„Kampanię przeciwko Ikerowi stworzył Florentino”
Rozmowa z rodzicami Casillasa
W niedzielnym magazynie Crónica, który wydawany jest do madryckiego dziennika El Mundo, pojawiła się obszerna rozmowa z rodzicami Ikera Casillasa. Zamieszczamy artykuł w całości, bo poruszane sprawy są bardzo ważne i interesujące:
On był członkiem gwardii cywilnej, ona studiowała fryzjerstwo. Widzieli, jak ich syn staje się bohaterem narodowym. „San Iker”, tak go nazywali. Dzisiaj, z bólem, widzą, jak Królewscy wyrzucają go tylnym wyjściem i cierpią. „Boimy się, że skończy jak zepsuta zabawka”. Rodzice Casillasa w wywiadzie na wyłączność dla magazynu Crónica.
Dzień przeprowadzki low cost w domku 57-letniego José Luisa i 56-letniej Mari Carmen. To czas wymiany mebli w stylu vintage na te made in Sweden. Mężczyzna, członek gwardii cywilnej pozostający w rezerwie, ma przystrzyżoną brodę i niebieską koszulę splamioną potem. Od kilku godzin ładuje rzeczy na ciężarówkę z wielką delikatnością. Brakowało tylko zawijania ich w papier. Nie wyrzuca ich, nie oddaje. Chce je zachować. Ceni je. Wstawi je do domu na prowincji. Złota emerytura. To w końcu część rodziny, więc traktuje je z „miłością i gestem”. W ten sposób, według niego, Real Madryt powinien był potraktować jego starszego syna. Wielkiego kapitana. Świętego. „San Ikera”, jak go nazywano. Tego, który pozwolił nam śpiewać We are the Champions po tamtej niewyobrażalnej paradzie na Robbenie w finale w RPA. Ten, który przywrócił uśmiech krajowi, w którym wszystko spadało. Ten, który odchodzi tylnym wyjściem „z winy Florentino”, według ludzi, którzy poczęli go w Kraju Basków w czasach najcięższej aktywności ETA.
Rodzice Ikera Casillasa przyjmują sekcję Crónica w swoim domu, który znajduje się w jednej najgęściej zaludnionych stref Boadilli del Monte, miejscowości pod Madrytem. Robią to dzień przed oficjalnym ogłoszeniem niegodnego odejścia Ikera z Realu, do którego ten dołączył za rękę z ojcem w wieku zaledwie 9 lat. José wydawał 25 tysięcy peset miesięcznie, żeby jego syn mógł trenować w klubowym ośrodku.
Ich twarze wyrażają zmęczenie. Noce przy świecach. Cierpieli w tych dniach, kiedy oglądali, jak klub ich życia wysyła ich synka na „trzeci” plan, do Porto. Boli ich dusza, że Real wyrzucił go jak zepsuty towar i nie traktował, jak najbardziej utytułowanego bramkarza w historii Hiszpanii.
Mari Carmen, kobieta, której chciano zadedykować ulicę w Móstoles po tym, jak Iker podniósł puchar za mistrzostwo Europy w 2008 roku, zaprasza nas do salonu. Dumnie pokazuje nam portret bramkarza ze swoim bratem Unaiem. Wyglądają na szczęśliwych. Iker wygrał już wtedy Puchar Mistrzów w Glasgow, miał 21 lat, a Unai był obiecującym studentem marketingu. Rodzina była zjednoczona… To trwało do 2010 roku, kiedy Casillas zdecydował się wyrzucić rodziców ze spółki, którą z nimi stworzył, która miała zarządzać jego inwestycjami i która miała majątek na poziomie 30 milionów euro. Stworzyła się wyrwa, chociaż Iker wręczył rodzicom 5 milionów euro, kilka aktywów oraz zobowiązał się płacić im 9300 euro miesięcznie przez kolejne 15 lat. W zamian poprosił o podpisanie paktu o braku agresji. Ta umowa ciągle jest ważna, więc dzisiaj nie mogą przedstawiać pogardliwych komentarzy przeciwko niemu ani jego otoczeniu. Właśnie dlatego rodzice gryzą się w język, gdy pytamy ich o stosunki z Carlo Cutropią, menadżerem ich syna, czy Sarą Carbonero, partnerką zawodnika. Źródła zapewniają, że stosunki między tymi stronami są dosyć „burzliwe”.
„Nie chcę polemiki. Nie rozmawiam z synem, ale chcę dla niego wszystkiego najlepszego. Nie chcę też, żeby ktoś go wykorzystał. Po prostu niech mu dobrze doradzają, żeby nie skończył na przykład jak spłukany Vítor Baía czy czyszczący toalety Brehme”, mówi ojciec. Mari Carmen łapie się za głowę. „Nie przesadzaj, José. To prawda, że boimy się, iż skończy jak zepsuta zabawka, ale między oboma punktami jest spora odległość”, odpowiada i wprowadza nas do kuchni, gdzie czeka już suczka Chelsea. Serwuje nam Fantę z Lidla i karmelowe krakersy. „Tutaj jesteśmy bardzo skromni. Tak wychowałam Ikera. Kiedy prosił o 10 peset, dawałam mu 5. Dodawałam, żeby wrócił za dnia i lepiej kupił coca-colę niż szedł na dyskotekę”, wspomina.
Wraca mąż z albumami, spogląda na zegarek. Śpieszy mu się, bo po południu jadą do Navalacruz, gdzie spędzają wakacje.
Więc nie byłoby ich na pożegnaniu syna?
Mężczyzna zdejmuje koszulę, pozostaje z gołą klatką. Nie tylko dlatego, że jest gorąco, ale także dlatego, że zaczyna opowiadać o Florentino, a to go podgrzewa.
– Nie myśleliśmy, żeby tam iść. Nie będziemy uczestniczyć w tym kłamstwie, w tym teatrze, który Florentino tworzył na szybkości i w biegu, żeby tylko pokazać, że zachował się dobrze wobec mojego syna, kiedy tak nie jest. Pójdziemy tylko, jeśli poprosi o to Iker. Zazdroszczę, gdy patrzę jak odchodził Pirlo. Nie rozumiem dlaczego nie jest tak samo w przypadku mojego syna. On dał wszystko klubowi i był mu wierny. [dopiero później piłkarz zdecydował, że nie chce wielkich pożegnań z powodu tego, jak się go żegna]
Kiedy rozmawiamy, Mari Carmen nie przestaje przeglądać zdjęć. Pokazuje nam jedno, gdzie jest w 6. miesiącu ciąży i spaceruje wzdłuż rzeki w Bilbao. José Luis poprosił o przeprowadzkę do Kraju Basków pod koniec lat 70., żeby więcej zarabiać [gwardziści w tamtej części Hiszpanii dostawali więcej z powodu zagrożenia terrorystycznego], a ona zrezygnowała z pracy w agencji reklamowej. Tam poczęli Ikera w dosyć nieoczekiwanym momencie. 31 sierpnia 1980, można powiedzieć prawie z rzutu karnego! „Miałem 23 lata Byłem młody i nie miałem takich planów. Wzięliśmy ślub po trzech miesiącach, moja rodzina o dziecku dowiedziała się na ślubie. Chciałem dziewczynki”.
Mari spacerowała z Ikerem po baskijskich ścieżkach bez męża. „On był celem ETA, więc zdecydowaliśmy, że nie będziemy chodzić razem publicznie, żeby nie narazić na śmierć całej rodziny. Jako dziecko dużo płakał i nie chciał jeść”, wspomina kobieta, która codziennie sama wnosiła Ikera na siódme piętro budynku, w którym mieszkali. „Wzięliśmy mieszkanie bez windy, oszczędzaliśmy w ten sposób 4000 peset miesięcznie”.
Z zawodu fryzjerka pokazuje nam zdjęcia Ikera z balkonu. „Sąsiad złamał mu kość palca, bo zostawił rękę w drzwiach. Dzięki Bogu, lekarze z północy świetnie go złożyli, bo gdyby było inaczej, nie broniłby tak dobrze”, zapewnia.
Na jednym z obrazków Iker pozuje z koszulką Athleticu. Jeszcze ciekawsze jest to, że kilka miesięcy przed porodem jedna ze sprzedawczyń w sklepie z butami przepowiedziała, że synek będzie grać w piłkę. „Poprosiła tylko, żeby wychowywał się w Bilbao, bo dzięki temu będzie mógł grać w Athleticu. Zdecydowałam się jednak na Madryt, żeby mieć go bliżej mojej rodziny, chociaż teraz trochę żałuję, bo Iker mógł skończyć karierę w Athleticu, gdzie traktowaliby go dużo lepiej niż w Realu”.
Nie traktowano go dobrze w Realu?
W erach Lorenzo Sanza i Calderona tak, ale za Florentino nie. Ten prezes nigdy go nie chciał, bo jest niski. On woli wyższych. Zawsze miał obsesję na punkcie Buffona. Mój Iker wytrwał to, o czym nikt nie pisał, wytrzymał presję psychologiczną, traktowano go inaczej od innych zawodników. Oczerniano go w ciągu ostatnich 5 lat. To było bardzo niesprawiedliwe i wpłynęło na jego nastawienie psychiczne – komentuje matka.
Ale on wam mówił, że czuje się nieodpowiednio traktowany?
Nie, Iker jest taki, jak ja. Cierpi, ale trzyma to w środku. Nigdy nie dzieli się z nikim problemami, ale jako matka zawsze go świetnie czytałam. Widziałam, że cierpi przez wiele lat. Florentino miał za kulisami wiele brzydkich gestów. Źle się wobec niego zachowywał, ale dobrze, że mój syn był silny. To Florentino go wyrzuca, bo mój syn chciał zakończyć karierę w Realu.
Nie jest pani zadowolona, że przechodzi do Porto?
Porto? Mój Boże. Kiedy wyszło, że szuka domu w Rzymie, to zadzwoniłam do niego i zapytałam co on wyprawia. Nie mógł odejść. Więc proszę sobie wyobrazić sytuację z Porto. To drużyna z Segundy B [trzeciej ligi w Hiszpanii] dla osoby o statusie Ikera. Mistrz świata nie może skończyć w Porto. Mógł odejść, gdzie chciał. Ja nie miałabym problemu, gdyby przeszedł do Barcelony, bo oni są dżentelmenami. Wysłali go do odkurzacza zamiast do czegoś na miarę maszyny parowej.
W tym momencie jej mąż podskakuje. Nie chce, żeby te wypowiedzi podburzyły kibiców w Portugalii. – Cóż, Carmen, nie opowiadaj tego o Segundzie B, bo ja Porto szanuję. To prawda, że Iker zasługiwał na Manchester United czy PSG, ale nie można mówić czegoś takiego. Jeśli by mnie słuchał, to doradziłbym mu, żeby wypełnił kontrakt z Realem. A jeśli cię nie chcą, niech odpowiednio cię pożegnają. Jednak jasne jest to, że Real szuka zaoszczędzenia 25 milionów euro odszkodowania.
Dlaczego on dostał tylko jedną ofertę?
Tak tylko mówią. Klub wypuszcza informacje o ofertach i podaje wiadomości o tych, które go interesują. Każdy wiedział, że Iker jest w okresie pełnej dojrzałości i wzbudziłby zainteresowanie każdego klubu w Europie. Jednak oczywiście prezes nie chce, żeby przeszedł do silnego klubu, żeby nie zdarzyło się to, co miało miejsce z Moratą czy Morientesem. Nie chce, żeby Casillas triumfował. Ja proszę o referendum wśród socios na temat mojego syna, jak w Grecji. Zobaczymy co powiedzą. Florentino ostatnimi zachowaniami wzbudził bunt w zarządzie i jeśli twierdzisz inaczej, to powiedz mi kiedy ostatnio widziałeś na oficjalnym wydarzeniu wiceprezesa Tapiasa.
Ale w tym sezonie gwizdy na Bernabéu były bardzo głośne.
Nie było tak. Tę kampanię dyskredytowania Ikera stworzył Florentino z pomocą kilku dziennikarzy i mediów, którzy atakują go od 2010 roku. To jest proste, jeśli gwiżdże 1000 typów na Bernabéu, a ty prosisz przyjaciół, żeby się na tym skupili i to pogłośnili, to możesz to sprzedać w każdy sposób. Jednak to nie jest prawda. To była kampania nękania i zniszczenia, a ja cierpiałem jako ojciec. Dla mnie to przestępstwo, co wyprawiano przeciwko niemu w niektórych programach. Cristiano i Bale też popełniali błędy, a ich tak nie szkalowano. Nie mogę też zdzierżyć, że niektórzy dziennikarze, którzy go atakowali, teraz robią wszystko, żeby umówić się z nim na wywiad.
Jakie powody miał mieć Florentino, żeby rozpocząć taką kampanię?
Florentino lubi tylko to, co on sam kupuje. Jeśli kupuje Bale, a ten sprzedaje mniej koszulek od mojego syna, to musi zrobić wszystko, żeby ludzie bardziej lubili jego produkt. Casillas zawsze był ikoną madridismo, więc trzeba było go zdyskredytować, żeby inni byli bardziej lubiani. To nazywa się marketing.
Kiedy poczuliście, że Florentino ma coś przeciwko Ikerowi?
Zdaliśmy sobie z tego sprawę, kiedy przyszedł czas na jego pierwszy wielki kontrakt w 2005 roku. Zamiast przedłużyć go kilka lat wcześniej, jak chce to zrobić z Ramosem, czekał do ostatniej chwili aż umowa prawie wygaśnie. Powiedziałam mu: „Jeśli szef czekał praktycznie do ostatniego dnia, żeby podpisać umowę, to znaczy, że cię nie chce” – wspomina matka.
Tamto pierwsze odnowienie kontraktu było napięte. „Jego agent, Ginés Carvajal, powiedział, że prezes jest gotowy dać mu tylko tyle, a my odmówiliśmy. Nasz syn bał się, że zostanie z niczym, ale przekonaliśmy go, żeby poczekał. Posłuchał nas wtedy i ostatecznie dostał 200 milionów peset więcej. Iker był jednym z galaktycznych i nie chcieliśmy, żeby dostawał mniej niż Roberto Carlos. Iker wkurzył się na Carvajala, bo ten myślał tylko o Raulu i nie robił nic, żeby mu pomóc. Dla mnie to było normalne, bo agenci tak naprawdę pracują dla klubów. Jeśli są w stanie coś zaoszczędzić na korzyść prezesa, to dostają potem połowę tej kwoty”, twierdzi matka.
Rok potem prezesem został Ramón Calderón. Szybko zyskał sympatię rodziców Ikera. „Był dżentelmenem, a nie jak Florentino, który nie miał dobrych gestów wobec naszego syna. On zdecydował się przedłużyć umowę z Ikerem, chociaż zostawały mu trzy lata kontraktu podpisanego z Florentino. Calderón stwierdził, że mu się należy i dał mu 1,5 miliarda peset. On prosił nas o radę, a my powiedzieliśmy, że ma zażądać tyle, ile dostaje Raúl, ani pesety mniej. Tak się stało. Carvajal nie zrobił w tej sprawie nic”.
Po tamtej operacji Casillas zerwał z Carvajalem, a ten zażądał wypłacenia prowizji za kontrakt podpisany z Calderónem (chodziło o 5 milionów euro). Bramkarz odmówił, więc został pozwany. Piłkarz i rodzice uznali, że prowizja powinna pochodzić z kasy klubu i zdecydowali się pójść tą drogą. „Iker poprosił, żebyśmy pozwali klub, bo w 98% przypadków klub bierze na siebie taką odpowiedzialność”, wspomina ojciec. Tak też zrobiono w 2009 roku, zaraz po przyjściu do klubu Florentino po tym, jak MARCA pokazała oszustwa Calderóna w trakcie walnego zgromadzenia klubu.
Florentino przyjął tamto zachowanie Casillasa bardzo źle. Jeśli dla niego bramkarz nie był świętym od początku, to tamten temat wywołał jeszcze większe napięcia. Tamten sezon był okropny (alcorconazo i Pellegrini), Casillas grał w pierwszym składzie, mistrzostwo zdobyła Barcelona. Jednak Iker nie zamknął sezonu z niczym. Latem został mistrzem świata i jako kapitan podniósł trofeum. Hiszpana świętowała, ale zadowolony nie był Florentino, tak twierdzą rodzice kapitana.
„Wiemy, że wtedy Florentino się wkurzył. Nie chciał sukcesów mojego syna, a tym bardziej, żeby znienawidzony człowiek dał krajowi mistrzostwo świata”, opowiada matka. Po pocałunku z Sarą Carbonero na antenie w czasie relacji na żywo i wakacjach Casillas wrócił do pracy z nowym trenerem, José Mourinho, którego wielu wskazuje jako tego, który pogrążył Ikera. Jego rodzice jednak wierzą, że za złym traktowaniem stoi Florentino, który miał być wściekły, że rodzice nie chcieli odpuścić w sprawie pozwu dotyczącego Carvajala. „W pierwszym roku Mourinho nie przestawał mówić, że to najlepszy brakarz świata. To zmieniło się, gdy klub zobaczył, że dalej walczymy w sądzie”, twierdzi ojciec.
Negocjacje rodziców Ikera i prawej ręki Florentino, José Angela Sancheza, w temacie Carvajala odbywały się w napiętej atmosferze i trwały do kwietnia 2012 roku. Tamta sytuacja, dotychczas nieznana, sprawiła, że Casillas nie spał po meczu półfinałowym z Bayernem, kiedy Sergio Ramos posłał piłkę z rzutu karnego wysoko w niebo. „Syn był zdenerwowany, bo Real naciskał, żeby wycofać pozew, a rozprawa miała miejsce dzień po meczu. Real czekał na odpowiedź”, wspomina matka.
Ostatecznie w dniu rozprawy piłkarz zdecydował się poprosić rodziców o wycofanie się z walki przeciwko Realowi. „Zostawił nas i zapłacił Ginesowi”. Chociaż Iker w końcu się poddał, to jego rodzice uważają, że tamta sytuacja wywołała nienawiść Florentino i zmieniła nastawienie Mourinho wobec zawodnika. Stosunki trenera z Casillasem były coraz bardziej napięte aż szkoleniowiec w grudniu 2012 roku wysłał go na ławkę kosztem Adana. Zaczęła się droga krzyżowa. „To było upokorzenie”, oceniają rodzice, którzy od tamtego okresu nie pojawili się na Bernabéu.
Niektóre źródła twierdzą, że Mourinho był zdenerwowany z powodu ciągłego przekazywania wiadomości dziennikarzom.
Mój syn nie jest święty, ale nie jest też kretem. To była część kampanii ze strony klubu.
Casillas odzyskał miejsce w składzie z powodu zawieszenia Adana, ale w meczu Pucharu Króla jego kolega i arcywróg w szatni, Arbeloa, doprowadził do kontuzji jego dłoni. „Arbeloa był protegowanym prezesa. Użyto go, żeby naciskać na mojego syna”, tłumaczy ojciec. Tamten uraz doprowadził do transferu Diego Lópeza, który wskoczył do podstawowej jedenastki. „Diego nie jest lepszym bramkarzem od mojego syna, chociaż Paco Buyo bronił go przez wiele miesięcy, bo pochodzą z tego samego regionu”.
W następnym sezonie przyszedł Ancelotti. Casillas grał w Lidze Mistrzów, Diego López w Lidze. Iker podniósł La Decimę w Lizbonie, chociaż przy pierwszej bramce Atleti popełnił potężny błąd.
„Ikera bardzo bolała krytyka dotycząca błędu przy tamtej bramce. Ludzie pamiętali tylko o tym, a nie o dobrych meczach z Dortmundem czy Schalke”.
Te błędy wynikały z negatywnej atmosfery wokół Ikera?
Wszystko ma wpływ. Mimo wszystko Iker wytrzymał presję, jakiej nie był poddany żaden inny gracz w kadrze Realu – wyznaje ojciec.
Latem znowu spekulowano o odejściu Casillasa po przyjściu Navasa. Bramkarz zyskał zaufanie Ancelottiego i miejsce w pierwszym składzie, ale nie odzyskał sympatii trybun. „Tamta atmosfera przeciwko niemu wychodziła od Florentino, który mógł to wszystko bez problemu skończyć”, twierdzą zgodnie rodzice.
A co sądzą państwo o De Gei, potencjalnym następcy Ikera? Jest wysoki, jak lubi Florentino.
Cóż, dobrze wiesz, że Jorge Mendes, jego agent, to człowiek, który tak naprawdę rządzi w Realu, jeśli chodzi o transfery – zdradza Mari Carmen.
Oboje uważają, że Iker wciąż mógłby bronić bramki Królewskich na maksymalnym poziomie. Jednak wolą nie oceniać możliwości golkipera Manchesteru United. To kwestie sportowe, które są w stanie zrozumieć. Nigdy jednak nie zrozumieją ani nie wybaczą prezesowi zachowania wobec ich syna. Ani tego, że wypchnął go do Porto. Casillas podpisał kontrakt z Portugalczykami po szczerym smsie od matki: „Synku, zasługujesz na drużynę z lepszej kategorii”. Nie odpisał. Jednak posłuchał rady ojca: nie odpuścił ani centa Realowi. Zarobi to, co mu się należało.
Dodatkowo w magazynie opublikowano list pożegnalny napisany przez rodzinę Ikera:
„Iker to już historia Realu Madryt. Klub jest wielki, bardzo, dalej taki będzie. Wróci do zdobywania tytułów. My jako rodzice widzieliśmy, jak on zdobywa je i cieszy się nimi z kolegami. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Nie udało się zdobyć wszystkiego, o czym marzył, ale trochę się nazbierało. My to doceniamy. Jego wysiłek, poświęcenie, entuzjazm i wyrzeczenia przyniosły nagrodę. Dziękujemy, synku. Chcemy podziękować ogromnie wszystkim pracownikom klubu, przeszłym i obecnym, że w taki czy inny sposób doprowadzili do tego wszystkiego, oraz socios i kibicom, którzy swoim wsparciem sprawiali, że był bardzo szczęśliwy. Dziękujemy i żegnamy. Rodzice i brat.”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze