Taktycznie: Real Madryt – Basel
Analiza spotkania w Lidze Mistrzów
Real Madryt gładko ograł FC Basel 5:1 i udanie rozpoczął swój marsz po historyczną obronę wywalczonego w zeszłym sezonie Pucharu Mistrzów.
Ustawienia
Carlo Ancelotti do spotkania desygnował swój najlepszy skład z małymi wyjątkami na bokach obrony. Włoch dał odpocząć Álvaro Arbeloi, a wobec kontuzji Daniego Carvajala wybór prawego obrońcy padł na 24-letniego wychowanka – Nacho. Na przeciwległej flance od pierwszej minuty zagrał Marcelo, Coentrão usiadł na ławce.
W drużynie gości wciąż za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu pauzował Marcelo Díaz. Zespół z Bazylei w ostatnim okienku stracił również takich zawodników jak Yann Sommer czy Valentin Stocker. Od pierwszej minuty w składzie zagrał nowy nabytek Derlis González, inny nowy transfer Shkëlzen Gashi zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Na szpicy zagrał leciwy już Szwajcar Marco Streller.
Trener Paulo Sousa od początku tego sezonu stawia na ustawienie 3-4-3, z tzw. wahadłowymi po bokach. Do tej pory efekty tej taktyki wyglądały dosyć mizernie, czego przykładem może być choćby ostatnia ligowa porażka jego podopiecznych z Grasshopperem Zurych.
3-4-3 nie takie straszne?
Real Madryt ma niewielkie doświadczenie w grze przeciwko drużynom stosującym ustawienie z trójką obrońców. Takie ustawienie daje zespołowi nowe możliwości zarówno w rozegraniu piłki, jak i w penetracji pola. Królewscy bardzo zgrabnie sobie jednak poradzili, nie zmieniając nawet za bardzo podstawowej struktury obronnej, tej którą stosują na co dzień.
Kluczem w skuteczności funkcjonowania ustawienia 3-4-3, ale także jego modyfikacji jest kompatybilność z całym zespołem zawodników grających w bocznych sektorach. Obserwując podczas gry to ustawienie szybko można dojść do wniosku, że owych skrajnych zawodników trudno jest podczepić pod kategorię bocznych obrońców (takimi się stają, gdy rywal ma piłkę) czy też skrzydłowych (takimi zaś, gdy ich zespół jest pod grą). Najlepsze określenie to wahadłowi. Od skuteczności ich gry zależy powodzenie gry całego zespołu. W rozegraniu piłki ich gra jest kluczowa, W takim ustawieniu często brakuje miejsca dla typowej „10” czy klasycznego defensywnego pomocnika o tzw. roli „holding”. Brak playmakera sprawia, że muszą być w ciągłym ruchu, dając szerokość w rozegraniu i pozwolić na płynne rozegrania na boku. Natomiast brak pivota wymaga od nich ciągłego, nieustannego kontrolowania przestrzeni za swoimi plecami, tak by mogli na czas wrócić do linii obrony i wraz z pozostałą trójką obrońców stworzyć pięcioosobowy blok defensywny.
Królewscy bez zmiany sposobu ustawiania szyków obronnych dosyć łatwo poradzili sobie z rywalami. Dzięki relatywnie wysoko postawionej linii defensywy byli w stanie dosyć szybko neutralizować ofensywne zapędy przeciwników. Szybko się okazało, że FC Basel zamierza rozgrywać piłkę za pomocą tworzonych w bocznych sektorach „trójkątów”. Te tworzyli jeden ze środkowych pomocników, jeden z wahadłowych plus cofający się napastnik. Ze szwajcarskiego tercetu napastników jedynie wysoki Streller grał w pobliżu stoperów Realu Madryt, natomiast González i Zuffi próbowali szukać miejsca przez cofanie w głąb boiska. Podczas prób rozegrania piłki, w momencie otrzymywania piłki przez jednego z wahadłowych momentalnie jeden ze środkowych pomocników (James lub Modrić) naciskał na niego. Tu zwykle następowało spowolnienie akcji i wycofanie do tyłu lub zagranie szybkiej piłki do cofającego się napastnika, którego z kolei „przejmował” Toni Kroos grający z mistrzem Szwajcarii na zasadzie plastra.
W ofensywie Blancos dosyć sprawnie wymieniali futbolówkę, szybko przenosząc grę z jednej strony na drugą, co tak à propos stało się jedną z cech charakterystycznych Realu Madryt Ancelottiego. Tutaj istotni stali się boczni obrońcy – dobre posunięcie Carlo odnośnie Marcelo i Nacho. To oni obok niezmordowanego Kroosa i rewelacyjnego w tym meczu Jamesa wykonali najwięcej podań na boisku. Te przerzuty były bardzo ważne ze względu na to, że przy ofensywnych bocznych obrońcach Real tworzył na flankach przewagę 2 na 1, co miało swój udział przy golu na 1:0.
Nietrafiony pomysł FC Basel
Trudno jest zrozumieć, co kierowało trenerem Sousą, gdy nakazał swoim podopiecznym grać z wysoko ustawioną linią obronną. Taki zamysł cechuje raczej drużyny z najwyższej półki, a nie dopiero raczkujących w europejskich pucharach Szwajcarów. Lwia część okazji dla Realu Madryt wyniknęła z niebezpiecznie wysoko ustawionej defensywy, choćby bramkowa akcja na 2:0, ta z cudownym podaniem Lukity do Bale’a.
Kolejnym problem drużyny z Bazylei był problem z kryciem przestrzeni między liniami. Podejrzewam, że wysoka obrona miał też temu służyć, by ją zmniejszyć. Środkowi pomocnicy FC Basel mieli kolosalne kłopoty z przekazywaniem sobie krycia, fatalnie dobierali moment doskakiwania do przeciwnika z pressingiem, przez co często tworzyli duże luki na przedpolu przed trójką stoperów.
Nie da się ukryć, że kłopotem byli także wahadłowi. W momencie straty piłki tempo powrotu ich na swoje defensywne pozycje trwał zbyt długo, z czego nie mogli nie skorzystać tak wytrawni skrzydłowi jak Cristiano Ronaldo czy Gareth Bale.
Podsumowanie
Real Madryt wymierzył najniższy wymiar kary ogrywając Szwajcarów 5:1. Takie błędy jak te z tego spotkania, nie powinny zdarzać się nawet takim zespołom jak FC Basel. Dla Królewskich to chwila oddechu i przynajmniej na moment udało się zamknąć usta krytykom po słabych występach w meczach z Atlético czy Realem Sociedad.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze