Nowa nadzieja
Real Madryt – Real Betis 5:0
W meczu drugiej kolejki Primera División Real Madryt pokonał Real Betis 5:0. Bramki dla Królewskich strzelali Gareth Bale (dwie), James Rodríguez (dwie) i Karim Benzema. Na Santiago Bernabéu kibice mogli zobaczyć atrakcyjny mecz, niezłe sytuacje z obu stron, ale przede wszystkim Los Blancos dostali szansę na pokazanie potencjału i ofensywnej gry. I tę szansę wykorzystali.
Przed meczem wiele mówiło się o składzie, na jaki postawił Rafa Benítez. Ze sporą krytyką spotkało się zwłaszcza wystawienie Garetha Bale’a czy Danilo. Ten pierwszy szybciutko odpowiedział – już w drugiej minucie dostał piłkę „na nos” od Jamesa i bez problemu pokonał Adana. Gra Królewskich w pierwszych kilku minutach była porywająca. Zamykali rywali w okolicach pola karnego, w ekspresowym tempie odbierali piłkę i tworzyli kolejne sytuacje. Przed świetną szansą stanął choćby Karim Benzema, ale gdy mógł podać do lepiej ustawionego Ronaldo, uderzył prosto w bramkarza. Mimo wszystko obecność Francuza wyraźnie pomagała kolegom, a on sam często pokazywał się do gry. Obrońcom Betisu mogło zakręcić się w głowach.
Po jakimś czasie ataki Królewskich trochę ustały, pozwalali oni utrzymywać się rywalom przy piłce i lekko się cofnęli. Zespół z Sewilli stworzył nawet fantastyczną okazję, ale w porę przyszedł Keylor Navas, który nie położył się zbyt wcześnie, wytrzymał do samego końca i wślizgnął się w nogi rywala, chwytając piłkę w ręce. Madrytczycy nie zatrzymali jednak ofensywnej maszyny i w końcu wcisnęli drugiego gola. I to nie byle jakiego! Najpierw sfaulowany na skraju pola karnego był Cristiano Ronaldo, a do stojącej piłki podszedł James. Wydawało się niemal pewne, że Kolumbijczyk będzie szukać w polu karnym właśnie Crisa, Ramosa czy Varane’a, ale wybrał inne rozwiązanie. Huknął w długi róg nie do obrony.
Nieco strachu przed przerwą napędził Luka Modrić, który po starciu w środku upadł i kulał przez kilkanaście dobrych sekund. Na szczęście wyszedł na drugą połowę i po bólu nie było śladu. A ta część również zaczęła się dla madrytczyków spektakularnie. Najpierw świetnie rozegrano piłkę w środku, ta trafiła do Bale’a, który ładnym dośrodkowaniem odnalazł w polu karnym Karima. 3:0, mecz pod kontrolą, można schodzić? Nic z tego. W 50. minucie znów odezwał się złoty chłopak, który wspaniałym uderzeniem przewrotką podwyższył prowadzenie. O Jamesie pewnych rzeczy można by nawet nie pisać – z wątpliwym utęsknieniem czekamy na jakąś jego bramkę, o której nie powiemy „przepiękna”. Ta na pewno taka nie była, a pomocnik po raz kolejny był postacią numer jeden.
Po dwóch ciosach Real Madryt znowu zwolnił nieco tempo i wydawało się, że jest w pełni zadowolony z czterobramkowej przewagi. To z kolei powodowało błędy. Raphaël Varane źle zachował się w swoim polu karnym, nie trafił w piłkę, a sędzia – może nieco po aptekarsku – wskazał na jedenasty metr. Strzał Rubena Castro zatrzymał jednak Keylor Navas, który w pełni zasłużył dziś na aplauz publiczności. Benítez wprowadził rezerwowych – znacznie wcześniej niż miał w zwyczaju Carlo Ancelotti – a prawie wszyscy czekali już na ostatni gwizdek. Prawie, ponieważ wśród nich nie było Casemiro i Garetha Bale’a. Brazylijczyk świetnie przyspieszył akcję sprytnym podaniem piętą, Walijczyk przyjął piłkę, zrobił kilka kroków do przodu i kropnął z około 30 metrów. Adán znów nie miał nic do powiedzenia.
Królewscy mieli dziś przywitać się z publiką w oficjalnym meczu, przypomnieć, że potrafią grać w piłkę, zaimponować ofensywną grą i przede wszystkim wlać w serca madridistas nadzieję, że sezon nie jest stracony, że problemów jest mniej, niż się znajduje. I to wszystko się udało. James zagrał kolejny wybitny mecz, Bale zaczął sezon na Bernabéu od dwóch bramek i asysty, a Benzema pokazał, ile znaczy w grze kombinacyjnej. Jeśli można szukać złych stron, to pewnie oczekiwano lepszej dyspozycji Cristiano, który w dwóch meczach nie strzelił bramki. Ale i tutaj możemy być spokojni. Wróci. Zawsze wraca.
Real Madryt – Real Betis 5:0 (2:0)
1:0 Bale 2' (asysta: James)
2:0 James 39'
3:0 Benzema 47' (asysta: Bale)
4:0 James 50' (asysta: Kroos)
5:0 Bale 89' (asysta: Casemiro)
Real Madryt: Keylor Navas; Danilo, Varane, Ramos, Marcelo; Kroos (64' Casemiro), Modrić (75' Kovačić); James, Bale, Cristiano; Benzema (53' Isco).
Betis: Adán; Piccini, Pezzella, Bruno, Molinero (46' Molina); Xavi Torres, N’Diaye (81' Petros), Cejudo, Vargas; Dani Ceballos (53' Digard), Rubén Castro.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze