Wielkanocne lanie!

Real Madryt celebruje Wielkanoc w bardzo przyjemnym stylu – w niedzielne południe pokonał Granadę 9:1. Wielkie strzelanie zaczął Gareth Bale, pięć trafień zaliczył Cristiano Ronaldo, dwa dołożył Benzema, a raz swojego bramkarza pokonał Mainz. Królewscy zagrali bardzo dobry mecz, wykorzystali wielkie dziury w obronie rywala i bez dwóch zdań dominowali dziś nad rywalem w każdym elemencie.

Początek meczu raczej nie zwiastował meczu obfitującego w bramki. Królewscy zaczęli bez animuszu, grali dość ospale, nie potrafili zamknąć Granady w okolicach pola karnego i nie stwarzali okazji pod bramką. Aktywna była lewa strona, sporo wrzutek w pole karne posyłał James, ale czegoś brakowało – na przykład skuteczności, kiedy przed pustą bramką stanął Álvaro Arbeloa, ale posłał piłkę obok bramki. Real Madryt przebudził się w 25. minucie – w ciągu 14 minut gospodarze strzelili cztery gole, a klasycznym hat-trickiem popisał się Cristiano Ronaldo. Granada potrzebowała w międzyczasie wytchnienia, ale na to Portugalczyk i reszta drużyny nie pozwalali – ładowali Oierowi kolejne gole. Goście potrafili odpowiedzieć jedynie przepięknym strzałem Frana Rico z dystansu – piłka odbiła się od poprzeczki, wylądowała na linii i wyszła w pole. Znakomita skuteczność madrytczyków oznaczała, że do przerwy wynik nie do końca odzwierciedlał grę jednych i drugich.

Granada, co mogło dziwić przy takim wyniku, nie schowała się pod ziemię, próbując uniknąć jeszcze większego wymiaru kary, ale coraz częściej starała się grać piłką i zagrażać Casillasowi. Nie była jednak tak skuteczna ani w tworzeniu sytuacji podbramkowych, ani w strzelaniu z dystansu. A Królewscy nie zamierzali się zatrzymywać. Między 52. a 56. minutą trzykrotnie Oier musiał wyjmować piłkę z siatki – Cristiano dołożył swoje czwarte trafienie, a dwukrotnie do bramki trafił Benzema. Real kapitalnie wykorzystywał dziury w obronie gości. Carlo Ancelotti mógł więc spokojnie przeprowadzać zmiany (wreszcie!) – na boisku zameldowali się Jesé, Chicharito i Illarra. Z tą trójką na boisku tempo zdecydowanie uległo zmianie – niestety na niekorzyść. Granada strzeliła bramkę po ładnej akcji Ibáńeza, ale Królewscy odpowiedzieli ósmym golem – Modrić mocno dograł w stronę Ronaldo, ale Mainz niefortunnie trafił do własnej bramki. Kiedy obie drużyny wybierały się już w stronę szatni, jeszcze raz ukuł Cristiano – znów podawał Lukita.

Większość piłkarzy Realu Madryt zagrała dziś po prostu bardzo dobrze, a różnica w indywidualnych umiejętnościach jest oczywista. Trio BBC świetnie to wykorzystało i choć po pierwszej części można było mieć jakiś niedosyt ze względu na grę Królewskich, to w drugiej mogło paść jeszcze więcej bramek. Swoje zrobili Marcelo, Modrić i James, którzy tak jak atakujący rozegrali świetne spotkanie. Taki zespół chcemy oglądać jeszcze częściej. Dziś zasłużył na wielkie brawa.

Real Madryt – Granada 9:1 (4:0)
1:0 Bale 25'
2:0 Cristiano 30' (asysta: James)
3:0 Cristiano 36'
4:0 Cristiano 38' (asysta: Bale)
5:0 Benzema 52' (asysta: James)
6:0 Cristiano 54' (asysta: Bale)
7:0 Benzema 56' (asysta: Arbeloa)
7:1 Ibáńez 74' (asysta: El Arabi)
8:1 Mainz 82' (bramka samobójcza)
9:1 Cristiano 90' (asysta: Modrić)

Real Madryt: Casillas; Arbeloa, Varane, Ramos, Marcelo; Kroos (57' Illarra), Modrić, James (61' Jesé); Bale, Benzema (61' Chicharito), Cristiano.
Granada: Oier; Foulquier, Mainz, Babin (61' Murillo), Juan Carlos; Fran Rico (57' Eddy), Iturra; Robert Ibáńez, Candeias, Rochina (53' Piti); El Arabi.