Rodgers: Droga jest ważniejsza od sukcesu
Wywiad z trenerem Liverpoolu
Co zostało z Brendana Rodgersa, który przychodził do Liverpoolu?
Zyskałem doświadczenie, które daje ci prowadzenie klubu znanego na całym świecie. Jestem lepszym trenerem niż byłem, gdy przejmowałem Liverpool.
Czuje pan, że zrobił krok ponad to, co planował zrobić z drużyną? Prawie wygrał pan Premier League w swoim drugim sezonie pracy.
Tak. Sprowadzili mnie tutaj, żebym zregenerował klub, żebym przywrócił go na miejsce, w którym był. Powinniśmy walczyć o tytuł w każdym sezonie i grać w Lidze Mistrzów. Podpisałem umowę na trzy lata z celem walki o ligę i prawie wygraliśmy ją w naszym drugim sezonie. Jednak ten naturalny rozwój został w jakiś sposób zatrzymany tego lata przez odejście Suáreza i przyjście nowych zawodników. W każdym razie, to dobry moment klubu: mamy młodą kadrę i być może przed poprawieniem się będziemy musieli przecierpieć pewien zastój, ale jestem pewny, że skorzystamy na tym w długim okresie.
Te długie okresy... Jak można utrzymać tego typu plany, jeśli w połowie drogi sprzedaje się największą gwiazdę? Czy to nie oznacza startu od zera?
Mamy dobrą współpracę z właścicielami. Jedną z najważniejszych rzeczy w dzisiejszym futbolu jest strategia. W niektórych przypadkach menadżer nie ma znaczeniu przy planowaniu, ale mnie poproszono, żebym przy opuszczaniu klubu, przez ten cały czas tutaj, zostawił go w lepszym stanie niż go zastałem. O to i żebym rozwinął zawodników, których dostanę w swoje ręce. Klub jest zdrowy, a takie rzeczy jak nowy obiekt są ekscytujące. Możemy przeprowadzać takie zmiany dzięki wpływom z Ligi Mistrzów i innym przychodom. Poprawiamy także ośrodek treningowy. To wszystko jest częścią strategii. Mnie nie martwi moja przyszłość, zajmuję się przyszłością klubu.
Uczył się pan od wielu szkoleniowców, których pan podziwia: od Fergusona, który napisał do pana list w pańskich ciężkich chwilach, od Guardioli czy Mourinho, z którym pan pracował. Jak można uzyskać aż tyle z aż tak odmiennych stylów?
Nigdy nie spotkałem Pepa. Miałem lecieć na cztery dni do Barcelony, żeby obserwować jego treningi, ale musiałem odwołać podróż z powodu słynnego pyłu wulkanicznego. Ostatecznie nie udało się ustalić wizyty w innym terminie. To bajeczny trener i wiem, bez poznania go osobiście, że jest cudownym człowiekiem.
Czego nauczył się pan od Pepa?
Miłości i pasji do futbolu, jego zasad i wielkich idei, pewności, którą daje ludziom. Podziwiałem go z daleka, szczególnie tę odwagę co do sposobu gry.
Pan pracuje tutaj, rozwija własne myśli, ale zawdzięcza wiele Pepowi.
Tak. Tak naprawdę moje myślenie ma hiszpańskie podłoże. Nie chodzi tylko o Guardiolę, to fuzja wielkich europejskich klubów. Mieszanka hiszpańskiego stylu, trochę holenderskiego i brytyjskiej mentalności jest trudna do pobicia. Zawsze próbuję szukać fuzji między tymi trzema aspektami i przy odpowiednim czasie pracy myślę, że to pomaga rozwijać się także piłkarzom. Kluczem do wszystkiego jest to, żeby byli szczęśliwi. Nie chodzi o to, co trener mówi czy robi, czy o jego CV. Na końcu ludzie oceniają cię przez to, co wygrałeś, ale dla mnie droga jest ważniejsza od samego sukcesu.
Jak szło panu z Mourinho?
To było cudowne doświadczenie, dużo się nauczyłem. José świetnie planuje i zachowywał się wobec mnie doskonale. Na końcu tego wszystkiego byłem młodym trenerem, a on powierzył mi pewną odpowiedzialność i pokazał presję, którą niesie ze sobą praca z wielkimi zawodnikami. A miałem tylko 30 lat. Zawsze będę wdzięczny mu za to, że dał mi szansę prowadzenia ekipy rezerw i bycia blisko jego drużyny.
Trenerzy zawsze mają momenty, gdzie głowa zapełnia się wątpliwościami i blokuje się. Konsultował się pan z José w czasie słabszych chwil?
Nie. Kiedy jesteś trenerem to rozmawianie z kolegami jest normalne, ale zawsze starasz się patrzeć na różne rzeczy z różnych punktów widzenia, żeby znaleźć rozwiązanie. José to przyjaciel, ale teraz mamy swoje sprawy, swoje prace i nie mamy okazji na tak częste rozmowy, jak kiedyś.
Alex Ferguson wysłał do pana list, gdy pożegnano pana w Reading...
Tak, tak było. On robił tak w przypadku wielu trenerów, którzy byli bezrobotni lub zwalniani. To był gest, który miał wzmocnić więź między menadżerami. Mamy ogromny szacunek do tego, jak Alex zmienił Manchester United. Jednak jest wielu innych trenerów, których także podziwiam. Na przykład, David Moyes. Wykonał niesamowitą robotę z Evertonem, chociaż nie wygrał tytułu. Jeśli ja jakiś wygram, będzie się mówić, że to mój sukces, ale jestem przekonany, że prawdziwym sukcesem będą te wcześniejsze lata, które mnie do tego doprowadzą. Przede wszystkim doceniam drogę do zostania trenerem i pracę nad rozwijaniem młodych zawodników.
Na początku mówił pan o posiadaniu piłki, ale teraz Liverpool najczęściej gra z kontry.
Moja filozofia jest jasna i ludzie, którzy mnie zatrudniają, zdają sobie sprawę, co wnoszę. Spędziłem sześć miesięcy starając się, żeby zrozumieli i zaakceptowali moje zasady. Nie było łatwo, bo graliśmy w Lidze Europy, a trzeba było wprowadzić ofensywny styl i wygrywać. Do tego potrzeba czasu, bo ja proponuję futbol oparty na ruchu i kreatywności, a w szczególności taki bez strachu. Po pięciu czy sześciu miesiącach piłkarze zaczęli grać razem, rozumieć się, sprowadziliśmy Coutinho i Sturridge'a, a to pozwoliło nam się rozwijać. W konsekwencji przez ostatnie 18 miesięcy kroczyliśmy po magicznym dywanie rozwoju. Jednak przed nami wciąż wiele pracy. Niektóre kluby mogą utrzymywać swoje kadry i dodawać jednego czy dwóch zawodników. My straciliśmy piłkarza światowej klasy i teraz musimy dalej poprawiać się krok po kroku bez zatrzymywania się.
Jaki był Luis Suárez?
Cieszyłem się każdą minutą pracy z nim, to świetny gość. To prawda, że mieliśmy pewne problemy na boisku, ale ja mam tylko słowa pochwały dla Luisa. Każdego dnia przyjeżdżał na trening przygotowany jak przystało na gracza elity, odpoczywał, kiedy tylko trzeba było... Magia, czysta magia, magiczny gracz i dobry człowiek.
Jak będzie szło mu w Barcelonie?
Odniesie sukces, bez wątpienia. Stworzyłem drużynę pod niego. Krytykowano jego efektywność, ale strzelił 30 goli w naszym pierwszym roku i 31 w drugim. Pomogliśmy mu rozwinąć się, a on pomógł nam ulepszać drużynę.
Czy analizował już pan słabości Realu Madryt?
Obecnie jest to drużyna z ogromnymi zaletami, jakiej nie widziałem u nich od wielu lat. Mają wszystko - wielkie doświadczenie, wielkich zawodników, szybkość, technikę indywidualną... To fantastyczna ekipa i mają cudownego trenera Ancelottiego, też dobrego gościa, który potrafi rozwijać piłkarzy.
I teraz są zdolni do tak dobrej gry między liniami jak z kontry.
Zgadza się. Mają niesamowity talent na murawie i posiadają, jak mówiłem, indywidualną jakość do gry na małej przestrzeni. Kiedy mają otwarte pole, to na świecie nie ma nikogo lepszego w grze z kontry od nich. Cristiano i Bale ze swoją szybkością mogliby występować na Igrzyskach Olimpijskich w biegu na 100 metrów.
Czy Cristiano, poza byciem wielkim graczem, jest wzorem dla innych piłkarzy i trenerów?
To wyjątkowy zawodnik. Jego rozwój w ostatnich latach, to jak stał się goleadorem, był niesamowity. Będziemy musieli potrafić go powstrzymać, ale zagrożenie znajduje się także w innych strefach boiska. Modrić i Kroos to dwaj pomocnicy z wielką techniką, którzy mogą grać i krótkie, i długie piłki. Podziwiam też bardzo Sergio Ramosa już od jego pierwszych dni w Sevilli. A teraz przekroczył barierę stu występów w reprezentacji! Cudowne osiągnięcie. Jest szybki, silny i ma osobowość. Podoba mi się.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze