Królewska remontada w Palacio
Koszykarze z drugą wygraną nad Efesem
Palacio de los Deportes dawno nie przeżyło tak niesamowitego wieczoru. Drugie ćwierćfinałowe starcie pomiędzy Realem Madryt a Anadolu Efes było koszykarskim dreszczowcem, z częstą zmianą akcji, ogromną dawką emocji i zaskakującym zakończeniem. Gospodarze odrobili w drugiej połowie stratę siedemnastu punktów i odnieśli drugie zwycięstwo w serii (90:85). Rywalizacja toczy się do trzech wygranych. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane we wtorek, w Stambule.
Madrytczycy nie powtórzyli błędu z pierwszego starcia i od samego początku zaprezentowali się na takim poziomie, jakiego wymaga ten etap rozgrywek. Przede wszystkim bardzo agresywnie bronili dostępu do własnego kosza, czym prowokowali straty ze strony rywala. Równie dobrze gra układała się w ataku, dzięki czemu zespół prowadził nawet jedenastoma punktami (22:11). Wtedy jednak kontrolę przejęli goście.
Anadolu Efes zdobył czternaście punktów z rzędu i bardzo szybko objął prowadzenie (22:25). Ogromne pretensje – ze strony zawodników, trenera, kibiców i komentatorów – powędrowały w kierunku arbitrów, mających na koncie zbyt dużo kontrowersyjnych decyzji na niekorzyść miejscowych. Sytuacja ta bardzo rozstroiła madrycki zespół. Bronił on bardzo prowizorycznie, atakował bez pomysłu i zamiast budować solidną przewagę, obserwował rosnące straty (37:45).
Pomijając liczbę punktów zdobytych w drugiej kwarcie, Królewscy bardzo dużo stracili w grze na tablicach, zwłaszcza na tej atakowanej. Zebrali do przerwy zaledwie trzy piłki w ofensywie (przy czternastu przeciwnika) i zupełnie nie kontrolowali tego, co działo się na parkiecie. Co gorsza, straty próbowali nadrobić wyłącznie rzutami z dystansu, z nie do końca przygotowanych pozycji. Rezultat? Siedemnaście punktów dzielące oba zespoły (45:62).
Zawodników Anadolu Efes z rytmu wytrącił dopiero ogromny pressing, stosowany i na parkiecie, i z trybun. Publiczność w najtrudniejszym momencie dodała swojej drużynie skrzydeł, co przełożyło się na znakomitą serię i powrót do gry (68:67). Madrytczycy każdą akcję rozgrywali z potężnym zaangażowaniem i ani przez chwilę nie zwątpili. Przyjezdni nie oddali wygranej za darmo, przez co ostatnie dziesięć minut upłynęło pod znakiem bardzo zaciętej walki. Decydujący okazało się celny rzut za trzy Felipe Reyesa i rzuty osobiste wykorzystane przez Sergio Rodrígueza, dzięki którym miejscowi zapewnili sobie drugie zwycięstwo w serii.
90 – Real Madryt (22+15+26+27): Llull (18), Fernández (15), Rivers (14), Reyes (6), Ayón (8) – Nocioni (10), Mačiulis (-), Rodríguez (11), Carroll (6), Bourousis (-), Slaughter (2).
85 – Anadolu Efes SK (16+29+21+19): Draper (5), Huertel (16), Perperoglou (11), Lasme (2), Bjelica (2) – Balbay (-), Osman (12), Batuk (-), Sarić (11), Krstić (23), Janning (3).
Skrót spotkania | Statystyki
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze