Leniwe zwycięstwo z Deportivo

Real Madryt wygrał u siebie 2:0 z Deportivo La Coruńa w meczu 23. kolejki Primera División. Bramki dla gospodarzy strzelali Isco i Karim Benzema. Debiut zaliczył Lucas Silva, ale niestety spotkanie z kontuzją zakończył Marcelo.

Kibice Królewskich z pewnością byli ciekawi, jak ich drużyna zaprezentuje się po blamażu w derbowym starciu z Atlético Madryt. Podopieczni Carlo Ancelottiego raczej nie zachwycili, jednak wykonali plan minimum i wciąż pozostają na pozycji lidera. Na szczególne pochwały zasłużyli dzisiaj Isco oraz para stoperów Nacho - Varane, która nie pozwalała gościom z Galicji na zbyt wiele.

Tempo meczu raczej nie było zbyt szybkie. Los Blancos sprawiali wrażenie, jakby wciąż jeszcze gdzieś z tyłu głowy mieli wydarzenia sprzed tygodnia. Piłkarzom na pewno też nie pomogło niezbyt przyjazne powitanie przez zgromadzonych na Santiago Bernabéu fanów. Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką Fabricio stworzył Cristiano Ronaldo. Portugalczyk ułożył sobie piłkę do strzału w okolicach szesnastki, jednak jego uderzenie wylądowało na poprzeczce. Chwilę później szczęścia próbował Gareth Bale, jednak efekt był taki sam – piłka wylądowała na poprzeczce, choć tym razem futbolówki dotknął przedtem jeszcze golkiper Deportivo. Bardzo dobrą szansę zmarnował także Karim Benzema, którego strzał z bliskiej odległości zablokował jeden z defensorów.

Co nie udało się tercetowi BBC, udało się Isco. Najpierw po dośrodkowaniu z lewej strony w futbolówkę na linii bramkowej (!) nie trafił Cristiano, jednak akcję uratował Arbeloa. Hiszpan ostatkiem sił zagrał do Isco, a ten przyjął piłkę i fantastycznym, mierzonym strzałem skierował ją do siatki. Do przerwy nie działo się już nic godnego uwagi.

Początek drugiej połowy to dwie świetne okazje dla drużyny Víctora Fernándeza. Najpierw Królewskich uratował słupek, zaś dosłownie chwilę później po główce Cavaleiro świetną paradą popisał się Casillas. To by było jednak na tyle, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Dépor. Choć Real w dalszym ciągu nie zachwycał, zespół Carlo Ancelottiego zdołał podwyższyć wynik meczu. Po podaniu Ronaldo doskonałą podcinką gola zdobył Benzema.

Do końca potyczki żadna z jedenastek nie forsowała tempa, sprawiając wrażenie, jakby obie strony były zadowolone z wyniku. Z dziennikarskiego obowiązku należy wspomnieć jeszcze o debiucie Lucasa Silvy, który zameldował się na murawie na ostatnie dwadzieścia minut w miejsce Asiera Illarramendiego. Brazylijczyk nie miał jednak zbyt wielu okazji, by w szczególny sposób dać się szerzej poznać fanom Los Blancos.

Podsumowując, nie było niespodzianki. Real Madryt nie musiał się zbytnio przemęczać, by dziś zwyciężyć, ale gra Królewskich i tak pozostawiła pewien niedosyt. Było to jedno ze spotkań bez historii. Teraz czas już spoglądać w stronę Ligi Mistrzów. W środę bowiem rusza faza pucharowa. Podopieczni Carletto udadzą się do Gelsenkirchen, gdzie postarają się o jak największą zaliczkę przed rewanżem na Santiago Bernabéu.

Real Madryt – Deportivo La Coruńa 2:0 (1:0)
1:0 Isco 22’
2:0 Karim Benzema 73’ (asysta: Cristiano Ronaldo)

Real Madryt: Casillas; Arbeloa, Varane, Nacho, Marcelo; Illarramendi, Kroos, Isco; Bale, Cristiano i Benzema.
Deportivo: Fabricio; Laure, Manuel Pablo, Lopo, Luisinho; Bergantińos, Borges, Cuenca, Lucas, Cavaleiro; Oriol Riera.