ĄGracias, Iker!
Żegnamy legendarnego zawodnika <i>Blancos</i>
Niezależnie od tego czy ktoś go uwielbiał, czy też nie znosił, chwila ta musiała kiedyś nadejść. Wieloletni związek Ikera Casillasa z Realem Madryt dobiegł końca. Jedni płaczą, inni otwierają szampany. W trakcie ostatnich kilku sezonów kapitan Królewskich z pewnością podzielił środowisko kibicowskie Realu Madryt. Tak czy inaczej, nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy się podawać w wątpliwość jego zasług. Dzisiejszy dzień stanowi zamknięcie pewnego cyklu. Wielu z was ma bowiem prawo, nie licząc epizodu Diego Lopeza, zwyczajnie nie pamiętać czasów, gdy na stałe miejsce między słupkami zajmował ktoś inny niż Iker Casillas.
Mówimy przecież o zawodniku, który w Realu Madryt przeżył absolutnie wszystko. W stolicy Hiszpanii wchodził w dorosłość i z dnia na dzień piął się na sam szczyt bramkarskiej hierarchii. Choć w trakcie jego pobytu w szeregach Królewskich nie brakowało burzliwych okresów, mowa szczególnie o schyłku pierwszej prezesury Florentino, on sam nigdy nie trafiał w pierwszej kolejności pod ostrzał krytyki. Przeciwnie, często bywało tak, że to właśnie Iker jako jedyny zachowywał twarz i ratował kolegów przed kompromitacją. Casillasa należy jednak utożsamiać przede wszystkim z sukcesami.
Pięć mistrzostw Hiszpanii, dwa Puchary Króla, cztery Superpuchary Europy, trzy triumfy w Lidze Mistrzów, dwa Superpuchary Europy, Puchar Interkontynentalny, Klubowe Mistrzostwo Świata, dwa mistrzostwa Starego Kontynentu i triumf na mundialu. Lista trofeów Casillasa jest imponująca. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wygrał on więcej niż wiele czołowych drużyn zarówno klubowych, jak i reprezentacyjnych w całej historii swojego istnienia. Oczywistym jest, że Iker nie zdobywał niczego w pojedynkę, jednak interwencje takie jak chociażby w finale Ligi Mistrzów w Glasgow w 2002 roku czy w finale mistrzostw świata w RPA miały wymierny wpływ na ostateczny sukces. A to przecież tylko niektóre przykłady. Mnożyć je można by naprawdę długo.
Obserwowanie poczynań Ikera w innym klubie będzie dla fanów Królewskich niecodziennym doświadczeniem. Wieloletnich przyzwyczajeń nie da się przecież zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mimo wszystko wydaje się dość prawdopodobne, że Ikerowi nie mówimy „żegnaj”, lecz jedynie „do zobaczenia”. Nikt przed Casillasem nie ma zamiaru zamykać w Realu Madryt drzwi. W bliższej lub dalszej przyszłości Iker może wrócić do stolicy Hiszpanii. Co prawda już oczywiście nie jako zawodnik, lecz w innej roli. W każdym razie niewykluczone, że losy Ikera i Los Blancos mogą skrzyżować się kiedyś po raz kolejny.
Nam, redakcji RealMadryt.pl, nie pozostaje nic innego niż podziękować za kilkanaście lat oddania, zaangażowania, błyszczenia przykładem i przede wszystkim wspaniałej postawy w bramce przez wiele lat. ĄHasta pronto, capitán!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze