Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Zróbmy to jeszcze raz!

Przed meczem Schalke – Real Madryt

W drugiej połowie lutego tradycyjnie już wraca Liga Mistrzów, rozgrywki klubowe cieszące się najwyższą estymą na Starym Kontynencie. Cel dla Realu Madryt jak zawsze jest ten sam – ostateczny triumf. Droga ku niemu? Jak na razie również, bowiem pierwszym rywalem Królewskich ponownie jest Schalke 04. W zeszłym roku podopieczni Ancelottiego urządzili w Gelsenkirchen pokaz piłkarskiego blitzkriegu, odcinając się od słabszych wcześniej rezultatów i przede wszystkim gry. Obecnie sytuacja przedmeczowa kształtuje się bardzo podobnie.

Blancos złapali w ostatnim czasie zadyszkę. Wyraźnie widać problemy z płynnością gry, a także ospałość – a raczej przemęczenie – środkowych pomocników. Pod formą jest i Gareth Bale, i Cristiano Ronaldo. Do tego zagrać nie będą mogli Fábio Coentrão, James Rodríguez, Sergio Ramos i Luka Modrić. O tym, jak ważni dla Décimy byli ci dwaj ostatni, żadnemu kibicowi Realu nie trzeba przypominać. Tak właśnie wygląda kompaktowa lista problemów, z którymi musi się zmierzyć Ancelotti w meczu w Niemczech. Niebagatelna będzie rola Toniego Kroosa, zawodnika, który najlepiej zna realia Bundesligi, ale też tego, który najbardziej odczuwa chroniczny brak rotacji w pierwszym składzie. Na ogół w tym sezonie jest tak, że kiedy Niemiec gra dobrze, dobrze gra też cały zespół. I tak też powinno być tym razem, tym bardziej, że obecnie nie ma kim go zastąpić. Podobnie jest zresztą z Ronaldo i Bale’em, Ancelotti nawet jeśli by chciał, a nie chce, nie może wystawić kogokolwiek innego – Jesé jest jeszcze daleki od optymalnej formy, a James od powrotu na boisko w ogóle. Wraca za to Pepe, co przy zawodzącym ostatnio Varanie, stanowi świetny prognostyk na najbliższą przyszłość i, miejmy nadzieję, również na spotkanie z Schalke.

Stare porzekadło piłkarskie brzmi „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”, Królewscy pozwalali zaś ostatnio rywalom na wiele, ci mocniejsi to wykorzystali, ci słabsi nie. Zwykło się mówić, że każdy zespół, który znajdzie się w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, nie może być lekceważony. Skłamiemy jednak mówiąc, że Schalke było najmocniejszym rywalem, na jakiego mógł trafić Real. Ancelotti powiedział ostatnio, że zespół z Zagłębia Ruhry się zmienił, że gra inaczej i większą wagę przykłada do defensywy, a to wszystko za sprawą Roberto Di Matteo – człowieka, który także zdobył już Puchar Mistrzów jako trener. Jeśli jednak przyjrzymy się baczniej wynikom niemieckiego zespołu, zobaczymy, że w istocie tak wiele się nie zmieniło, a dobre słowa ze strony Carlo zrzucić należy raczej na karb wyćwiczonej do perfekcji kurtuazji, niż prawdomówności.

Schalke okupuje czwartą pozycję w lidze niemieckiej i bardzo prawdopodobne, że ostatecznie znów znajdą się w pierwszej trójce. Sama liga nadal jest jednak ligą Bayernu, a reszta zespołów wyraźnie od standardu narzucanego przez Bawarczyków odstaje. Kiedy weźmiemy wzmiankę na ostatnie mecze zespołu, rzecz wcale nie zaczyna wyglądać lepiej – dwa zwycięstwa w pięciu meczach. Warto odnotować, że podopieczni Di Matteo zdołali za to zremisować z wyżej wspomnianym Bayernem. „Zdołali” jest być może zbyt mocnym określeniem, Bawarczycy grali bowiem w osłabieniu przez 70 minut meczu, a i tak zdołali jeszcze wyjść na prowadzenie. Najgroźniejsi w zespole Schalke 04 będą z pewnością Huntelaar, Draxler i Barnetta. Uwagę trzeba też zwrócić na Choupo-Moutinga, który zaliczył obfitą w bramki rundę jesienną, ostatnio zaś cierpi na indolencję strzelecką. Ostatecznie żaden z nich nie jest jednak cudotwórcą i podobnie jak rok temu, kluczem do neutralizacji rywala będzie własna dobra gra w ofensywie i obrona zespołowa na odpowiednim poziomie.

Real jest przetrzebiony kontuzjami, ale nadal to zespół znacznie mocniejszy kadrowo od Schalke. Jeśli tylko Ancelotti poprawi morale, mocno nadszarpnięte ostatnimi problemami z grą, kapitańskim „wsparciem”, czy zamieszaniem wokół urodzin Cristiano Ronaldo, to Królewscy powinni ten mecz wygrać. Jeśli zaś uda się jeszcze zniwelować zmęczenie, można liczyć na zwycięstwo pewne. To wszystko przy założeniu, że zespół Di Matteo zagra na swoim poziomie i nie spotkamy się, czy to z fantastyczną poprawą gry, czy też z nastawieniem do meczu w stylu Chelsea prowadzonej przez tego trenera. Jedno jest pewne – Królewscy nawet teraz podchodzą do tego meczu jako faworyt. Dlaczego nie powtórzyć historii z tamtego roku i ponownie wejść na najwyższy poziom właśnie w najważniejszych rozgrywkach? Nic nie stoi temu na przeszkodzie, a już na pewno nic z zewnątrz klubu.

Początek meczu o 20:45. Transmisję przeprowadzą CANAL+ Sport (studio od 20:00) i TVP 1 (od 20:20).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!