Maksymalne napięcie między Realem i Barceloną

MARCA w swoim sobotnim wydaniu porusza temat relacji Realu Madryt z Barceloną. Dziennik twierdzi, że chociaż na marcowym obiedzie działaczy przed Klasykiem może być mowa o braterstwie czy jakiejś współpracy, to w rzeczywistości oba kluby mają mieć obecnie bardzo chłodne stosunki. Gazeta twierdzi wręcz, że najgorsze za czasów Florentino. Wszystko z powodu dwóch sytuacji, które wywołały nieprzyjemne odczucia w obu klubach.

Po pierwsze, chodzi o zakaz transferowy dla Barcelony. Działacze z Katalonii uważają, że na klub nie naskarżyły organizacje, od których Blaugrana przejmowała młodych zawodników, ale właśnie Królewscy. Dlatego Barcelona złożyła do FIFA donos na inne hiszpańskie kluby. Pod lupą znalazł się nie tylko Real, ale także Atleti i Valencia. Królewskich dwa razy proszono o pewne dokumenty, ale potem nie wracano do tych spraw. Pracownicy twierdzą, że Real działał w ramach przepisów i nie ma się czym martwić. W tej samej rozmowie z całkowitym przekonaniem dodają, że to Barcelona stoi za śledztwami FIFA w innych hiszpańskich organizacjach.

Drugim tematem w tej sytuacji jest transfer Martina Ødegaarda. Blaugrana miała torpedować wysiłki Królewskich, a najgorzej odebrane zostało zachowanie Katalończyków z poniedziałku. Kiedy wysłannicy Realu domykali w Kopenhadze całą operację, Barcelona desperacko wydzwaniała do ojca zawodnika i jego klubu z dużo większymi ofertami. Podobno próby nie ustawały aż do czasu oficjalnego ogłoszenia transferu.

Dziennik kończy akapitem, w którym twierdzi, że kolejnym rozdziałem w czasie tych ochłodzonych stosunków może być podbieranie sobie zawodników. Podobno Real Madryt już zaczął analizować możliwość sprowadzenia do swojej szkółki Koreańczyka Lee, który jest jednym z graczy, przez którego transfer Barcelona otrzymała zakaz od FIFA.