Oszukaliście nas!
Tekst <i>socio</i> Realu Madryt
Zbliża się koniec sezonu, nadchodzi czas podsumowań. Zapewne każdy z kibiców ma własne przemyślenia i opinie. Warto się nimi dzielić i dyskutować. Poniższy tekst został napisany przez socio Realu Madryt, który regularnie chodzi na mecze zarówno piłkarzy, jak i koszykarzy Królewskich. Na Twitterze znajdziecie go pod nickiem @RealMarcosCF. Zapraszam do lektury:
„Stało się to, czego się obawiałem, Santiago Bernabéu nie jest już decydujące. Rozgrywanie kluczowych spotkań na Bernabéu przestało być atutem. To wymaga rozwiązań i autokrytyki. W środowy wieczór wydarzyła się katastrofa, wstyd, zabrakło wszystkiego. Atmosfera na stadionie była absolutnie żenująca (za wyjątkiem oprawy, która była wspaniała), jedna z najgorszych od kiedy pamiętam, a chodzę na Bernabéu od 25 lat. Było po prostu słabo, na pewno w pewnym stopniu miała wpływ pogoda i wysoka temperatura, ale i tak nie można tego tolerować.
Piłkarze nas oszukali, sprzedali nam bubel, który kupiliśmy w ciemno. Wczoraj widziałem mnóstwo, ale to mnóstwo, ludzi, którzy przyjechali spoza Hiszpanii (z Niemiec, Szwajcarii, Włoch), a także takich, którzy ściągnęli do stolicy z wszystkich zakątków naszego kraju. Przyjechali, żeby zobaczyć co? Drużynę bez duszy i bez wiary? Wyeliminował nas Juventus, który nie jest lepszy od nas, ale który potrafił zagrać swoje. To im wystarczyło.
Ta katastrofa wymaga autokrytyki i podjęcia decyzji. Jeśli tego zabraknie, wtedy SOCIO Realu Madryt (jeśli klub jest nasz) powinien prosić o wyjaśnienia i zacząć działać.
Aspekty sportowe:
• Czy Carlo Ancelotti jest na to gotowy? Już mogliśmy zobaczyć, że taktycznie drużyna jest płaska. Gramy TAK SAMO z każdym rywalem, czy jest to Córdoba, Real Sociedad czy Juventus… Ancelotti wygrał trzy mistrzostwa z dwudziestu. W Madrycie bilans jest klarowny – PODAROWANE dwie ligi, jedna Atlético, druga Barcelonie.
• Nie ma rotacji, drużyna w ostatniej części sezonu jest wyczerpana. Poza brakiem szczęścia, miały na to wpływ kontuzje.
• Środek pola jest kompletną niedorzecznością. Gdzie jest Illarramendi? Już wcześniej mówiłem, ten chłopak nie wytrzymuje presji, to go przerosło. SPRZEDAĆ. Gdzie jest Lucas Silva? Kto bierze na siebie odpowiedzialność za transfer zawodnika, który zagrał cztery mecze i już się nie nadaje? SPRZEDAĆ. Gdzie jest Khedira? W MediaMarkt? Na kebabie? Nie wiem, ale on z pewnością wypiął się na całe madridismo. SPRZEDAĆ. Wniosek z tego jest taki, że drużyna za 580 milionów euro CAŁKOWICIE ZALEŻY od jednego zawodnika, Luki Modricia, który oczywiście jest przemęczony i kontuzjowany. Kroos dotarł do końca sezonu całkowicie na pustym baku, biedak i tak zrobił więcej niż powinien.
• Napastnicy, co mam wam powiedzieć? Benzema zawsze w składzie, pomijając chłopaka… Jak on się nazywa? A no tak! Chicharito, który siedzi sobie na ławce i wydaje się, że jest bardzo sympatyczny. I nagle, w kluczowym momencie sezonu Benzema doznaje kontuzji i wtedy trzeba postawić na Chicharito. Przynajmniej jest on typem profesjonalisty, który w czterech meczach dał wielu lekcję, jak się powinno grać w tej koszulce, z pokorą i pracą.
• PORZUCILIŚMY Puchar Króla, żeby lepiej się przygotować do tej części sezonu i co teraz mamy? Pośmiewisko.
• W najgorszy możliwy sposób rozwiązano problem z obsadą bramki i Casillasem. Niedorzeczność, która każdego dnia coraz mocniej dzieli kibiców. Trzeba grać za dobrą formę i pracę, a nie za zasługi.
• Tak czy inaczej, została nam jedna rzecz, która jest niesamowicie zachwycająca – rekord zwycięstw z rzędu! Tak, to ironia.
Po losowaniu Ligi Mistrzów wielu z nas świętowało, że los przydzielił nam słabszy Juventus. Jednak pierwsze spotkanie było całkowitą niedorzecznością. Zabrakło nastawienia i chęci. Później musimy słuchać jak Sergio Ramos mówi ze spokojem: „Po pierwszym golu myśleliśmy, że wszystko jest już zrobione”. COOOOO? Na tym polega mentalne przygotowanie do meczu? Nikt w klubie nie pokazał zawodnikom statystyk? Ok, więc ja to zrobię, łapcie:
• Real Madryt nie wyeliminował włoskiej drużyny w 1987 roku i starcia z Napoli. Odpadliśmy dwa razy z Milanem, Torino, Romą i cztery razy (!) z Juventusem. Krótko mówiąc, wyeliminowali nas osiem razy w ostatnich ośmiu pojedynkach!
• Juventus w swojej historii 12 na 12 razy awansował do kolejnej rundy, gdy pierwszy mecz wygrał 2:1. Teraz to już 13 na 13.
• Real Madryt za to, zawsze gdy przegrywał lub remisował pierwszy mecz w półfinale Pucharu Europy, odpadał. Zdarzyło się to wcześniej dziesięć razy. Teraz to już 11 na 11.
Tyle wystarczy, żeby się wam nie zakręciło w głowach. Jednak oczywiste jest to, że w meczach na najwyższym poziomie, każdy daje z siebie wszystko, nie można spocząć na laurach. Trzeba o tym pamiętać, walczyć o to i udowodnić, że nasz stadion nie jest przyjaznym miejscem dla rywali…
Teraz nadchodzą trudniejsze czasy, w których najlepiej wyrzucić telewizor z domu, ponieważ zbliża się końcówka sezonu 2014/15. Potrójna korona dla Barcelony jest bliżej niż kiedykolwiek, a to będzie krok w kierunku sześciu pucharów. Nie przypisujcie zasług Luisowi Enrique, ale naszemu kochanemu Realowi Madryt, który nie rywalizował, który wiele rywalom podarował. Mogli nas pokonać, to oczywiste, ale chcielibyśmy do cholery wiedzieć, czemu kolejny raz jesteśmy eliminowani na własnym stadionie w Lidze, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów (Valencia, Atlético Madryt, Juventus). Santiago Bernabéu nie odgrywa kluczowej roli i powinniśmy temu zaradzić. W innym wypadku możemy się zacząć nazywać Real Regalos C.F. (hiszp. regalo – prezent, podarunek).
Zakładam, że kolejne dni nie przyniosą nic nowego. Barcelona wygra Ligę? No cóż, następnego dnia zostanie ogłoszony galaktyczny (słowo, którego szczerze nienawidzę, które wyrządziło nam wielką szkodę) transfer. Teraz kolej na Davida de Geę i ludzie będą klaskać.
Ja bardzo chciałbym, żeby socios dokonali prawdziwej autokrytyki, żeby zadali naprawdę ważne pytania i działali na podstawie odpowiedzi:
• Czy zarząd staje na wysokości zadania?
• Czy to normalne, że mając takie zespoły, wygraliśmy trzy ligi na trzynaście?
• Czy zasługujemy na drużynę rezerw, która błąka się po Segunda B bez perspektyw na dostarczenie chociażby jednego zawodnika do pierwszego zespołu?
• Czy mamy odpowiedni doping na stadionie, żeby w ważnych meczach nasz stadion był prawdziwą twierdzą?
• Czy powinniśmy kontynuować politykę drogich transferów każdego roku?
• Czy służby medyczne są odpowiednie? Kontuzje, które trwają trzy razy dłużej niż w innych drużynach oraz brak transparentności przy diagnozach.
• Zawodnicy wynoszeni pod niebiosa, oddzieleni od kibiców. Naprawdę zasługujemy na zaledwie JEDEN otwarty trening w roku? Futbol należy do kibiców, do ludzi. Bez nich piłkarze nie mogliby zarabiać.
• Czy obecne system zarządzania nie ma alternatywy?
• Dlaczego media ciągle rządzą/manipulują, gdy tylko tego chcą?
• Na poziomie marketingu jesteśmy lata świetlne za takimi zespołami jak Bayern Monachium czy Manchester United. A czy to nie my przypadkiem mamy największe przychody?
Aż strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy wszystko robili jak należy. Mógłbym zadać jeszcze o wiele więcej pytań, ale myślę, że wyraziłem się dosyć jasno. Należy się zatrzymać, wziąć głęboki wdech i zastanowić się nad tym, czy obecna sytuacja jest dobra. W życiu trzeba podejmować decyzję, nadszedł ten moment.
Życie toczy się dalej. Jeśli Bóg będzie tego chciał, w ten weekend podniesiemy upragniony dziewiąty Puchar Europy w koszykówce, po tym jak od 20 lat nam on ucieka. Na szczęście od trzech lat wygląda to zupełnie inaczej, bo wcześniej z prawdziwym wstydem można było patrzyć na to, jak się traktuje tę sekcję w klubie, która dała nam tyle radości. Koszykówka może przyjść futbolowi na ratunek, gdy ten zawiedzie.
W koszykówce sprawy wyglądają inaczej. Mamy DRUŻYNĘ, prawdziwego KAPITANA, publiczność, która daje z siebie wszystko (prowadzona przez Berserkers, oni wykonują ogromną pracę). Palacio stało się prawdziwą twierdzą. Dzięki temu Euroliga jest bliżej. Nie sądzę, że tutaj zawodnicy powiedzą: „Nie spodziewaliśmy się, że rywal będzie tak skomplikowany… zagraliśmy bez chęci… nie byliśmy skoncentrowani… Będę na Final Four. Kupiłem bilet w listopadzie, a dopiero pięć miesięcy później Real Madryt awansował do najlepszej czwórki. Zrobiłem to, ponieważ wierzę w moją drużynę. Wywalczyli to sobie, będziemy ich wspierać z całych sił.
Powtarzam, autokrytyka, Real Madryt zawsze wraca, być może nigdzie nie odszedł, ale nie możemy sobie pozwolić, żebyśmy znowu czuli się oszukani! Ja zawsze będę tutaj, żeby bronić tego co kocham – mojego Realu Madryt. ĄHala Madrid!”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze