Real Madryt w finale Ligi Endesa
Koszykarze pokonali Valencię po raz trzeci
Wyrównana, emocjonująca i kontrowersyjna półfinałowa rywalizacja dobiegła końca. Real Madryt pokonał w czwartym meczu koszykarzy Valencia Basket Club (85:90) i dzięki trzem wygranym w serii po raz czwarty z rzędu wywalczył awans do finału Ligi Endesa. Zagra w nim ze zwycięzcą pary FC Barcelona – Unicaja.
Stawka czwartego pojedynku była tak wielka, że żadna z drużyn nie była w stanie zdominować wydarzeń na parkiecie choćby na minutę. Wszelkie straty odrabiane były w kilku akcjach, a prowadzenie co chwilę zmieniało właściciela. Tempo gry nie było jednak zawrotne. Można było wręcz odnieść wrażenie, że zespoły starają się grać bardzo ostrożnie i zachowawczo, oszczędzając siły lub też odpoczywając po ostatniej bitwie.
Madrytczycy nie uniknęli błędów w obronie, ale prezentowali się solidniej niż w poprzednich starciach. Dokładniej kryli przeciwników i szybciej reagowali na ich podania, a ponadto podejmowali trafniejsze decyzje w ataku i sprawniej rozgrywali piłkę. Nie potrafili co prawda zbudować przewagi większej niż kilka punktów, ale z drugiej strony nie pozwolili na to także gospodarzom.
Zaledwie dwa punkty dzieliły zespoły w przerwie (49:47), co tylko potwierdzało, jak wyrównane było to starcie. Atmosfera stała się w drugiej połowie bardzo nerwowa, a każde odgwizdane przewinienie wzbudzało protesty i wzajemne pretensje zawodników. Królewscy przejęli prowadzenie po trzech trójkach z rzędu (60:66). Małe prowadzenie w tym momencie spotkania dało graczom dużo pewności siebie i zmusiło rywala do jeszcze większego wysiłku.
Sędziowie mieli tego wieczoru bardzo trudne zadanie, bowiem każda decyzja przeciwko miejscowej drużynie spotykała się z ogromnym niezadowoleniem ponad ośmiu tysięcy kibiców. Real Madryt starał się skupić przede wszystkim na grze i ochronie wypracowanej przewagi, nie na dyskusjach. Przeciwnicy zatracili płynność gry i zaczęli popełniać błędy, tracąc również ogromną szansę na wyrównanie stanu półfinałowej rywalizacji. Awans do finału, po raz czwarty z rzędu, trafił w ręce Królewskich.
84 – Valencia Basket Club (22+27+17+18): Vives (13), Sato (10), Martínez (5), Harangody (7), Liszczuk (4) – Ribas (2), Nedović (2), Lucić (14), Dubljević (24), Aguilar (3).
90 – Real Madryt (24+23+25+18): Llull (10), Rivers (9), Fernández (12), Reyes (12), Ayón (10) – Nocioni (12), Mačiulis (5), Rodríguez (6), Carroll (8), Slaughter (2), Mejri (4).
Skrót spotkania | Statystyki | Drabinka
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze