La Liga y nada más
Przed meczem z Getafe
Real Madryt musi jak najszybciej zapomnieć o rozgrywkach Pucharu Króla i porażce w dwumeczu z Atlético. Już w niedzielne południe Królewscy znów zagrają z rywalem z niedalekiej okolicy. Tym razem zmierzą się z Getafe, które nie jest drużyną wybitnie groźną, jednak w starciach u siebie potrafi urwać punkty najlepszym. Jeżeli drużyna Carlo Ancelottiego chce zachować pozycję lidera, musi podejść do tego spotkania maksymalnie skoncentrowana i sięgnąć po kolejne trzy punkty.
W jakiej formie jest Real Madryt? Kiedy po drugiej stronie boiska broni się dziesięciu czy jedenastu piłkarzy prawdopodobnie najlepiej broniącej drużyny na świecie, odpowiedź jest dość prosta. Colchoneros tworzyli zaporę niemal nie do przejścia i chyba w żadnym momencie dwumeczu Królewscy nie byli bliżej awansu niż ich rywale. W starciu ligowym z Espanyolem Los Blancos spisali się nieźle i ze sporą rezerwą pokonali klub z Barcelony. Dziś Carlo Ancelotti prawdopodobnie znów nie będzie szczególnie rotować składem, zwłaszcza że po meczu na Coliseum Alfonso Pérez madrytczycy mają niemal tydzień przerwy. Kolejny rywal, Córdoba, również nie należy do najbardziej wymagających, dlatego teraz Włoch znów postawi pewnie na bardzo mocną jedenastkę.
Gdzie jest Getafe? Najbliższy rywal Królewskich nie jest outsiderem Primera División, ale daleko mu do czasów, gdy grywał w dalszych fazach Ligi Europy. Nad miejscem spadkowym ma zaledwie jeden punkt, a do tego notuje fatalną passę – ostatni mecz wygrał 31 października ubiegłego roku. Od tamtego czasu gra w kratkę, także u siebie. Drużyna prowadzona przez Quique Floresa (63 występy ligowe w Realu Madryt w latach 1994–1996) potrafiła urwać punkty Barcelonie (0:0) i powalczyć z Atlético (0:1). U siebie traci zresztą dość mało bramek – zaledwie 9 w dziewięciu meczach. Do takiego wyniku mogą się zbliżyć wyłącznie drużyny z czołówki. Łatwo więc z pewnością nie będzie. Getafe pewnie nie ruszy od początku do ataku i może (!) Real Madryt tym razem nie straci bramki w pierwszej minucie. 15. zespół w tabeli będzie zadowolony nawet z jednego punktu.
Wokół Realu Madryt powstało ostatnio wiele różnych teorii – że Florentino jest bardzo mocno zirytowany porażką w derbach, że Cristiano gniewa się na Bale’a, który z kolei nie podaje Portugalczykowi. W hiszpańskich warunkach to całkiem normalne – tam, gdzie nie ma wyniku, szuka się problemów, które z czasem stają się tematami zastępczymi. Fakty są jednak takie, że jeśli Ronaldo strzeli bramkę po podaniu Garetha, Benzema wpisze się na listę strzelców, a James zaliczy asystę, te problemy, które wczoraj były najważniejsze na świecie, jutro zostaną zapomniane. Ancelotti nie chce rotować i trudno powiedzieć, czy racja jest po jego stronie, czy po stronie krytyków. Jedno jest jednak pewne – jeśli chce krytykę ugasić, dzisiaj jego drużyna, bez względu na personalia, po prostu musi wygrać i zmazać złe wrażenie po dwumeczu z Atleti. Tym bardziej, że obecnie liczy się tylko Liga.
Początek meczu o 12:00. Transmisję przeprowadzi CANAL+ Sport.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze