Diego López: Proszę o szacunek dla Casillasa
Wypowiedzi Hiszpana w <i>CANAL</i>+
– Zawsze starałem się dawać z siebie maksimum. Czuję się naprawdę dumny z tego, co mogłem osiągnąć dzięki swojemu wysiłkowi – powiedział Diego López w krótkim reportażu CANAL+ z Mediolanu. – Kiedy otrzymałem telefon z cantery Realu Madryt, to cała dynamika trochę się zmieniła. Dołączyłem do kolegów absolutnie zielony, widziałem, że pracują na innym rytmie, więc ja musiałem pracować przez wiele dodatkowych godzin i wykonać ogromny wysiłek.
– Gra w Castilli z Juanfranem, Soldado i Arbeloą? Arbeloa to człowiek prawdy. To wielki profesjonalista, który wygrał to, co wygrał także dzięki swojemu wysiłkowi i dbaniu o siebie. To mój prawdziwy przyjaciel i darzę go ogromną sympatią. Wtedy udało się nam dokonać tego, co długo nie udawało się Realowi, czyli awansować do Segundy. Zagraliśmy na Bernabéu, gdzie nikt z nas jeszcze nie grał, przyszły dziesiątki tysięcy ludzi, wszyscy świętowali awans. Wtedy zobaczyliśmy trochę czym jest Bernabéu, Real Madryt i profesjonalny futbol.
– Awans do pierwszej drużyny? Najbardziej emocjonującą chwilą była dla mnie pierwsza rozgrzewka z Realem Madryt. César doznał kontuzji, więc pojechałem na mecz jako drugi bramkarz. Wyjście na rozgrzewkę na Bernabéu na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Debiut z Olympiakosem w Lidze Mistrzów? Też był fantastyczny. Poczułem ile znaczy Real Madryt, ile znaczy dla niego gra w Europie. Pierwszy rok był fantastyczny, wszystko było dla mnie nowe, podróże, treningi. To doświadczenie było magiczne. Jednak w drugim roku męczysz się, gdy nie grasz, a ja czułem się na siłach, żeby występować co niedzielę w dobrej drużynie. Wtedy pojawiła się cudowna opcja od Villarrealu.
– Powrót do Realu? W tamtych dniach nie do końca wierzyłem w tamten telefon. Z powodu wszystkiego, z powodu wielkiej szansy. Jednak w głębi byłem pewny siebie i uważałem, że to odpowiedni moment na przejście do Realu Madryt. Mourinho miał ze mną rozmowę i wyrażał się bardzo jasno. On dał mi potrzebną siłę do zmierzenia się z tym, co miało nadejść w przyszłości. Mourinho powiedział mi, że starał się o mnie wcześniej, że mocno we mnie wierzy i że według niego bez problemu mogę grać dla Realu Madryt. Stwierdził, że mam zapomnieć o wszystkim i że czeka na mnie ogromne wyzwanie, ale nie mogę się spodziewać, iż dostanę od niego coś za darmo. Dla mnie to inny typ człowieka. On samym wzrokiem i słowami potrafi zaprowadzić cię tam, gdzie chce.
– Rywalizacja z Ikerem? Moim zdaniem za dużo o tym mówiono. Wiedziałem co może się zdarzyć, rozmawialiśmy o tym z Mourinho i tak właśnie się stało. Powinno się było oceniać mnie na podstawie meczów i treningów, a mówiono o wielu sprawach, których nie rozumiałem. Docierało to do mojej rodziny i przyjaciół, oni cierpieli najbardziej przez te półtora roku. Mourinho wtedy mówił, że będzie wystawiać tego, który będzie lepiej prezentować się na treningach. Powiedział, że nie miał nic przeciwko Ikerowi i że ja nie jestem jego żadnym ulubionym dzieckiem czy coś w tym stylu. On jasno mi o tym wtedy powiedział i ja jasno chcę to teraz przekazać, bo tak właśnie było. Mou był chyba tą tarczą, na którą szła cała krytyka i mnie trochę to omijało. Jednak kiedy Mou odszedł, tarczą zostałem ja. Ancelotti mimo wszystko we mnie wierzył, ale lupa z jaką się mi przypatrywano była ogromna. Przyszedł inny trener, też na mnie postawił, też we mnie wierzył. Gra w Lidze? Wtedy praktycznie nikt nie stawiał na taką decyzję. Wytrzymywałem ataki i krytykę, bo byłem na to przygotowany, ale cała ta sytuacja bolała ze względu na wizerunek klubu i sytuację kibiców oraz socios, bo to wszystko było bardzo brzydkie.
– Odejście? Ancelotti powiedział mi, że dostał telefon od Pippo [Inzaghiego]. Rozmawialiśmy o tym, ale nie jako trener z zawodnikiem, a jako przyjaciele. Poprosiłem go o raporty na temat Milanu, także Villiama [Vecchiego]. Oni oczywiście wypowiadali się bardzo dobrze o tym klubie. Mam już 33 lata i trochę wiem, jak to wszystko działa. Widziałem, że wygraliśmy dwa puchary, że ja w tych rozgrywkach nie grałem, że mogą nadejść zmiany. Nikt tego nie mówił, ale pojawił się Keylor, kolejny świetny bramkarz, kolejny do rywalizacji. Ja nie poddałem się, nie uznałem siebie za najsłabszego, ale wiedziałem, że co tydzień mogę siadać na trybunach. Miałem jeszcze 4 lata kontraktu i nie było mowy o jego zrywaniu, mogłem zostać, nikt nie chciał mnie wyrzucać. Mogliśmy we trójkę walczyć o miejsce i problem miałby trener. Jednak sądzę, że podjąłem odpowiednią decyzję. Uważam, że będę cieszyć się grą w Milanie.
– Stosunki z Casillasem? Nigdy między nami nie zabrakło szacunku, ale stosunki były inne. Kiedy wróciłem do Realu, to sprawy ułożyły się inaczej i stosunki się zmieniły. Jeśli powiedziałbym, że mieliśmy złe gesty czy słowa, to bym skłamał, ale to nie były relacje sprzed 7-8 lat, gdzie wychodziliśmy razem poza treningami. Ta debata stworzyła także podział między kibicami. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tyle mówiono o rywalizacji w bramce. Było wielu za jednym i wielu za drugim. Jednak zawsze o to prosiłem, gdy grałem w Realu i proszę o to teraz, jestem poza klubem, ale czuję się madridistą i proszę o szacunek dla Casillasa i dla wszystkich z drużyny, bo na to zasługują. Chociaż tam nie jestem, to czuję się madridistą.
– Opowiem wnukom, że miałem bestialską i świetną rywalizację z Ikerem Casillasem, mitem bramkarskim i legendą hiszpańskiej piłki. Dla mnie to coś bardzo ważnego. Na pewno widzicie, że jestem człowiekiem rodzinnym i normalnym. Kiedy skończę karierę, będę taki sam. Zajmę się czymś innym, ale z dumą będę mógł opowiedzieć o swojej karierze i osiągnięciach. To mi zostanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze