James utrzymuje Madryt na powierzchni
Real Madryt – Almería 3:0
Real Madryt wygrał z Almerią 3:0. Bramki strzelali James Rodríguez, Mauro Dos Santos (samobój) i Álvaro Arbeloa. Gol Kolumbijczyka w samej końcówce pierwszej połowy był jednym z najładniejszych trafień Królewskich w tym sezonie. Drużyna Carlo Ancelottiego długo męczyła się z Andaluzyjczykami, ale w 44. minucie wspaniałym strzałem popisał się pomocnik madrytczyków. W drugiej części meczu oglądaliśmy bardzo słabe widowisko, ale do bramki gości piłka wpadła jeszcze dwukrotnie. Najpierw dośrodkowanie Kroosa zamknął Dos Santos i pokonał swojego bramkarza, a w końcówce asystę zaliczył Chicharito, który ładnym podaniem obsłużył Arbeloę.
Pierwsza połowa nie wyglądała dobrze. Ofensywa w postaci Chicharito, Cristiano Ronaldo oraz wspierających ich Jamesa i Jesego prezentowała się bardzo słabo. O ile na początku można było być zadowolonym z zacięcia, jakie pokazywali, o tyle po dziesięciu minutach tempo meczu spadło i madrytczycy grali tak, jakby prowadzili co najmniej dwoma golami. Na ratunek chciał pójść Illarramendi, ale jego pad w polu karnym niewiele dał – jedynie zirytował swoich fanów. I nas. Najlepszym zawodnikiem był James, który jako jedyny rzeczywiście napędzał, a nie tylko pozorował, ataki Realu Madryt. To jednak nie dawało skutku w postaci bramek – nieźle grali obrońcy rywali. Wreszcie w 44. minucie piłka nieco przypadkowo znalazła się pod nogami Kolumbijczyka, a ten uderzył najlepiej jak się dało. Co ważniejsze – jego strzał był poza zasięgiem Rubena i madrytczycy tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie.
Po słabiutkiej pierwszej połowie oczekiwania nie były duże. Los Blancos mieli dowieźć prowadzenie od ostatniego gwizdka sędziego, a celem Almeríi był brak kompromitacji przed kluczowymi meczami sezonu. Goście nie grali tak, jakby rzeczywiście chcieli zagrozić Królewskim, ale gospodarze tego nie wykorzystywali. Cristiano, Chicharito czy Jesé grali kiepsko, James zaś szybko zszedł z boiska. Chwilę wcześniej Real Madryt przesądził losy meczu, a to za sprawą Toniego Kroosa, Mauro dos Santosa i Cristiano Ronaldo. Niemiec dograł piłkę w polu karnym, tam obrońca Almeríi wygrał pojedynek z Portugalczykiem, ale rezultat był dla niego opłakany – Real strzelił drugiego gola. Na boisko weszli Isco i Lucas Silva, ale tempo się nie zmieniało – gdyby nie napoje dodające skrzydeł można by iść spać jeszcze przed Panoramą. W samej końcówce wynik podwyższył Álvaro Arbeloa i madrytczycy bez większych problemów dowieźli trzy punkty do mety.
Real Madryt nie zagrał dobrego meczu. Mimo wszystko można z duża pewnością stwierdzić, że do pokonania Almeríi nie trzeba było zagrać na sto procent. Królewscy wygrali bez forsowania tempa. Dzisiejszy mecz nie był papierem lakmusowym obecnej formy Królewskich. Carlo Ancelotti pozwolił paru zawodnikom na odpoczynek, do tego nie mógł liczyć na Sergio Ramosa, Daniego Carvajala, Garetha Bale'a i Karima Benzemę, którzy powinni być dostępni na najbliższy półfinał Ligi Mistrzów. Sekundy po łatwym meczu z Almeríą cel Królewskich jest jeden – trzy punkty w piekle na Pizjuán.
Real Madryt – Almería 3:0 (1:0)
1:0 James 44'
2:0 Dos Santos 49'
3:0 Arbeloa 84'
Real Madryt: Keylor; Arbeloa, Varane (86' Nacho), Pepe, Coentrão; Illarra (65' Lucas Silva), Kroos, James (65' Isco); Jesé, Chicharito i Cristiano Ronaldo.
Almería: Rubén; Ximo, Trujillo, Mauro, Mané; Verza (67' Azeez), Thomas (62' Espinosa), Corona; Dubarbier, Hemed, Édgar (58' Zongo).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze