Capello: Zawsze trzeba wierzyć
Włoch wspomina 2007 rok
Dzwonimy, żeby przypomnieć mistrzostwo, jakie wygrał pan z Realem w sezonie 2006/07.
To było coś heroicznego!
Co było punktem zwrotnym w tamtych rozgrywkach?
Dla mnie Klasyk na Camp Nou zakończony wynikiem 3:3 z hat-trickiem Messiego. Trzeciego gola zdobył w samej końcówce, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, ale mimo wszystko moi zawodnicy zobaczyli, że zagrali dużo lepiej od nich i to podniosło nas na duchu.
Wtedy drużyna zaczęła rosnąć.
Dokładnie o tym rozmawiałem z zawodnikami. Po tamtym meczu mieliśmy 12 kolejek i 5 punktów straty. Powiedziałem, że to 12 finałów i zapytałem czy są w stanie to wytrzymać. To był wysiłek zbiorowy, odrobiliśmy 5 punktów w 9 kolejek, a bilans dwumeczu mieliśmy lepszy dzięki remisowi na Camp Nou. Wtedy zagraliśmy końcówkę z ogromnym impetem.
Czy tamta Liga to był akt wiary?
Zawsze trzeba wierzyć. Trzeba walczyć, wierzyć w drużynę i system. Jeśli sprawisz, że wszyscy są zjednoczeni, to możesz dokonać wielkich rzeczy.
Kto był liderem tamtej szatni?
Wszyscy, naprawdę. Nie chcę tu nikogo wyróżniać. Liderowali głównie Hiszpanie, ale też Van Nistelrooy i Carlos. Do tego Beckham, który wrócił do gry, chociaż miał już umowę z Galaxy.
A Ronaldo?
Nie, Ronaldo musiał odejść na wypożyczenie w zimowym okienku. Ale posłuchaj, naprawdę wszyscy grali w wielki sposób. Absolutnie wielki, mieli motywację, wiarę i pokazywali jakość.
Widzi pan podobieństwa z tamtego sezonu do obecnych rozgrywek?
Słyszałem o tej Operacji 30 punktów. Tak... My mieliśmy taki sam cel, mieliśmy wygrać wszystkie spotkania. Uważam, że ten Real też zaczął wierzyć po meczu na Camp Nou, gdzie mogli wygrać z dużą przewagą. Zasługiwali na zwycięstwo.
Jak ocenia pan remontadę?
Mają bardzo dobrego i mądrego trenera. Widzę tego samego ducha drużyny co u nas. Wszyscy walczą razem, z sercem, to widać na boisku.
Wygrają Ligę?
Posłuchaj, wszyscy wiedzą, że jestem madridistą. Jednak Barcelona jest na wielkim poziomie, wystarczy popatrzeć na mecz z Bayernem. Byli niesamowici. Trzeba czekać na rozluźnienie, jak w Sewilli. Może się to przydarzyć w meczu z Atlético.
A Real?
Ta mentalność i duch nigdy się nie rozluźniają.
Co było najbardziej emocjonujące w tamtej końcówce sezonu?
Dla mnie dwa mecze. Ten w Huelvie, kiedy wygrywaliśmy 2:0, oni doprowadzili do remisu, ale Roberto Carlos trafił na 3:2 w ostatniej kontrze meczu. To był klucz do tytułu. Potem ostatni mecz z Mallorcą. Pierwsza połowa była fatalna, baliśmy się, traciliśmy piłkę. Schodziliśmy z 0:1. Wszystko wyglądało czarno.
Co się stało?
Zawsze rozmawiałem z zawodnikami otwarcie, wtedy usiadłem z nimi i mówiłem z Roberto Carlosem. „Chłopcy, nie bójcie się! Odrobiliśmy 5 punktów w 9 kolejek. To coś fantastycznego! To ostatni krok, grajcie jak na treningu, bez presji”. I udało się odrobić straty.
Czy dla pana to był trudny sezon?
Tak, byłem krytykowany, szczególnie przez wasz dziennik [śmiech].
Proszę pana, w pańskim Realu na środku grali Emerson i Diarra.
Tak, a wszyscy gadali o tiki-tace. Pamiętajcie o drużynie, jaką miałem. Nie było wtedy takich pieniędzy, jakie Real ma dzisiaj, a trener musi grać tym, co ma. Dlatego powtarzam, że dokonaliśmy czegoś wielkiego.
No tak.
Popatrz na dzisiejszy skład, jakie są różnice. Do tego przypomnij sobie, że pierwsze mistrzostwo wygrałem z Redondo jako jedynym środkowym pomocnikiem i Seedorem, mediapuntą, grającym obok niego. Raula przerzuciłem na lewą stronę, bo musiałem znaleźć miejsce dla Sukera i Mijatovicia.
Czy prasa wtedy wam pomogła? Mówię tu o kampanii dotyczącej remontady.
Tak, oczywiście, stworzono bardzo korzystną atmosferę.
Co sądzi pan o meczu w Turynie?
To był starcie sił. 2:1 pozostawia wszystko otwarte. Juve jest jednak bardzo solidną ekipę ze świetnymi zawodnikami. Oni wiedzą, co mają robić. Real ma ogromną jakość, ale brak Modricia jest za bardzo widoczny.
Ramos w środku wydał się panu dobrym rozwiązaniem?
Nie, nie, nie... Słuchaj, każdy trener wie, co ma robić. To on pracuje z zawodnikami i codziennie z nimi rozmawia.
Czy Real ma szansę utrzymywać odpowiedni poziom z tyloma mediapuntami w drugiej linii?
Oczywiście, bo dużo biegają i radzą sobie dobrze. Mają wiele jakości i walczą, bronią, atakują. Ja jestem z Carlo, jego skład na boisku jest perfekcyjny.
Allegri zamknie się na Bernabéu wystawiając trzech stoperów?
Oni potrafią grać na dwa sposoby, więc nie wiem. Zależy czy się boi, czy chce koniecznie zdobyć bramkę. Dla mnie najważniejsze jest to, że zagra Pogba.
Naprawdę?
To wielki zawodnik. Siła, kondycja, jakość, wejście do ataku, podanie... Ma wszystko.
Czy jego powrót zagraża pozycji Pirlo w jedenastce?
Nie. On jest tak inteligentny, że odpowiednio się ustawia i może dzięki temu mniej biegać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze