Ancelotti: Ramos zagra z Barceloną
Wywiad dla radia <i>SER</i>
Więc naprawdę nie pytał pan o nic Cristiano przy zmianie?
O nic, nie pytałem go [śmiech]. To była dla niego taka niespodzianka.
Niespodzianka dla wszystkich... Ale w przerwie też o tym nie rozmawialiście?
Nie. Sądzę, że mecz nie był jeszcze wtedy skończony i nie myślałem wtedy o zmianach. Widziałem, że Cristiano wykonywał wiele sprintów, a nie potrzebowaliśmy tego w tamtym momencie, więc wolałem go zdjąć.
Jak poszedł popołudniowy trening?
Cóż, drużyna starała się zregenerować siły. Ci, którzy zagrali, pracowali w basenie, a ci, którzy nie zagrali, pracowali na boisku. Wszystko w porządku. Było lekkie zmęczenie, bo dolecieliśmy do Madrytu o 4 nad ranem, ale byliśmy też zadowoleni z tego, co zrobiliśmy wczoraj.
To był wielki mecz, prawda?
Tak.
Widać u pana zadowolenie.
Tak, bardzo dobre spotkanie. Drużyna bardzo mi się podobała.
A ten trening coś panu pokazał czy nic wielkiego się nie wydarzyło.
Największą informacją jest to, że normalnie trenował Sergio Ramos, jest całkowicie zdrowy, to dla nas bardzo dobra wiadomość.
Więc go pan powoła?
Tak, tak, jest do dyspozycji.
To znaczy, że zagra?
Oczywiście, tak. Jeśli Sergio jest do dyspozycji, to gra.
Czy został jeszcze jakiś test, czy pan ma pan już wszystko ułożone w głowie?
Wszystko jest jasne. Myślę, że jeśli wszyscy dobrze zregenerują siły, to drużyna z Liverpoolu nie zostanie za mocno zmieniona. Mamy Carvajala, który może zagrać, bo odpoczywał, do tego Sergio i ekipa jest gotowa.
***
Powiem panu, że nie widziałem pana tak poważnie zdenerwowanego, jak wczoraj w Liverpoolu.
Na konferencji?
Tak.
[śmiech] Tak, to prawda. Straciłem spokój, bo mieliśmy wielkie podekscytowanie z bycia na tym obiekcie, a zaczęliśmy konferencję od trzech pytań o kontuzjowanych, co nie za bardzo mi się spodobało.
Potem pan przeprosił.
Tak, tak. Poprosiłem, bo nie mam w zwyczaju robić czegoś takiego. Raczej odpowiadam bez problemu na wszystkie pytania.
A pańscy poprzednicy tutaj, uf, matko moja...
Było trudniej... [śmiech]
Pan to święty Franciszek, mówię panu. Mierzył się pan z Barceloną trzy razy w poprzednim sezonie. Dwie porażki w Lidze, 1:2 na Camp Nou i 3:4 w Madrycie, wygrana w finale Pucharu Króla. Czy ten mecz jest tym, przed którym czuje się pan najbardziej pewny o swoją drużynę?
Myślę, że w poprzednim sezonie podchodziliśmy do rewanżu w Lidze w optymalnym stanie. Mecz nie poszedł tak, jak tego chcieliśmy, przegraliśmy. Uważam, że w tym momencie drużyna jest mocno naładowana, bo mamy dobrą serię, mamy motywację. Wiemy, że gra z Barceloną zawsze jest bardzo trudna, ale dlatego jestem spokojny, że drużyna zagra najlepiej.
Musi być pan teraz bardzo spokojny, bo drużyna jest chyba w idealnym punkcie.
Tak, ale w futbolu kiedy masz dobry moment, to łatwo go skończyć, a gdy masz zły moment, to łatwo jest wrócić do dobrej gry. To jest futbol, gdy gramy teraz dobrze, to wszystkim idzie dobrze, ale musimy być przy tym ostrożni.
Po tej porażce z Atleti zastosował pan jakiś trening czy wydał jakieś specjalne polecenia? Bo zobaczyliśmy ogólną zmianę w nastawieniu drużyny, w koncentracji, w bronieniu. To była bestialska zmiana.
Musimy zauważyć, że przygotowania nie były dobre. Miałem wielu graczy na Mundialu, co jest normalne, niektórzy wrócili dopiero 5 sierpnia i, co jest najważniejsze, dostali czas tylko na przygotowanie się do Superpucharu. Potem w sierpniu tylko graliśmy, był Superpuchar Hiszpanii, Europy, nie mieliśmy absolutnie żadnego czasu, żeby trenować z tymi zawodnikami. Żeby mieć dobrą kondycję fizyczną, potrzebujemy czasu, żeby ją wytrenować. Wykorzystaliśmy wrzesień, żeby to zrobić, dobrze wykorzystaliśmy ten czas i teraz drużyna jest w dobrej formie fizycznej. A jasne jest, że kiedy jesteś w dobrej formie fizycznej, to może dobrze bronić, bo obrona to przede wszystkim problem z poświęcaniem siebie, koncentracji. Kiedy czujesz się dobrze fizycznie, możesz robić to lepiej.
To słowo, poświęcenie, Arbeloa powiedział w wywiadzie, że często pan go używa.
To prawda, że często używam go przy zawodnikach, bo myślę, że oni najlepiej rozumieją, że kluczową sprawą dla tej drużyny jest właśnie to, zdolność wszystkich do poświęcania się, do wspólnego bronienia i atakowania, zawsze.
W tym roku ma pan lepszą drużynę?
Myślę, że jest lepsza, bo czerpiemy z pracy, jaką wykonaliśmy w poprzednim sezonie. Porównując z ekipą z tego samego okresu sprzed roku, mieliśmy wtedy dużo więcej problemów, znaliśmy się krócej. Teraz drużyna się przyzwyczaiła, mamy jasną wizję gry, klarowny system. Musimy to kontynuować.
Zmiany - na przykład w tym roku pozycja Ikera. Czy rozwiązał to pan przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu? Powiedział pan, że Ikera wraca do gry na stałe?
Nie. Zmieniliśmy w tym sezonie rzeczy, bo Iker wrócił w lepszej dyspozycji niż w poprzednim roku, w odpowiednim czasie, w dobrej formie. Do tego Diego López szukał okazji na odejście.
Rekomendował mu pan odejście do Milanu?
Nie ja. Kiedy Diego López zapytał mnie o Milan, to odpowiedziałem mu, że to fantastyczny klub. Wielka historia, wielka tradycja. On szukał dobrego kontraktu. Myślę, że chciał uniknąć rywalizacji, bo z przyjściem Keylora Navasa konkurencja była bardzo duża, trzech bramkarzy, wolał odejść.
Iker w poprzednim sezonie wrócił z lekką nadwagą, z formą po Pucharze Konfederacji, w którą pan nie wierzył czy której oczekiwał, czy też nie taką, w jakiej był Diego López. Pewnie też pana trener bramkarzy powiedział panu, że jeden z nich jest w lepszej dyspozycji...
Nie. Diego López zaczął pracę wcześniej, bo Iker miał okres wakacji i kiedy on wrócił, to Diego López był w dobrej formie. Sezon zacząłem z Diego Lópezem i on według mnie radził sobie bardzo dobrze, więc zmiana była bardzo trudna. Dlatego zdecydowaliśmy, że jednemu damy Puchar, a drugiemu Ligę. Uważam, że ten rok był inny. Uważam, że Iker wrócił z inną mentalnością, skorzystał na tym, że Mundial nie poszedł mu dobrze, wrócił z wielkimi chęciami, z nadzieją na poprawę. Uważam, że w tej chwili radzi sobie bardzo dobrze. Otrzymuje sporo krytyki, której nie rozumiem, bo w tym okresie może popełnił błędy w reprezentacji, ale u nas zawsze rozgrywał bardzo dobre mecze.
Widzi pan u Ikera większy spokój?
Widzę, że jest taki jak zawsze. Z charakteru to bardzo spokojny gość, nie denerwuje się, jest bardzo skupiony na swojej pracy, bardzo ciężko pracuje, bo nikt nie może powiedzieć, że Iker nie pracuje dobrze. W poprzednim sezonie także pracował bardzo dobrze w innej sytuacji.
Keylor Navas będzie grać w Pucharze Króla?
Keylor Navas będzie grać w Pucharze Króla, tak. Także od czasu do czasu w Lidze, jak zrobił to z Elche.
Więc nikt nie powinien być zdziwiony jeśli nadejdzie mecz ligowy i zagra Keylor?
Tak, dokładnie. Iker doskonale o tym wie.
Jak pan mówił, obrona jest teraz bardziej skupiona, od meczu z Atleti. Ma pan czterech świetnych stoperów, Pepe z Varane'em zagrali wczoraj wyśmienicie, fantastyczny mecz Pepego, ale powiedział pan, że widział dzisiaj na treningu, iż Ramos jest gotowy do gry.
Tak, jest gotowy. Pepe ma stłuczenie z wczoraj, dzisiaj nie czuł się dobrze i musi się zregenerować, ale jak powtarzam, tutaj mamy trzech stoperów, którzy są wśród najlepszych na świecie. Nie mogę powiedzieć kto zagra w sobotę, ale Real ma trzech stoperów o wielkiej jakości i będę wybierać parę stoperów przed każdym meczem.
Ale na sobotę jednym z nich będzie Ramos?
Jednym z nich będzie Ramos. Został nam jeszcze jeden trening i po nim zobaczymy czy Pepe zregeneruje ten uraz i będzie mógł zagrać.
Ma pan też po dwóch bocznych obrońców na każdej stronie, co działa wyśmienicie. Z jednej strony Marcelo, a z drugiej grał wczoraj Arbeloa, który powiedział w wywiadzie dla nas, że uważa, iż nie zagra w Klasyku.
[śmiech] Myślę, że tak, że zagra Carvajal.
Więc zagra Carvajal.
Taki jest futbol, mówi się, że nie zmienia się drużyny, która wygrywa.
Dalej, ma pan fantastyczny środek pola, bo ma pan Jamesa... Właśnie, co z nim, jak się czuje?
Dobrze, założono mu dwa szwy, nic więcej.
James, Kroos, Modrić, jest Isco, o którym ostatnio powiedział pan, że brakuje mu trenera, który będzie na niego stawiać...
Tak, już go znalazł [śmiech].
I jak on teraz gra, co?
Świetnie, tak.
A nie myśli pan teraz, że trzeba było wystawiać go wcześniej?
Myślę, że to okres, kiedy młody zawodnik do rozwoju potrzebuje przede wszystkim doświadczenia. Uważam, że Isco czerpie z tego wszystkiego. Młodemu zawodnikowi, który przychodzi do Realu, ciężko jest zostać niepodważalnym graczem pierwszego składu, ale też nie ma wielu zawodników, którzy grają w naprawdę wszystkich meczach.
Więc w środku nie będzie zmian - James, Isco, Kroos i Modrić?
Tak. Mamy też Khedirę, który doszedł do siebie po kontuzji, czuje się świetnie i też może być dobrym rozwiązaniem.
Nie, on nie będzie w pierwszym składzie [śmiech]. Rozwiązanie, ale chyba na inny dzień.
Ale dlaczego? [śmiech] Ja nie mam problemów, wystawiłem go na finał Ligi Mistrzów po 6-miesięcznej pauzie. Trzeba zostawić trochę niepewności, ona musi być.
Tak, tak, ale chyba Luis Enrique nie uwierzy, że zagra Khedira. [śmiech] Czy brak Bale'a wyszedł na dobre?
Nie, nie. Brakuje nam Bale'a, bardzo.
A co jeśli przyjdzie pan jutro na trening i powiedzą, że Bale jest już gotowy?
Wystawiłbym Bale'a, tak, tak, bez problemu.
Na pewno? Czyli jeśli Bale byłby zdrowy, to zagrałby w sobotę?
Oczywiście, że tak. Jak mówiłem, nie ma wielu zawodników, którzy mogą grać w każdym meczu, ale Bale jest jednym z nich.
Ale trzeba grać w jedenastu... Co wtedy byłoby z Isco?
Zobaczylibyśmy. Kto dobrze zregenerował siły, kto nie... To moja praca. Jeśli widziałbym, że Isco nie zregenerował się, to Isco nie gra, a gra Bale. Jeśli problemy ma James, nie gra James.
Więcej problemów sprawia posiadanie szerokiego wyboru wśród dobrych czy sterowanie wąskim składem i dobieranie chłopców ze szkółki?
Tak naprawdę my nie mamy zbyt szerokiej kadry. Mamy 21 zawodników, z trzema bramkarzami. Przy jakichś kontuzjach dochodzimy do szesnastu, których można zabrać na mecz. To nie jest wielki problem. Jak mówię, mam też bardzo profesjonalny zespół i nigdy nie ma problemu z wystawieniem tego czy tamtego zawodnika, bo wszyscy dobrze to rozumieją, że w Realu jest konkurencja.
Jak pan przygotowuje się do takiego spotkania?
Jest wiele kroków. Ogląda się mecze. Naturalnie Barcelonę znamy praktycznie wszyscy, potem rozmawiamy z trenerami, przygotowujemy wideo, które pokazujemy zawodnikom. Przygotowujemy też odpowiednią taktykę na mecz.
Czy wcześniejsze ogłoszenie jedenastki daje dużą przewagę?
Nie. Nie uważam tak. Nie wiem kto zagra w Barcelonie, Suárez czy inny, ale to nic nie zmienia. Może zagrać Suárez, Munir czy Pedro, ale filozofia się nie zmienia.
***
Czy widział pan już mecz Barcelony z Ajaxem?
Tak, dzisiaj po południu.
Czy jakiś szczegół przykuł pańską uwagę?
Kiedy oglądam rywala, staram się szukać jakichś defektów.
Znalazł pan jakieś?
Niewiele, niestety [śmiech]. Może jutro coś zobaczę... Tak naprawdę nie ma nigdy za wielu defektów, ale na tym się skupiamy, jutro pokażemy zawodnikom wideo, gdzie będziemy szukać przewag.
Praktycznie nie pan czasu, żeby trenować takie rzeczy jak wolne czy rożne.
Zgadza się, ale prawda jest taka, że nie poświęcamy temu zbyt wiele czasu. To przede wszystkim problem koncentracji. Trenowanie tego na treningu to jak praca nad karnymi. Nie ma warunków, które powtórzą się na boisku, bo rywale to wtedy twoi koledzy, a oni nie zaatakują piłki jak przeciwnik. To coś innego.
Przygotował pan jakieś akcje czy strategie na sobotę?
Tak, tak. Mamy coś takiego.
4-4-2 czy 4-3-3, zdecydował się pan już na system? Wiadomo, że zagrają Cristiano i Benzema...
Tak, chociaż to może trochę mylić. Prawda jest taka, że staramy się bronić dwoma linia po czterech graczy, a atakować trójką z otwartym Cristiano i przesuniętym Jamesem w porównaniu do Isco, jak wczoraj.
Ależ pracę wykonuje James. To atakujący, ale przekonał go pan do powrotów i pracy.
James fizycznie jest bardzo, bardzo wytrzymały.
Nie wydawał się taki.
Nie jest za szybki, ale ma wytrzymałość i może biegać bez problemu.
Isco wczoraj powiedział, że bronienie czyni go lepszym zawodnikiem.
Isco powiedział wczoraj, że jak trzeba biegać, to się biega. [śmiech] On biega dużo, ale z odpowiednią jakością. Bo jeśli Isco nie biega, James nie biega, Kroos nie biega, Cristiano nie biega, wtedy nie może grać w taki sposób.
Trenerze, a czy takie figury ciężko jest przekonać do takiej pracy?
Myślę, że to ciężkie, ale przy takich zawodnikach jest łatwiej. Ja mam szczęście, że ci zawodnicy są poważni i profesjonalni, prowadzą się doskonale, wiedzą, że grają w najważniejszym klubie świata. Dlatego tutaj jest łatwiej niż w jakimkolwiek innym miejscu.
To najlepsza ekipa, jaką prowadził pan w swoim całym życiu?
Trudno powiedzieć, ale na poziomie profesjonalności sądzę, że tak. Na tym poziomie, powagi, tak. Tu są najlepsi.
Czy przy przygotowywaniu taktyki jakiś wpływ ma gra u siebie? Bo ten mecz różni się tylko presją publiczności. Kibice tak wpływają?
Trzeba myśleć o dwóch sprawach. U siebie możemy atakować ich wyżej niż na wyjeździe i możemy zbliżyć się do nich w tabeli. To mecz, w którym obie ekipy mają ogromną jakość w ataku, a mniejszą w defensywie. Jeśli mielibyśmy porównać nas, Real Madryt, to myślę, że jesteśmy silniejsi na poziomie ofensywy niż defensywy. Tak samo jest w Barcelonie. Tutaj leży klucz do meczu, kto będzie miał siłę, żeby prowadzić mecz w ataku.
To będzie mecz wielu bramek?
Tak, to będzie spektakularne spotkanie. Myślę, że nigdzie indziej na świecie nie ma takiej jakości.
Czyli piłkarsko to jest najlepszy mecz...
Nie wiem tylko dlaczego musimy grać o 18. Sobota jest ok, ale godzina...
Tu przykuł pan moją uwagę. Pan nie jest z tych trenerów, którzy płaczą, nigdy pan nie protestuje. Ale wyszedł Cristiano, teraz pan... Ktoś w klubie powiedział wam, że macie się poskarżyć?
Nie. Nikt niczego mi nie powiedział.
Bo Mourinho wcześniej...
My to zaakceptowaliśmy, nie będziemy płakać, Real jest w dobrej formie fizycznej, więc nie o to chodzi, ale taki spektakl...
18 to nie jest zła godzina.
Dzwonił mój przyjaciel, który musi nagrać mecz, bo nie może go obejrzeć.
A cóż takiego on robi o 18?
Nie wiem, ale to trener koszykówki, więc może ma jakieś obowiązki. A tutaj o 18 ludzie są w parkach...
W sobotę nie będą w parku, będą oglądać futbol.
Myślę, że tak.
Więc czy kibice naciskają tak mocno, żeby zmieniać to nastawienie co do nacisku rywala? Fani tak wpływają na rywala i sędziego. Widać to?
W Hiszpanii widać to najbardziej.
Tak? Dlaczego?
Bo na arbitrze ciąży ogromna presja.
Będzie presja na arbitrze w tym meczu?
Tak, porównując z Anglią czy Francją, tak.
A widać ten nacisk u sędziego?
Hmmm... Nie tak bardzo, bo w Hiszpanii jest wielu młodych arbitrów z charakterem.
Pan analizuje sędziów?
Nie.
Wie pan kto będzie sędziować?
Nie wiem.
Jutro sędziuje Jesus Gil... Ale nie ten...
Prezes! [śmiech] [chodzi o byłego sternika Atleti]
[śmiech] Nie, nie, nie! Jesus Gil Manzano.
A, ten młody.
Młodziutki. Pamięta go pan?
Bardzo dobry, wierzę w niego, we wszystkich sędziów.
Więc nie analizujecie czy można protestować, wykładać się...
Nie, nic.
Zna pan Luisa Enrique?
Tak.
Rozmawiał pan z nim kiedyś?
Tak, rozmawialiśmy. Spotkałem go, kiedy byłem blisko Barcelony. Znam go, bo prowadził Romę. Mówi po włosku. Grał też na Mundialu w 1994 roku, kiedy dostał z łokcia od Tassottiego. Tak, znam go.
Powiedział pan niedawno, że widzi u Barcelony w tym sezonie większą motywację.
To prawda. Sądzę, że taka drużyna jak Barcelona, gdy nie wygrała niczego w poprzednim sezonie, te rozgrywki rozpoczęła z większą motywacją. To jasne. Do tego zmienili trenera, przyszli nowi gracze, Neymar gra lepiej, Messi gra lepiej, są lepszą drużyną w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Więc Barcelona wydaje się panu teraz lepsza?
Statystyka mówi, że w żadnym meczu ligowym nie stracili bramki.
Swoją grę zmienił Messi. Oglądał go pan? W tym sezonie gra cofnięty, wydaje się, że bardziej cieszy się z asystowania...
Ta drużyna w porównaniu z ubiegłym rokiem gra bardziej wertykalnie, skrzydłowi są bardziej w środku, atakują bardziej przez łamanie linii. W poprzednim roku skrzydłowi dużo grali na bokach. To ekipa, która zawsze ma podobną charakterystykę z posiadaniem piłki, a teraz dorzuciła do tego bardziej pionową grę.
Przygotowuje się pan do meczu z myślą, że Barcelona zagra od początku z Messim, Neymarem i Suárezem?
Nie. Nie myślę o tym, bo jeśli nie zagra Suárez, to zagra inny atakujący, który ma taką samą charakterystykę. Z przodu ciągle będą bardzo groźni.
Ma pan już trochę zmęczoną twarz...
Nie, nie. [śmiech]
Przerwa na kilka sekund.
***
Mam jeszcze kilka wątpliwości zanim oddam pana w ręce naszych ekspertów: Javiera Herraeza, Antonito Romero, Davida Alonso. Pan jest człowiekiem klubu. Rozumie to pan jako pochwałę czy krytykę?
Pochwałę, zawsze. Jestem trenerem klubu. Prowadzę zawodników, tak, zawodnicy mogą sprawiać mi wielką radość, stosunki z nimi są bardzo ważne, ale ja pracuję dla Realu Madryt.
Chodzi o to, że kiedy ktoś jechał na koniu z Berlusconim, Abramowiczem, Al-Khelaifim czy Florentino, to nie spadnie już z żadnego konia, prawda?
[śmiech] Już powiedziałem, że napiszę jeszcze jedną książkę, o prezesach. Pewnie będę musiał ją wycofać zanim ją wydam [śmiech].
Będzie mocna?
Nie, będzie zabawna.
Z tych czterech koni, który najczęściej wymykał się spod kontroli?
Nie, myślę, że chodzi o pewną różnicę. Lubię porównywać Florentino do Berlusconiego, bo to kibice, urodzili się kibicami Realu i Milanu. Inaczej jest z prezesem, który kupił klub, jak Abramowicz czy Al-Khelaifi. To bardzo zmienia sprawę.
Który typ prezesa jest trudniejszy?
Najtrudniejszym prezesem jest ten, który nie ma doświadczenia w tym świecie, bo futbol to świat, gdzie potrzeba czasu, żeby coś osiągnąć.
Z którym z nich podpisałby pan kontrakt bez daty wygaśnięcia?
Z... [śmiech] Florentino, oczywiście. Bardzo podobają mi się stosunki z prezesem. To prawda, że przez ten okres w Realu wszystko szło dobrze, ale zawsze okazywał mi wsparcie. Od początku on chciał, żebym to ja trenował Real, ja też tego chciał, więc nigdy nie mieliśmy problemów. Zawsze było całkowite porozumienie.
Ale nigdy nie było kłótni? Nigdy nie skarżył się? Nie pytał dlaczego zdjął pan Benzemę, bo on lubi Benzemę?
Czasami prezes może o coś prosić, a ja wtedy odpowiadam, bo czasami ma swoje opinie. Najważniejsze jest rozmawiać, ja lubię rozmawiać, co zrobię. Ale Florentino nie pyta mnie o skład, o nikogo.
Nigdy nie mówi mu pan składu? Nie mówi mu pan, że z Barceloną zagra pan tak i tak?
[śmiech] Nie.
Nie?
On nigdy nie prosił mnie o jedenastkę. Są prezesi, którzy no nie wiem... Berlusconi na przykład dzwonił i pytał kto dzisiaj zagra i dlaczego, ale nic więcej. Tłumaczyłem mu to. Nigdy nie prosił mnie o skład.
Więc sekretem jest niesłuchanie tego, co mówi prezes?
Sekretem jest słuchanie wszystkich... a następnie podjęcie własnej decyzji. Ja lubię słuchać wszystkich, bo możliwe, że ktoś podsunie ci jakiś pomysł. Na przykład ten pomysł z postawieniem Pirlo na defensywnym mediocentro. To był pomysł Pirlo. Ja nie miałem takiego zamysłu, ale on był do tego przekonany, więc spróbowaliśmy.
A w Realu nikogo takiego nie było? Nikt nie chciał czegoś zmienić?
Nie, nikt. No, Ramos ciągle chce grać na ataku, na ataku, ale nie. [śmiech]
Sergio chciałby też pograć w środku pola, prawda?
Sergio bardzo podoba się gra z przodu i ma jakość, żeby tam grać.
Już raz wystawił go pan w środku pola, pamięta pan?
Kiedy?
Na Camp Nou z Barceloną.
A, no tak. To może być pomysł na sobotę! [śmiech] [eksperci w studiu zauważają, że nie poszło wtedy za dobrze]
Oddaję głos kolegom i ostrzegam, ja byłem miły i spokojny, ale oni... Niech pan uważa, bo pana zdenerwują jak ostatnio na Anfield.
No tak.
Antonio Romero: Dwa pytania ode mnie, jedno osobiste, drugie sportowe. Osobiste - czy odkąd pan tu jest, przez swoje zachowanie, dobre maniery, odpowiadanie na każde pytanie, czuje pan brak szacunku dla pańskiej osoby? Czy odbiera się panu zasługi za ten styl bycia?
Nie... Myślę, że nie. Dzisiaj przeczytałem w gazecie, że dali mi ocenę 9 [w Marce, 9/10 za mecz z Liverpoolem]. Nigdy... Nigdy nie dostałem takiej oceny, nawet w szkole [śmiech]. Ani razu!
Prowadzący De la Morena: To co z pana był za student?
Nie lubiłem się uczyć, nigdy nie szukałem tej drogi.
Ma pan nadzieję na Złotą Piłkę dla trenera za ten rok?
Złotą Piłkę? Nie ma Złotej Piłki dla trenera.
Jest, tytuł dla najlepszego trenera, na tej samej gali, w styczniu.
Nie mam ambicji osobistej. Miałem szczęście wygrać wiele w swojej karierze jako zawodnik i jako trener. Jeśli zacząłbym mieć jakieś ambicje osobiste, przestałbym trenować. Nie mam tego. Lubię prowadzić Real Madryt i po zakończeniu pracy tutaj ciężko będzie o coś lepszego, więc chcę dobrze pracować, żeby zostać tutaj przez długi czas.
Ale ten zawód odbiera zdrowie. Widział pan włosy Enrique, jak mu posiwiały?
[śmiech] Ja mam siwe od długiego czasu. Nie sądzę, że moje są jakoś bielsze niż 1,5 roku temu.
Nie wraca pan zdenerwowany do domu?
Nie, nigdy. Dom to święte miejsce, gdzie możemy oglądać mecze czy rozmawiać o futbolu, ale ze spokojem. Ja nie jestem spięty. Mam adrenalinę, którą daje życie trenera. Dzisiaj myślę o sobotnim meczu, ale myślę o nim z radością, ale nie z napięciem czy zmartwieniem. Martwić będziemy się potem.
AR: Chcę zapytać o Isco. Chwali pan Isco, ale powiedział pan, że gdyby był Bale, to grałby Bale. Ze składu wypadłby Isco? Dla mnie byłoby to niesprawiedliwe.
Nie wiem [śmiech]. Problemem jest zestawienie jedenastki. Isco doskonale to rozumie. Łatwiej wytłumaczyć to graczowi niż dziennikarzowi. Może nie grałby Isco, może James.
Ale zawsze Bale?
Bale kiedy jest w dobrym stanie, gra.
Javier Herraez: Ode mnie też dwa pytania. Pierwsze - czy pan się złości w szatni?
Tak.
Pan jest spokojnym człowiekiem. Jak na to reagują wtedy zawodnicy?
Myślę, że kiedy denerwuję się, to zawodnicy doskonale to rozumieją, ponieważ nie dzieje się to za często. W tym roku zdenerwowałem się w meczu z Atleti, w końcówce rewanżu, bo straciliśmy w tym meczu linię naszej gry, nie graliśmy tak, jak tego chcemy.
Drugie, sportowe. W Hiszpanii nie ma takiej tradycji, że trenerzy pracują długo w jednym klubie. Czy pan chciałby zostać Fergusonem Realu Madryt?
Ferguson oznacza 24 lata. Myślę, że to niemożliwe. Ale chciałbym, tak, chciałbym zakończyć karierę w Realu Madryt.
DLM: Kolejny Mario Torrejón, niedługo wydaje swoją książkę...
Ja też mógłbym napisać o dziennikarzach. Byłby spory rozdział o hiszpańskiej prasie. [śmiech]
Jaka jest hiszpańska prasa? Zaskakuje pana? Pan zachowuje się bardzo poprawnie, nie ma wielkich skandali, od razu przeprasza przy nieporozumieniach...
Myślę o tym, że na konferencji na przeciwko mnie jest człowiek, który pracuje, a ta praca jest skomplikowana, przede wszystkim w Hiszpanii czy we Włoszech, gdzie ludzie chcą informacji o futbolu. Rozmawianie cały dzień o piłce czy szukanie wiadomości nie jest łatwe. Po pierwsze, szacunek.
Ale chyba nie jest pan przyzwyczajony do takiego dziennikarstwa, programów o północy...
We Włoszech jest coś podobnego na południu kraju, w Neapolu, też w Rzymie, dziennikarstwo radiowe i telewizyjne ciągle skupiające się na piłce.
Pan to dobrze znosi.
Tak. Czasami was słucham.
Bardzo dziękujemy.
Czasami sobie prowadzę samochód i was włączam [śmiech wszystkich].
Mario Torrejón: Czy uważa pan, że kilka tygodni temu na Bernabéu było zbyt wielkie napięcie? Gwizdy na Casillasa, gwizdy na pana, gwizdy na zmiany...
Doskonale wiemy, że Bernabéu to wymagająca publika. Jesteśmy przyzwyczajeni. Kiedy gwizdy są zasłużone, to są motywacją. W tym momencie fani mają wielką radość z drużyny, w sobotę nasi kibice pomogą nam w tym spektaklu.
W następny poniedziałek zostaną wręczone nagrody ligowe, w tym dla najlepszego trenera. Nominowani to Simeone, Valverde i Paco Jémez. Na kogo by pan zagłosował?
Cóż... Myślę, że każdy z nich miał fantastyczny sezon. Trudno stwierdzić kto najbardziej zasługuje. Simeone wygrał Ligę, Valverde doszedł do Ligi Mistrzów z Athletikiem, a Rayo Vallecano grało fantastyczną piłkę. Myślę, że wizerunkiem ligi hiszpańskiej mogą być Real czy Barcelona, ale także Rayo Vallecano. Kiedy ktoś pyta o hiszpański futbol, mówię, żeby spojrzał na Rayo, bo to mała ekipa, która gra fantastyczną piłkę, bardzo dynamiczną. Zazwyczaj małe kluby czekają i bronią, Rayo gra z odwagą. Sądzę, że to najlepszy sposób na wytłumaczenie hiszpańskiej piłki.
A co z polemiką z Paco Jémezem o Zidane'a? Dlaczego wymienialiście zdania przez konferencje prasowe?
Dwie różne opinie. Moim zdaniem Zidane może pracować, bo robi kurs we Francji. Zazwyczaj w każdym kraju można pracować w czasie kursu.
DLM: Trudno zajść za skórę Ancelottiemu. Spór o Zidane'a, a Ancelotti mówi, że Rayo to wzór... David Alonso, pytania od ciebie, może ty wkurzysz trenera.
DA: Jako że nasz gość odpowiada na wszystko i ma szacunek dla dziennikarzy, chcę zadać szybkie pytania i chciałbym szybkich odpowiedzi, jeśli tylko pan może. Platini powiedział, że Złotą Piłkę powinien dostać Niemiec za to, co zrobili Niemcy na Mundialu. Uzna pan to za niesprawiedliwe, gdy Cristiano nie dostanie Złotej Piłki?
[śmiech] Nie wiem... Chyba jesteśmy trochę zakręceni, bo Złota Piłka to nagroda dla najlepszego piłkarza roku. Nie widzę żadnego Niemca, nawet przy wygranym Mundialu, lepszego niż Cristiano Ronaldo.
Więc byłoby to niesprawiedliwe?
Oczywiście.
Simeone powiedział, że w Realu najbardziej podobał mu się Di María. Di María odszedł...
To była prowokacja. Malutka. No, ja też mogłem powiedzieć, że w Liverpoolu najlepszy jest Balotelli, bo jest Włochem.
Potem powiedział, że najlepszy jest Casillas. Chcę zapytać w tym kontekście o Barcelonę - gdyby pan mógł, kogo kupiłby pan z Barcelony? Kto jest najlepszy?
Messiego.
Świat futbolu ma wiele zakrętów i niesie wiele zmian. Czy w przyszłości mógłby pan prowadzić Barcelonę?
Nie. Dlatego że... Myślę, że gdy trenowałem Milan, to nigdy nie mogę poprowadzić Interu, z powodu szacunku do obu klubów. Jeśli grałem w Romie, nie mogę wylądować w Lazio. Jeśli trenuję Real, nie mogę trenować Barcelony.
A Atleti?
Też [śmiech]. Trzeba szanować swoją historię i historię klubów. Myślę, że kibice Barcelony nie byliby zadowoleni, gdybym zaczął ich trenować z przeszłością w Realu. To samo z Atleti.
Powiedział pan, że Cristiano to najlepszy zawodnik, jakiego pan trenował. A z bramkarzy?
Których trenowałem? Muszę to przemyśleć... Miałem najlepszych na świecie. Myślę, że tego, co widziałem u 17-letniego Buffona, nie widziałem nigdy więcej.
Ostatnie - jaki był pana najtrudniejszy moment w Realu Madryt?
Tutaj? W poprzednim roku nie zaczęliśmy dobrze, po porażce z Barceloną mieliśmy najgorszy moment w sezonie, ale potem sobie poradziliśmy, rozwiązaliśmy problemy.
DLM: Carlo Ancelotti, dziękuję za rozmowę, za towarzystwo, ale przede wszystkim dziękuję za wzorowe traktowanie naszego zawodu i słuchaczy. Jest pan wzorowym trenerem, bardzo dziękuję, trenerze.
Dziękuję za te słowa, dziękuję.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze