Home, sweet home

Real Madryt będzie miał okazję dojść do siebie w domu. Nie to, żeby Królewscy byli chorzy, bo przecież wciąż zajmują fotel lidera, jednak pojawiają się pierwsze niepokojące symptomy. Obawy na pewno mogło wzbudzić sobotnie starcie z Córdobą. Tak czy inaczej, kalendarz w najbliższym czasie będzie sprzyjał regeneracji sił i nawiązaniu do dobrego wrażenia, które Los Blancos pozostawili po sobie pod koniec roku.

Królewscy nie będą musieli opuszczać stolicy Hiszpanii przez najbliższe trzy tygodnie. Do 17 lutego drużyna Carletto ani razu nie wejdzie na pokład samolotu. Najbliższy lot odbędzie do Gelsenkirchen na starcie jednej ósmej finału Champions League z Schalke. Do tego czasu Home, sweet home. Zdaje się, że los ma w opiece Real, akurat gdy gra zespołu pozostawia wiele do życzenia, a zawodnicy nie wyglądają zbyt dobrze pod względem fizycznym.

W sobotę Los Blancos podejmą na Santiago Bernabéu Real Sociedad. Kilka dni później zmierzą się w zaległym spotkaniu ligowym, również u siebie, z Sevillą. Najbliższy wyjazd Królewskich czeka na derby Madrytu na Vicente Calderón. 14 lutego do stolicy Hiszpanii przyjeżdża natomiast Deportivo. Podsumowując, cztery potyczki, wszystkie rozgrywane w tym samym mieście. Później jednak Real dwa spotkania stoczy na wyjeździe – 17 lutego w Gelsenkirchen i pod koniec tego samego tygodnia w Elche.

Z głównych faworytów do tytułu mistrzowskiego, Real Madryt jest ekipą, której pozostało najwięcej meczów u siebie. Los Blancos zostało do rozegrania 11 kolejek na Santiago Bernabéu i 8 na obcym terenie. Oznacza to, że podopieczni Carlo Ancelottiego mają okazję zdobyć przed własną publicznością jeszcze 33 punkty.