubami. Odpowiedniego nastawienia nawet w perspektywie derbów nie powinno zatem brakować. Tego przynajmniej byśmy sobie życzyli.
Ile przeciętny Polak, nie będący piłkarskim hipsterem ani Igorem Sypniewskim, może wiedzieć o ekipie naszego rywala? Nie mydlmy sobie oczu – z pewnością niewiele. Szwedzka liga nigdy bowiem nie należała i najprawdopodobniej w najbliższych latach nie będzie należeć do najlepszych w Europie. Na krajowym podwórku Skandynawowie radzą sobie przeciętnie, bo choć w ostatnich pięciu potyczkach nie doznali ani jednej porażki (trzy zwycięstwa i dwa remisy), na tę chwilę są oni dalecy od powtórzenia sukcesu z zeszłego sezonu. Po 26 kolejkach (w Szwecji obowiązuje system wiosna - jesień) Malmö zajmuje 5. miejsce w tabeli z 9 punktami straty do prowadzącego IFK Göteborg. Kilka słów należy też poświęcić temu, jak wygląda tegoroczne ligomistrzowe CV drużyny z północy Europy. W pierwszej kolejce nasz dzisiejszy oponent poległ w Paryżu z PSG 2:0 po bramkach Angela Di Maríi i Edinsona Cavaniego. Do wstydu i upokorzenia daleko. Do samych rozgrywek pupile Åge Hareide awansowali po heroicznych bojach z Celtikiem (porażka 2:3 na wyjeździe i zwycięstwo 2:0 u siebie), co szczególnie mogło ucieszyć kibiców Legii Warszawa.
Kim postraszą nas Szwedzi w obecnych czasach, gdy w zespole nie ma już Zlatana Ibrahimovicia ani nawet wspomnianego przed chwilą Igora Sypniewskiego? Najlepszym strzelcem i zarazem najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem jest kojarzony z występów głównie dla Werderu i Ajaksu Markus Rosenberg. Doświadczony napastnik trafiał w lidze do tej pory dziewięć razy. Zaledwie jedną bramkę mniej na koncie ma natomiast 25-letni Norweg, Jo Inge Berget.
O ile w Primera División na wpadki takie jak z Málagą można jeszcze przymknąć oko, o tyle strata punktów z przeciwnikiem kalibru Malmö na oczach całego kontynentu nie ujdzie na sucho. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki Realu Madryt, obstawianie dokładnego rezultatu jest wyjątkowo karkołomnym zadaniem. Tak naprawdę ani 1:0, ani 5:0 nie powinno nikogo zbytnio dziwić. Jak będzie w rzeczywistości? Niech wyrok wyda murawa. I tylko murawa. Bo sędziowskich pomyłek w obie strony mamy już chyba wszyscy dosyć, prawda?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze