Real Madryt - Mallorca 0 : 0
Przed 37. kolejką Primera Division sytuacja była jasna: Real miał...
Przed 37. kolejką Primera Division sytuacja była jasna: Real miał 4 punkty straty do Valencii i aby zachować szanse na obronę mistrzostwa, musiał zdobyć więcej punktów niż drużyna Rafaela Beniteza. Tak się nie stało: my zremisowaliśmy u siebie z RCD Mallorca, a Valencia bez problemów wygrała na wyjeździe z Malaga CF (2:0 po bramkach R. F. Ayali i Fabio Aurelio). Tak więc blancos nie uczczą stulecia klubu mianem najlepszej drużyny najsilniejszej ligi europejskiej.
Real rozpoczął ten mecz w niemal optymalnym składzie, brakowało tylko lekko kontuzjowanego Zidane'a, którego zastąpił McManaman; na ławce zasiadł zdrowy już Morientes. 1. kwadrans nie był pasjonujący; wystarczy powiedzieć, iż po raz 1. bramkarz musiał interweniować w 17. minucie - Cesar obronił strzał Eto'o, Kameruńczyka, z którego usług zrezygnował swego czasu Del Bosque. Później obydwie drużyny (zwłaszcza Real) miały po kilka okazji na objęcie prowadzenia: z naszej strony byli to Guti (znów nieskuteczny; szkoda, że Del Bosque nie wystawia go w pomocy...), Figo i Ivan Helguera, ze strony Mallorki oczywiście Luque i Eto'o, najlepsi piłkarze drużyny Sergio Kresica. 1. połowa skończyła się bezbramkowym rezultatem.
2. połowa to znów niewykorzystane szanse Gutiego (zastąpiony w 63. minucie przez Morientesa, który nie pokazał niczego ciekawego) i Solariego. Potem Real gra bez pomysłu, kibice gwiżdżą, a do głosu dochodzą piłkarze Mallorki. Szans jednak nie wykorzystują Luque i Eto'o (w 1 sytuacji sędzia, Fernandez Marin, niesłusznie odgwizduje spalonego, Kameruńczyk miał przed sobą już tylko, świetnego również w tym meczu, Cesara...). Słabo grał bardzo wolny Fernando Hierro; Del Bosque powinien się zorientować, że el Capitan - z racji swego wieku - jest w stanie zagrać świetnie tylko raz w tygodniu. W 84. minucie żółtą kartkę dostaje Helguera (czy ten wspaniały piłkarz musi marnować swój talent grając jako stoper? Ano musi, bo nie ma kto go zastąpić na tej pozycji) i niestety nie zagra w ostatniej kolejce w meczu na El Riazor z Deportivo la Coruna. W 78. minucie Munitis (jako ostatni w tym meczu próbował pokonać Leo Franco) zastępuje mającego obniżkę formy Solariego, ale niczego ta zmiana nie daje "Królewskim". Może Portillo mógłby odmienić losy meczu... Za komentarz do gry Realu w 2. połowie może posłużyć 1 wymowny fakt: otóż piłkarze z Santiago Bernabeu nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę gości. Brawo, panowie!
Tak więc "Królewscy" nie obronią tytułu mistrza Hiszpanii. Składa się na to kilka przyczyn. Po 1. katastrofalny początek sezonu (Zidane wkomponowywał się tak długo do składu, że w pierwszych trzech kolejkach 3 razy przegraliśmy); po 2. katastrofalny... koniec sezonu (porażki z Osasuną czy Realem Sociedad nie wymagają komentarza); po 3. konserwatyzm Del Bosque (czemu odważniej nie wprowadzał do 1. drużyny Minambresa, Portillo czy Valdo?!); po 4. słabsza forma piłkarzy, którzy świetnie grali w poprzednim sezonie (Guti, Raul, Roberto Carlos, Figo). I jeszcze pytanie: kto pamięta, kiedy ostatnio Raul zdobył bramkę w meczu ligowym?
W ostatniej kolejce gramy na wyjeździe z będącym w świetnej formie Deportivo La Coruna (zwycięstwo na wyjeździe z Betisem po 2 bramkach Diego Tristana i 1 Valerona) i musimy zdobyć choć 1 punkt, żeby utrzymać pozycję wicelidera. A potem już finał Champions League na Hampden Park w Glasgow...
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze