Podbić Anfield przed Klasykiem
Królewscy zagrają z Liverpoolem
Wielkie europejskie granie wraca na Anfield. Na słynnym stadionie w Liverpoolu pojawi się obrońca Pucharu Europy i zarazem najbardziej utytułowany zespół w rozgrywkach o najważniejsze klubowe trofeum na świecie. Real Madryt przystąpi do starcia z The Reds nieco osłabiony – z kadry wypadł Gareth Bale, a Fábio Coentrão, Sergio Ramos i Jesé Rodríguez wciąż nie wrócili do gry. To jednak niewiele zmienia w kwestii oczekiwań. Mimo że najważniejszy mecz sezonu, El Clásico, tuż tuż, Królewscy podchodzą do dzisiejszego starcia w roli faworyta. Warto jednak zaznaczyć, że ewentualna strata punktów nie skomplikuje sytuacji Los Blancos tak bardzo jak mogłoby się wydawać.
18-krotni mistrzowie Anglii pozostają bez ważnego trofeum od 2006 roku. Głód na wielkie granie jest ogromny, jednak trudno spodziewać sie fascynującej gry po drużynie, która właśnie pozbyła się jednego z najlepszych zawodników świata – Luisa Suáreza. Obecny sezon nie zaczął się dla Liverpoolu zbyt kolorowo. W spotkaniu z Łudogorcem drużyna Brendana Rodgersa wyrwała trzy punkty w ostatniej chwili, ale w Bazylei tego szczęścia już jej zabrakło i musiała przełknąć gorycz porażki. Zaskakująca wygrana Szwajcarów postawiła The Reds pod ścianą. Ba, pojawiły się nawet głosy, że zespół z miasta Beatlesów to najsłabszy klub w grupie B. Tak z pewnością nie jest – wystarczy spojrzeć na tabelę Premier League. Liverpool znajdziemy tam dość wysoko, na piątym miejscu, przed Manchesterem United, Arsenalem czy Tottenhamem. Dodatkowo piłkarze z Anfield mają w głowach zapewne wyłącznie starcie z Królewskimi – w weekend grają z Hull City, a więc drużyną nieporównywalnie słabszą niż najbliższy ligowy rywal Los Blancos.
O ile brak Luisa Suáreza trudno rozpatrywać w kategorii osłabienia, ten bowiem już od dawna jest poza hrabstwem Merseyside, o tyle bez Daniela Sturridge'a ofensywa Anglików raczej nie przeraża. Mimo wszystko tacy piłkarze jak Raheem Sterling czy Mario Balotelli mogą błysnąć właśnie w takim starciu. Obaj zgarnęli ostatnio sporo krytyki od mediów i różnej maści ekspertów i trudno wyobrazić sobie lepszą okazję na odpowiedź na boisku niż potyczka z Los Merengues. Rodgers nie będzie mógł skorzystać z dwóch 21-latków – Suso i Jona Flanagana. Ten pierwszy to wciąż melodia przyszłości, jednak na postępy tego drugiego uważnie spogląda Roy Hodgson, szkoleniowiec reprezentacji Anglii, który dawał mu już szanse w zespole Lwów Albionu.
W Realu Madryt cisza (przed burzą?). Królewscy pokonali mały kryzys na początku sezonu i raczej bezproblemowo po kolei rozbijają kolejnych rywali. Siły takich zespołów jak Athletic czy Levante nie można porównać do Liverpoolu czy Barcelony, ale widok kilku całkiem przyjemnych dla oka golead może napawać optymizmem. We wspaniałej formie jest Cristiano Ronaldo, na boisku coraz lepiej odnajduje się James Rodríguez, a tej dwójce jutro wtórować powinni Karim Benzema i Isco. Jeśli każdy z nich zagra tak, jak się tego oczekuje, powinniśmy być świadkami kolejnego przyjemnego meczu. Tak łatwo jednak pewnie nie będzie.
Kilka poprzednich spotkań pokazało na szczęście, że coraz lepiej dzieje się także przed Ikerem Casillasem. Mowa nie tylko o stałych fragmentach gry, a raczej – przede wszystkim – o formacji obronnej i o przejścia całej drużyny do defensywy. Toni Kroos wciąż uczy się gry na nowej pozycji, jednak z meczu na mecz gra coraz lepiej w odbiorze. Cieszy również fakt, że nawet jeśli nie grają Sergio Ramos czy Raphaël Varane, to w ich miejsce wskakuje Nacho Fernández i zbyt dużej różnicy nie widać – warto jednak wziąć poprawkę na klasę rywala.
Real Madryt nigdy nie wygrał z Liverpoolem w meczu o punkty. Ostatnia wizyta na Anfield była k a t a s t r o f a l n a. 0:4, spektakl błędów obrony i kolejne pożegnanie z Ligą Mistrzów w żenującym stylu. Tamten klub ewoluował – dziś podejdzie do starcia z The Reds jako obrońca tytułu i wreszcie wypada podbić legendarny stadion. Mimo że za mniej niż dwadzieścia cztery godziny będziemy myślami zupełnie gdzie indziej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze