Taktycznie: Málaga – Real Madryt
Analiza sobotniego spotkania
Real Madryt pokonał w sobotę na wyjeździe Málagę, odnosząc tym samym szesnaste zwycięstwo z rzędu. To najlepsza seria w historii klubu.
1. Składy
Trener Gracia nie zaskoczył składem i wystawił podobną jedenastkę jak w meczu z Atlético. Nastąpiły trzy zmiany: kontuzjowanego Juanmiego zmienił Duda, od pierwszych minut mogliśmy zobaczyć również nowe twarze na bokach obrony – Bokę i Rosalesa.
Real Madryt zagrał identyczną jedenastką, jak tydzień wcześniej w meczu z Eibarem. Do składu wrócili Carvajal, Marcelo czy Pepe, którzy odpoczywali w ostatnim meczu z Baselem.
2. Atak pozycyjny Málagi
Málaga budowała swój atak pozycyjny w dwojaki sposób: poprzez krótkie podanie do bramkarza lub długie zagranie na cofającego się Roque Santa Cruza. W pierwszym przypadku, a więc w tzw. krótkim build-upie, rozstawienie zawodników gospodarzy wyglądało w taki sposób:
Na powyższej grafice mamy przedstawione ustawienie się całego zespołu w momencie, gdy przy piłce jest jeden ze stoperów, Weligton lub Sánchez.
Boczni obrońcy zajmują bardzo wysokie pozycje, często w okolicach linii środkowej, a nierzadko głęboko na połowie rywala. Sergi Darder, jeden z defensywnych pomocników, cofał się w okolice stoperów, by pomóc im w rozegraniu. Drugi defensywny pomocnik, Recio, pełnił ważną rolę łącznika między stoperami a zawodnikami bardziej nastawionymi na ofensywę.
Kluczowe zadania pełnili w tym spotkaniu skrzydłowi: Castillejo i Samuel. Grali bardzo wąsko, blisko jedynego napastnika Roque Santa Cruza. Jednak nieustannie szukali korytarzy między poszczególnymi zawodnikami Królewskich, by sprawnie móc przenieść akcję pod pole karne przeciwnika. Starali się być w stałym kontakcie z doświadczonym Santa Cruzem, który próbował zbierać piłki w luce między stoperami, a środkowymi pomocnikami Realu Madryt. Oczywiście, boczni obrońcy aktywnie szukali gry przy liniach bocznych, próbując rozciągnąć zawodników rywala.
Bardziej wnikliwi widzowie zaobserwują wiele podobieństw do Liverpoolu Brendana Rodgersa. Szerokie i przemyślane rozstawienie zawodników ma rozciągnąć zwarte szeregi przeciwnika, utrudnić zmasowany pressing w poszczególnych sektorach (trudno narzucić pressing, gdy drużyna jest „rozstrzelona” po boisku), a także zachęcić do bezpośredniej gry na boisku.
Jednak prawdziwym zagrożeniem na boisku były długie piłki na Santa Cruza. Paragwajczyk wygrywał większość pojedynków główkowych, dzięki czemu Málaga bardzo szybko przemieszczała się pod pole karne Blancos. Większość tzw. drugich piłek zbierali, będący w nieustannym kontakcie z 33-letnim napastnikiem, skrzydłowi.
Ancelotti zdecydował się na bardziej asekuracyjną grę w obronie. Słusznie uznał, że nie ma sensu iść na wymianę ciosów z Andaluzyjczykami, tym bardziej że naprzeciw siebie nie miał debiutantów z Kordoby czy Eibaru, ale solidną, poukładaną hiszpańską firmę, która nie zawaha się zadać krytycznego ciosu swojego przeciwnikowi.
Królewscy zagrali w obronie zagrali swoim tradycyjnym płaskim 4-4-2, gdzie czwórka pomocników (zwłaszcza w drugiej połowie) starała się grać możliwie wąsko i blisko siebie, by uniemożliwić zagrywanie prostopadłych piłek w kierunku zbiegających skrzydłowych. Real Madryt zachęcał rywala do gry z wykorzystaniem bocznych obrońców – w bocznych strefach mógł łatwiej założyć pressing i – stwarzając przewagę liczebną - zneutralizować zagrożenie.
Zespół ze stolicy wywiązywał się ze swoich zadań obronnych bardzo przyzwoicie, sprawnie oddalał zagrożenie spod swojej bramki. Agresywny pressing w bocznych sektorach, a także naciskanie na skrzydłowych w drugie tempo, czyli w momencie zgrania w ich kierunku przez Santa Cruza. Królewscy bardzo sprawnie zamykali przestrzenie w poszczególnych sektorach, co idealnie ilustruje poniższa grafika:
Real Madryt zamknął Málagę w bocznych sektorach, w centralnych strefach boiska gospodarze byli niemal niewidoczni. Co więcej, przez całe spotkanie gospodarze wykonali ledwie dwa celne zagrania w pole karne Królewskich. Oczywiście, trzeba też doliczyć na celne dośrodkowania zakończone groźnymi strzałami z powietrza Santa Cruza – po jednym świetnie interweniował Casillas, po drugim podła bramka dla Andaluzyjczyków.
Pasywna gra skrajnych pomocników Blancos w obronie (Bale, James) sprawiała, że boczni obrońcy rywala przejmowali piłkę bardzo wysoko na boisku, czego konsekwencją było ciągłe cofanie się linii obrony. Głęboka linia obrony wymuszała na pomocnikach dostosowywanie się do niej – efektem było to, że Real Madryt cofał się blisko własnej bramki, zostawiając tym samym dużo swobody środkowym pomocnikom gospodarzy, Recio i Darderowi. Stąd też szanse na uderzenia z dystansu, z którymi tak wiele problemów miał Iker Casillas.
3. Szanse Realu Madryt
Málaga bez piłki starała się przyjmować płaskie ustawienie 4-4-2. Od systemu Królewskich różniło się tym, że większy udział w grze obronnej zachowywali napastnicy, również linia obrony grała znacznie wyżej. Nie zmieniło się jedno, a więc zasadnicza cecha tego sposobu bronienia, czyli bliskie położenie linii pomocników i obrońców względem siebie.
Real Madryt próbował sforsować zasieki obronne rywala bocznymi sektorami, ze względu na zagęszczony środek boiska.
Gospodarze bardzo sprawnie się przesuwali wszerz boiska, skutecznie ograniczając kąty podań zawodnikom Carlo Ancelottiego. Królewscy byli w stanie zdominować posiadanie na skrzydłach, jednak niewiele przyniosło im to pożytku. Wykonali dwadzieścia dziewięć dośrodkowań, z czego tylko cztery znalazły adresata w polu karnym.
W grze obronnej wydatnie pomagali Máladze napastnicy. Gdy akcja kierowała się w bocznego sektoru, zawsze jeden z napastników starał się zejść do boku, by uniemożliwić wycofanie piłki do obrony w razie niepowodzenia akcji Królewskich na skrzydle. Dzięki temu był również w idealnym miejscu przy wyprowadzaniu piłki – po odbiorze piłki następowało błyskawiczne podanie do cofniętego napastnika, który miał wyprowadzać szybki kontratak.
Zachowanie piłkarzy Realu Madryt po stracie futbolówki trzeba podzielić na zachowania po lewej i po prawej stronie boiska. Po lewej Królewscy świetnie sobie radzili: James grał szeroko, blisko linii bocznej, dzięki czemu był w stałym kontakcie z bocznym pomocnikiem, zakładał na niego pressing zaraz po stracie futbolówki. Bardzo dobrze poruszał się bez piłki również Kroos, który ciągle kontrolował pozycję Santa Cruza, nie pozwalając odwrócić mu się z piłką. Real Madryt zanotował wiele odbiorów w tamtej strefie.
Problemy pojawiały się po drugiej stronie. Gareth Bale grał bardzo wysoko, często krążąc w pobliżu pola karnego. Jednak jego współpraca z Dani Carvajalem wyglądała bardzo mizernie, Hiszpan musiał samodzielnie, często indywidualnymi akcjami „szarpać” po prawej stronie. Wymagało to większej aktywności Daniego na połowie rywala i mniejszej w obronie. W konsekwencji najgroźniejsze kontry wyprowadzane były tamtym sektorem, gdzie brakowało asekuracji. W drugiej połowie Toni Kroos zaczął się przesuwać bliżej środka boiska, by – gdy Real szarżował prawą stroną – pomóc Isco w zabezpieczeniu tej strefy. Ostatecznie Carlo Ancelotti zdecydował się na wpuszczenie na boisko Illarramendiego, by móc uporządkować szyki obronne.
Podsumowanie
Ten mecz nie zapowiadał się na łatwo i rzeczywiście taki nie był. Z wyjątkiem ostatnich minut, Królewscy dobrze sobie radzili w obronie i skutecznie odpierali ataki gospodarzy. Real Madryt miał spore kłopoty ze sforsowaniem zasiek obronnych Málagi, czego dobitnym przykładem jest to, że obie bramki strzelił z kontrataków. Minusem spotkania jest czerwona kartka dla Isco. Prawdopodobnie Ancelotti zdecyduje się na występ Illarramendiego, ale to z kolei sprawi, że konieczne będzie przetasowanie ról i zadań w środku pola.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze