Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Taktycznie: Real Madryt – Atlético Madryt

Analiza rewanżowego spotkania

Real Madryt przerwał koszmarną serię siedmiu meczów bez zwycięstwa z Atlético i po raz piąty z rzędu awansował do półfinału Ligi Mistrzów. Królewscy odnieśli sukces mimo przeciwności losu, do jakich należy zaliczyć fatalną serię kontuzji tuż przed środowymi derbami, a Carlo Ancelotti po raz kolejny udowodnił, że jest specjalistą od wygrywania najważniejszych spotkań.

1. Rola Sergio Ramosa
Największym zaskoczeniem w jedenastce desygnowanej do spotkania przez Ancelottiego była obecność Sergio Ramosa w linii pomocy. Co więcej, jego zadania nie ograniczały się jedynie do rozbijania ataków przeciwnika, Cesarz brał również na swoje barki odpowiedzialność za rozgrywanie piłki podczas ataku pozycyjnego.

Celem Ramosa było jak najpełniejsze powielanie roli Lukity z pierwszego spotkania obu drużyn. Dlatego też Hiszpan starał się ustawiać możliwie najbliżej Daniego Carvajala, by w ten sposób móc rozciągnąć gęsto rozstawione zasieki obronne podopiecznych Diego Simeone. Z drugiej strony, tak szeroka gra Sergio powodowała, że Carvajal mógł grać bardziej ofensywnie, zapędzać się głębiej w stronę bramki Oblaka bez obawy, że narazi kolegów z zespołu na groźną kontrę rywala.

Ważnym elementem w jego grze były częste zmiany kierunków akcji. Ramos dysponuje bardzo dobrym przerzutem, zarówno długim, jak i średnim. Szybkie zmiany stron boiska nie pozwalały rywalom na dobre ustawianie się, a tym bardziej na zakładanie pressingu w poszczególnych strefach. Mówiąc o roli Ramosa w tym aspekcie, nie sposób pominąć Toniego Kroosa.


Niemiec grał głębiej niż zazwyczaj – zwykle tworzy wraz ze stoperami trójkąt w środku pola. Tym razem cofał się bardziej, by pozwolić środkowym obrońcom na więcej swobody w wyprowadzaniu piłki. Zarówno Pepe, jak i Varane chętnie zapędzali się głęboko na połowę przeciwnika wiedząc, że w razie straty będą asekurowani przez Kroosa.

2. Atlético w 4-5-1
Atlético Diego Simeone wyszło przeciwko Realowi w swoim standardowym ustawieniu 4-4-2, z Griezmannem i Mandžukiciem na szpicy. Jednak za wolne horyzontalne poruszanie się zespołu wymusiło na trenerze z Buenos Aires zmiany. Królewscy zbyt łatwo i zbyt sprawnie zmieniali strony prowadzenia akcji, więc jeszcze w pierwszej połowie Rojiblancos przeszli na ustawienie 4-5-1, z Griezmannem jako lewym pomocnikiem.


Nie da się ukryć, że zmiana formacji w okolicach dwudziestej minuty nie mogła zwiastować niczego dobrego. Poza tym, Simeone cofając jednego z napastników do linii pomocy ujawnił swój minimalizm. Zamiast szukać sposobów, by przeszkodzić Realowi w prowadzeniu gry, Cholo zacieśnił szyki obronne zanim mecz się na dobre rozpoczął.

Atlético grało w tym pojedynku nadzwyczaj asekuracyjnie. Boczni pomocnicy grali bardzo głęboko i defensywnie, a reszta zespołu, by utrzymać w ryzach formację, musiała się dostosowywać. Najpierw Arda Turan i Saúl, a potem Griezmann modyfikowali swoje ustawienie pod kątem pozycji zajmowanych przez Jamesa i Ronaldo, ewentualnie Isco. Celem takiego manewru było utrudnienie zdobycia przez najważniejszych piłkarzy Królewskich dobrych pozycji do strzału, a także niedopuszczenie do sytuacji, w której boczni obrońcy będą wyciągani poza swoją strefę – ruch z wykorzystywaniem przestrzeni za plecami bocznego obrońcy był wypróbowywany już we wcześniejszych spotkaniach obu madryckich zespołów.



3. Szanse Realu
Ze względu na niewielkie luki w systemie obronnym gości, Królewscy starali się wciągnąć do centralnych stref boiska jak największą liczbę piłkarzy Rojiblancos, by w ten sposób otworzyć sobie wolne miejsce na skrzydłach, między innymi dla bocznych obrońców.


Jeśli udało się stworzyć zagrożenie po szarży bocznego obrońcy, to chwała mu za to, ale jeśli nie – to jeszcze nic straconego. Gdy dla przykładu Carvajal otrzymywał piłkę na wolne pole, boczni pomocnicy musieli gonić za nim, a żeby im na to pozwolić, cała drużyna musiała się cofać pod własne pole karne. Innymi słowy, te nieustanne zmiany stron prowadzenia akcji wpychały podopiecznych Diego Simeone we własną szesnastkę. Na takiej odległości od własnej bramki o wiele łatwiej jest o popełnianie kosztownych błędów.

Wycofanie jednego z napastników przez Atlético do pomocy uszczelniło szyki obronne, ale stworzyło inne problemy. Goście – zwłaszcza w drugiej połowie – mieli poważne problemy z wyprowadzaniem piłki z własnej połowy po odbiorze. Tu na pochwałę zasługują przede wszystkim boczni obrońcy.


Zarówno Carvajal, jak i Coentrão po stracie mieli obowiązek śledzenia bocznych pomocników, a jeśli ci byli zbyt daleko od nich, mieli za zadanie schodzić do środka i tam zagęszczać grę. Dobry pressing bocznych obrońców po stracie piłki przez Real Madryt przyczynił się do stworzenia kilku bardzo groźnych sytuacji podbramkowych, jak chociażby stuprocentowa sytuacja Cristiano Ronaldo tuż przed przerwą.

Innym pomysłem na przenoszenie futbolówki pod pole karne rywala były prostopadłe podania, głównie od Jamesa i Isco w kierunku napastników, przede wszystkim do dobrze radzącego sobie z tego typu zagraniami Javiera Hernandeza.


Brak typowego dla Atlético pressingu w środku pola ze strony napastników dał dużo swobody w poruszaniu się środkowym pomocnikom w centrum boiska. Boczni obrońcy do spółki z Kroosem lub Ramosem próbowali odciągnąć jak największą liczbę zawodników od Jamesa i Isco, by ci mieli wystarczają dużo przestrzeni do zagrywania bezpośrednich piłek w kierunku napastników.

4. Nieśmiałe próby gości
Rojiblancos grali w ofensywie bardzo asekuracyjnie i przede wszystkim bez elementu zaskoczenia. Swoje próby na połowie Realu ograniczali do gier kombinacyjnych na skrzydle i to w ich ramach starali się stworzyć szanse pod bramką rywala. Najciekawszym ofensywnym manewrem Diego Simeone była rola Koke, którzy w środowym spotkaniu grał jako środkowy pomocnik. Jego głównym zadaniem było schodzenie ze środka boiska w kierunku bocznych sektorów i tam stwarzanie przewagi, dawanie kolegom z drużyny nowym możliwości rozegrania akcji.


Na powyższym zdjęciu warta odnotowania jest rola Sergio Ramosa (nr 2). Schodzenie do boku Koke były groźne ze względu na tworzenie przewagi liczebnej gości na skrzydle. Założeniem Atlético jest to, by wciągnąć w taką gierkę dużą liczbę zawodników rywala, a następnie jednym zagraniem obsłużyć gracza wychodzącego na wolne pole. Tutaj przydały się obronne zdolności Ramosa, który często asekurował Carvajala, gdy ten opuszczał pozycję, by odebrać piłkę rywalowi. Po drugiej stronie sytuacji nieco się różniła – tam zwykle Varane zabezpieczał przestrzeń za plecami Fábio Coentrão, a wtedy na pozycję Francuza w polu karnym wchodził właśnie Sergio Ramos.

Podsumowanie
Obydwa ćwierćfinałowe spotkania nie pozostawiały złudzeń, kto jest drużyną lepszą. Królewscy byli bardzo dobrze przygotowani pod kątem mentalnym, jak i taktycznym. Jednobramkowa różnica między obydwoma zespołami jest efektem wciąż trudnych do sforsowania zasieków obronnych stworzonych przez Diego Simeone. Mimo wszystko wydaje się, że zdudowany w poprzednim sezonie swoisty „mur chiński” zaczyna się kruszyć, co nie jest dobrym prognostykiem przed przyszłym sezonem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!