Rozdrapać rany z Lizbony
Przed meczem z Atlético
Niemal jedenaście miesięcy temu w Lizbonie Real Madryt mierzył się z Atlético w jednym z najbardziej emocjonujących finałów Ligi Mistrzów w historii. Królewscy długo walczyli o gola, a kiedy ten wreszcie padł, roztrzaskali w drugiej połowie dogrywki rywala zza miedzy. Od tamtego czasu zmieniło się wiele – kadry obu zespołów, sposoby na zdobywanie bramek i… niestety zwycięstwo w Portugalii mogło zostać niemal zapomniane. Los Blancos ostatnio zwyczajnie dostają od Colchoneros lanie. Sześć meczów bez zwycięstwa, w tym porażka 0:4 na Calderón, ale to, co martwiło chyba najbardziej, to pomysł na grę – a raczej jego brak.
W ostatnim starciu między tymi zespołami padł wynik, który nie tylko skompromitował wszystkich graczy w nim występujących i trenera, ale też zapisał się w kartach historii pojedynków między tymi zespołami. Wtedy brakowało jednak wielu ogniw, które dziś powinny nadawać rytm atakom Królewskich. Modrić, James, Pepe, Ramos i Marcelo to absolutnie podstawowi gracze – bez nich Real Madryt tak naprawdę aż w dwóch liniach miał tylko po jednym graczu pierwszej jedenastki – Carvajala i Kroosa. Zupełnie zawiodło trio BBC, które w takiej formie na pewno potrzebowało wsparcia ze strony reszty zespołu. Dziś jednak i to wygląda inaczej – cała piątka nieobecnych z pierwszego meczu powinna wyjść od pierwszej minuty, a i napastnicy Królewskich prezentowali ostatnio lepszą formę, zwłaszcza Cristiano. Bale i Benzema natomiast odpoczęli w weekend, więc powinni być gotowi do gry na najwyższym poziomie.
Trudno wyrokować, jaki będzie pomysł na grę jednych i drugich. Ancelotti przebąkiwał o dwóch remisach i po 0:4 trudno się dziwić, jeśli madridistas mówią pod nosem „0:0 wezmę w ciemno”. Z drugiej strony Atlético też zmieniło nieco styl gry i szybciutko po derbach straciło szansę na utrzymanie dystansu za Realem. I chociaż Królewscy też tracili punkty, to dziś w Primera División liczą się tylko dwa zespoły. Champions League to inna bajka – to jednak ulubione rozgrywki Realu Madryt. Najbardziej wymagające, najbardziej popularne i takie, w których historycznie Królewscy nie mają konkurencji. Atlético mimo dość bogatej gabloty z pucharami wciąż jest traktowane nieco inaczej – mimo dojścia do finału w poprzedniej edycji jego szanse ocenia się znacznie niżej niż Bayernu, Barcelony, Realu czy Juventusu. Mimo wielkich męczarni w 1/8 finału z Bayerem Leverkusen to wciąż drużyna, która kiedy jest w odpowiedniej formie i gra z odpowiednim nastawieniem, nie tylko może sprawić problemy najlepszym, ale przewyższać ich pod każdym względem i wreszcie wyeliminować.
W Realu Madryt wszyscy są gotowi do gry, w Atlético wszyscy są gotowi do gry. Wygląda na to, że wypada tylko rzucić piłkę i… niech grają. Jedni mają lepszych zawodników na niemal każdej pozycji, drudzy potrafią w meczach o największą stawkę pokazać, czym jest team spirit. Jedni 24 maja wygrali spełnienie marzeń dla siebie samych i milionów ludzi na całym świecie, drudzy podnieśli się po klęsce w ostatnich sekundach w najważniejszym meczu swojego życia. Smaczków mniejszych i większych jest mnóstwo. O dzisiejszym starciu może żaden z piłkarzy nie będzie opowiadać przyszłym pokoleniom, ale to właśnie mecz na Calderón może naznaczyć dalszą część sezonu. A później znów można spełniać marzenia milionów, tym razem z finiszem w Berlinie.
Początek meczu o 20:45. Transmisję przeprowadzi CANAL+ Sport.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze