Carroll bohaterem El Clásico
Madryt pokonał Barcelonę (91:78)
Szósty w tym sezonie koszykarski klasyk był starciem drużyn zmęczonych meczami w Eurolidze i osłabionych brakiem kilku ważnych zawodników. Choć przez pół godziny rywalizacja była bardzo wyrównana, w ostatnich dziesięciu szalę zwycięstwa na madrycką stronę przechylił znakomity Jaycee Carroll, autor dwudziestu sześciu punktów. Real Madryt pokonał Barcelonę różnicą punktów trzynastu (91:78) i powiększył nad nią przewagę w tabeli Ligi Endesa do czterech zwycięstw.
Tempo gry od samego początku rozgrywki dyktowali gospodarze, lecz ani przez chwilę nie można było mówić o dominacji, bowiem Barça utrzymywała niewielki dystans dzięki bardzo dobrej obronie. Wywierała skutecznych pressing, którym wytrącała przeciwników z rytmu. Madrytczycy prowadzili kilkoma punktami (26:20), ale nie grali tak swobodnie i pewnie, jakby chciał tego trener i kibice.
Pablo Laso nie mógł tego dnia skorzystać ani z Rudy’ego Fernandeza, ani z Ioannisa Bourousisa i Marcusa Slaughtera. Osłabiona była przede wszystkim gra podkoszowa zespołu, co stworzyło Ante Tomiciowi wyborne warunki do zupełnej dominacji (Chorwat zdobył w tym spotkaniu aż dwadzieścia dwa punkty). Wciąż był to jednak pojedynek bardzo wyrównany, zarówno na parkiecie, jak i w tabelach statystycznych.
Królewscy przeważnie eksplodują po przerwie energią i dość szybko odbierają rywalom ochotę do rywalizacji, ale tym razem wyraźnie brakowało im sił. Katalończycy skutecznie wypraszali ich z własnej strefy podkoszowej, przez co Real Madryt przez kilka minut miał kłopot ze skutecznym zakończeniem akcji. Równie miernie gracze prezentowali się w obronie, gdzie bardzo często gubili krycie i pozwalali przeciwnikom na rzuty z czystych pozycji. Doprowadziło to utraty prowadzenia (54:56).
Decydująca okazała się czwarta kwarta, należąca bezdyskusyjnie do Jaycee’ego Carrolla. Podczas dziesięciu ostatnich minut trafił on niemal każdy rzut, a że oddał ich nie mało, zdobył aż dziewiętnaście punktów (82:71). Jeżeli ktoś spodziewał się bardzo zaciętej końcówki, doprawionej sporą garścią emocji, za sprawą kapitalnej postawy Amerykanina mógł poczuć się rozczarowany. Barça była już bez szans.
91 – Real Madryt (26+18+17+30): Llull (12), Carroll (26), Mačiulis (5), Reyes (11), Ayón (6) – Rivers (-), Nocioni (7), Campazzo (-), Rodríguez (13), Mejri (11).
78 – FC Barcelona (20+18+25+15): Satoransky (10), Navarro (5), Thomas (5), Nachbar (7), Tomić (22) – Hezonja (9), Huertas (4), Abrines (2), Pleiss (8), Oleson (2), Lampe (4).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze