Z kryzysu na 1. miejsce! Real - Osasuna 1:0!
Real niespodziewanie wygrał mecz z OSasuną Pampeluna znów w minimalnym stosunku!
Real zwycięski! "Z kryzysu... na prowadzenie" - pisze zaraz po meczu "As"! Fakt, to ogromna niespodzianka dla kibiców Realu. Przecież przed meczem sytuacja nie wyglądała dobrze. Zawirowania mogły mieć tylko zły wpływ na grę w dzisiejszym meczu - tak myśleliśmy. Tak się nie stało, mało tego dokonał się cud!
W 3/4 zapełniony stadion jeszcze przed meczem wygwizdał swoich ulubieńców. Wydawało się, że tylko po to kibice przyszli na stadion, bo przez pierwsze minuty przy każdym dojściu do piłki Figo, Carlosa, czy Ronaldo również gwizdali. Z biegiem czasu jednak ich uczucia wzięły górę. Niestety zaczęło się niekorzystnie. Już w 10. minucie Solari doznał kontuzji i z grymasem bólu na twarzy musiał opuścić boisko. Jego miejsce zajął Morientes. Jak się okazało przesunięcie Raúla na lewą flankę było doskonałym posunięciem. Kapitan był niesamowicie aktywny, przez niego przechodziło większość ataków, co widać było na rękę naszej legendzie. Od pierwszej minuty dobrze występował też Celades, który nieraz mądrze podawał. Nieco zbyt dużo siły w ten element wkładał Beckham, gdyż często jego zagrania były za mocne. Osasuna starała się zagrozić od czasu do czsau Królewskim, ale ci byli zbyt mocno nastawieni na zdobycie trzech punktów w tym meczu. I mimo, że z pocztku linia pomocy przegrywała walkę o środek pola, później była chyba najmocniejszą formacją zespołu, z "generałem" Celadesem na czele, grającym niemal w stylu Redondo... No, może to lekka przesada, ale Albert rodem z Andorry (miasta w Hiszpanii - nie mylić z państewkiem między Francją, a Hiszpanią) był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny. García Remón również był widoczny. Bez przerwy "żył" na ławce trenerskiej, pokrzykiwał, skakał, gestykulował. Real zaczął kanonadę bramki dobrze dysponowanego Sanzola. Szczególne okazje zmarnowali Figo, Raúl, Roberto Carlos i Celades. Nasz kapitan uderzył minimalnie nad poprzeczką (piłka chyba nawet musnęła o "drewno"). Jeszcze na chwilę przed przerwą doskonałą okazję zmarnował Moro. Real zdecydowanie dominował pod koniec pierwszej połowy!
Tylko dzięki Sanzolowi zawdzięczali goście, że już na początku drugiej połowy nie padły gole. Strzelić mogli je Bravo (po rzucie rożnym uderzył tuż pod poprzeczkę, niesamowicie obronił Sanzol) oraz Ronaldo. W końcu musiało się to stać, gdyż Realowi zwyczajnie bramka się należała. Beckham wykonał kopię strzału ze spotkania z Numancią i w 60. minucie wysunął nas na prowadzenie! Zresztą już nie oddaliśmy go do końca meczu. Trener po golu oddychał już nieco spokojniej, a i piłkarze grali bardziej na luzie, choć wciąż szybko i ambitnie, jak nigdy. Osasuna co prawda próbowała co jakiś czas strzałów na bramkę Królewskich, ale Casillas był zaporą nie do przejścia, a i obrona Blancos grała nadzwyczaj pewnie w okrojonym składzie. Pod koniec jeszcze weszli Owen, który rozruszał nieco nasze szeregi ofensywne, oraz debiutant Jotha. W zeszłym sezonie ten młodzian przybył do Realu B z Las Palmas. Kanaryjczyk miał okazję do 5 minut gry na Santiago Bernabéu.
Co ważne, Real pozyskał sympatię kibiców dość szybko. Dali temu wyraz przy zmianach. Ogromne owacje otrzymali Ronaldo i Raúl, który harował dziś, aż miło. Pochwały należą się zresztą nie tylko im. Ciężko wskazać najsłabszego, choć to Mejía dawał się niemiłosiernie ogrywać Moha'y. Na jego usprawiedliwienie można śmiało powiedzieć, że nie grał na swojej pozycji. Cóż, mecz dał ważne zwycięstwo, które dało nam prowadzenie w tabeli! Okaże się, czy tymczasowe. Fakt faktem, że przed meczem z Athletic Bilbao na gorącym terenie w Baskonii sytuacja w szatni znacznie się poprawiła. Real - Osasuna 1:0! Hala Madrid!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze