Lider odczarował San Mamés!
Athletic – Real Madryt 1:2
W meczu piątej kolejki Primera División Real Madryt wygrał z Athletikiem Bilbao 2:1 i objął pozycję lidera. Na San Mamés oglądaliśmy bardzo zacięte spotkanie. Jednym z bohaterów meczu został Karim Benzema, autor dwóch bramek dla Królewskich. Strzelcem gola dla gospodarzy był Sabin Merino.
Mecz o dziwo nie zaczął się od niesłychanej intensywności narzuconej przez gospodarzy, a oba zespoły grały raczej sennie. W pierwszym kwadransie brakowało nie tylko dobrych sytuacji, ale i poważniejszego zagrożenia pod bramkami Iraizoza i Keylora. W dziewiętnastej minucie przysnął chyba nawet Mikel San José, który popełnił dyskwalifikujący błąd – zbyt lekko podał do bramkarza po próbie pressingu Realu Madryt, a za to ukarać go postanowił Karim Benzema, który przytomnie pobiegł do bezpańskiej piłki i skierował ją do siatki. Królewscy wyraźnie ruszyli do ataku, w ciągu paru minut stworzyli kilka groźnych szans – próbowali nie tylko atakujący, ale też Kroos czy Kovačić. Chorwat mimo dwóch zmarnowanych okazji zasłużył jednak na wielkie słowa uznania. Nie przestraszył się gorącej atmosfery i zagrał najlepszy dotychczas mecz w barwach Los Blancos.
Około dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Real Madryt nieco odpuścił, przez co Athletic miał więcej miejsca w środku pola. To poskutkowało bardzo groźną sytuacją w 41. minucie, ale Keylor po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na miejsce, w jakim jest dzisiaj i obronił strzał Aduriza. To właśnie bramkarz uratował gości przed utratą gola i kiedy schodził do szatni z kolegami, mógł liczyć na pobicie klubowego rekordu…
Ten jednak nie nadszedł. Królewscy kiepsko zaczęli drugą część gry i sprawiali wrażenie zmęczonych po fragmentach na bardzo dużej intensywności. Pod bramką Keylora było coraz cieplej i w końcu golkiper musiał skapitulować. Pepe i Marcelo wyszli na grzyby, a gospodarze bez problemu to wykorzystali. Wrzutka Susaety była niemal perfekcyjna, dlatego Sabinowi Merino pozostało skierować piłkę do bramki. Teraz nawet reprezentant Kostaryki nie pomógł. W głowach madridistas już mogły pojawiać się czarne myśli, zwłaszcza że ten gol wisiał w powietrzu od co najmniej kilku minut, a nagle sytuacja z „musimy bronić” zmieniła się na „musimy strzelić gola”. Piłkarze zaskakująco szybko się do tego dostosowali. Modrić kolejnym genialnym podaniem obsłużył Isco, ten pognał w stronę bramki Athleticu, podał w idealnym momencie do Benzemy, a Francuz wykończył akcję. Madrytczycy mieli gospodarzy na widelcu.
Nie miało być łatwo i łatwo nie było. Takimi meczami wygrywa się mistrzostwo – usłyszelibyście od telewizyjnych ekspertów. Na razie Real Madryt w najlepszy możliwy sposób, ale na pewno nie w najlepszym stylu, wskoczył na fotel lidera i wykorzystał potknięcie Barcelony. Rafa Benítez od początku sezonu uspokaja dziennikarzy i kibiców, a dziś może śmiało powiedzieć: „mówiłem”. To za chwilę może nie mieć znaczenia. Oby trener mógł powiedzieć to samo po 38. kolejce ligowej. Dziś natomiast jego drużyna wróciła na właściwe tory, chociaż sam przyzna, że nigdy z nich nie zboczyła.
Athletic – Real Madryt 1:2 (0:1)
0:1 Benzema 19'
1:1 Sabin Merino 67'
1:2 Benzema 70' (asysta: Isco)
Athletic: Iraizoz; De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga; San José (67’ Mikel Rico), Beńat (85’ Kike Sola); Susaeta (82’ Ibai Gómez), Raúl García, Sabin Merino; Aduriz.
Real Madryt: Keylor Navas; Carvajal, Pepe, Varane, Marcelo; Modrić, Kovačić (89’ Lucas Vázquez), Kroos; Isco (72’ Jesé), Benzema (80’ Casemiro), Cristiano Ronaldo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze