Cristiano: Nie szukam przyjaciół w świecie piłki nożnej
Druga część wywiadu dla portugalskiej telewizji
Druga część wywiadu. Pierwszą można przeczytać tutaj.
Od pięciu lat grasz w Realu Madryt. Trenowałeś już pod okiem wielu trenerów. Powiedziałeś mi w którymś z poprzednich wywiadów, że osobą, która naznaczyła twoją karierę, był sir Alex Ferguson. Utrzymujesz z nim regularny kontakt?
Tak.
Naprawdę?
To człowiek, który jest dla mnie bardzo ważny. Wielokrotnie o tym mówiłem. Utrzymujemy kontakty, często rozmawiamy, piszemy wiadomości... Jesteśmy przyjaciółmi. To on wręczał mi nagrodę dla zawodnika meczu po Superpucharze Europy z Sevillą. Po finale w Lizbonie musiałem iść na badania antydopingowe, a on poszedł ze mną. Bardzo go szanuję, jest mi bliski.
Czy to prawda, że miałeś zły okres z José Mourinho?
Nie. Jeżeli popatrzylibyśmy na statystyki, do czego nawoływałem wcześniej, nic się nie działo. Umiem zostawić za sobą lepsze i gorsze okresy, nie wszyscy potrafią. Są takie chwile, w których jest trudniej, kiedy nie wygrywamy i nie wszystko idzie dobrze. Jest wtedy zła atmosfera w klubie, między zawodnikami...
Jest teraz czy była zła z Mourinho? To dwie różne sprawy.
Działy się różne rzeczy. Także między piłkarzami czy w odniesieniu do kibiców.
Czyli to był trudny czas?
Tak, ale nie tylko jeśli chodzi o sprawy personalne. Na poziomie klubu także.
Na początku wyglądało na to, że mieliście bardzo dobre relacje. Potem wszystko się zepsuło...
Nie tylko z nim tak było, z innymi trenerami również, bo te relacje nie są osobiste. Trenerzy odchodzą do innego klubu, mają tam swoich piłkarzy. Dobre stosunki mam z Pellegrinim, bardzo szanuję Ancelottiego, ale to tyle. Jeżeli chodzi o bliskie relacje, utrzymywanie kontaktów do dziś, to jedyną taką osobą jest sir Alex Ferguson. Z nikim więcej tak nie mam.
Czyli nie zostaliście z Mourinho przyjaciółmi?
Nie jestem w świecie piłki nożnej po to, żeby szukać przyjaciół. Gram po to, żeby wygrywać, dawać z siebie wszystko, prowadzić swój klub jak najdalej... Przyjaźnię się z moją rodziną, mamy wielu przyjaciół domu. W futbolu mam też kilku, ale nie po to tu jestem.
Jakie są twoje codzienne przyzwyczajenia?
Lubię wstawać wcześnie i robić wszystko spokojnie. Przyjeżdżam godzinę wcześniej na trening, żeby wykonać swoją pracę, rozgrzać się...
O której godzinie jesteś w miasteczku sportowym?
Jeśli trening jest na dziesiątą trzydzieści, zawsze jestem o dziewiątej trzydzieści. Kiedy o jedenastej... po prostu przyjeżdżam godzinę wcześniej. Mam swoją rutynę, bo lubię działać bez pośpiechu, rozgrzać się, iść na siłownię...
Przyjeżdżasz jako pierwszy?
Tak, najczęściej jestem pierwszy.
A o której godzinie odjeżdżasz?
To zależy... Lubię po treningu wykonać jeszcze trochę własnych ćwiczeń. Powiedzmy, że przyjeżdżam jako jeden z pierwszych, a wyjeżdżam jako jeden z ostatnich. Możesz zapytać innych, potwierdzą. Nie powinienem mówić o sobie, oni dadzą odpowiednią odpowiedź.
A twoje nawyki żywieniowe? Wiemy, że bardzo dbasz o kondycję. Kilka dni temu zostałeś wskazany jako wzór dla kobiet i mężczyzn z powodu sposobu, w jaki przygotowujesz swoje ciało.
Moje ciało to pięćdziesiąt procent sukcesu, bo jeśli nie byłbym w dobrej kondycji, odbijałoby się to na boisku. Muszę o siebie dbać. Nie mówię, że poświęcam się w pełni i w ogóle nie jem niektórych rzeczy, ale ogólnie lubię dobrze się odżywiać.
Czym jest dla ciebie „dobre odżywianie”?
Nie przesadzam z ilością smażonych potraw, hamburgerów, fast-foodów.
A w wolne dni?
Na szczęście mam też dobre geny i mógłbym jeść to, na co mam ochotę, ale staram się tego unikać.
Posiłki przygotowujesz w domu?
Najczęściej tak. Ale czasem jem też poza domem, na przykład z przyjaciółmi czy członkami rodziny.
Dobrze, Cristiano. Zakładam, że nie miałeś jeszcze czasu, żeby przeczytać książkę twojej mamy?
Czytałem.
Jej tytuł to „Odważna matka”. Jak on ci się podoba? Co sądzisz o tej książce?
To bardzo interesująca książka. Tytuł odnosi się do tego, przez co przeszła moja mama. Cała rodzina jest z niej bardzo dumna. Wszystko wyszło z jej inicjatywy, ona chciała tego dokonać, a ja szanuję jej decyzje.
Nie czułeś się dziwnie z tym, co tu jest napisane o tobie? Chodzi mi konkretnie o okoliczności twoich narodzin i to, że mama chciała tego uniknąć.
Wiedziałem o tym wcześniej. Mama mówiła mi o wszystkim, co jest w tej książce, nic mnie w niej nie zaskoczyło.
Mówimy o czasie, w którym twoja mama żyła w bardzo trudnych warunkach ekonomicznych i miało się narodzić kolejne dziecko. To nie są proste sprawy. Próbowała dokonać aborcji, ale ty się nie dałeś. Przeżyłeś i zdecydowała się donosić ciążę. To nie są proste sprawy. Wątpię, żeby ktokolwiek mógł to zrozumieć. Wiesz o tym wszystkim. Jakie masz relację z mamą?
Moje relacje z mamą są wspaniałe. Chciała napisać tę książkę i podzielić się ze światem swoimi doświadczeniami. Opowiedzieć o tym, co przeżyła i wycierpiała. O sytuacji z rodzeństwem, miłości, bólu... Uważam, że to bardzo ciekawa historia, którą chciała się podzielić z wszystkimi matkami w kraju.
Wrócimy jeszcze do książki twojej mamy. Jest jeden temat, który elektryzuje opinię publiczną, a który dotyczy też ciebie. Chodzi mi o sytuację Banco Espirito Santo. Nie wiem, czy dokładnie śledzisz tę sprawę, ale zakładam, że tak, bo przez ostatnie lata byłeś twarzą banku, który upadł. Jaka jest twoja sytuacja w odniesieniu do tej firmy?
Kontrakt z bankiem mam do świąt Bożego Narodzenia. Moi adwokaci są zaangażowani w całą sprawę, która jest bardzo delikatna i dlatego wolałbym nie przedłużać umowy. Wszystko jest pod kontrolą i zobaczymy co będzie.
Czyli już nie nagrasz z nimi żadnej reklamy?
Jeszcze zobaczymy, nie wiadomo.
Ludzie chcą wiedzieć, czy byłeś akcjonariuszem BES? Czy jesteś częścią tej ogromnej grupy ludzi, którzy stracili swoje pieniądze?
Byłem związany z tym bankiem umową. Nagrywałem reklamy, oni płacili. Czy powierzyłem im swoje pieniądze, czy nie, to już sprawy prywatne. Jeżeli chodzi o współpracę, nie mogę im niczego zarzucić. To był długi okres, przez dziesięć lat zachowywali się wobec mnie bardzo dobrze. O kontrakt dbali prawnicy, wszystko było dobrze spisane i nie mam się o co martwić.
Często pisze się o tym, że pomagasz wielu instytucjom i osobom prywatnym. Musi być wielu ludzi, którzy proszą cię o pieniądze.
To są bardzo skomplikowane sprawy. Nie lubię o nich mówić z dwóch powodów. Po pierwsze – kto lubi pomagać, nie musi się z tym obnosić. Po drugie – nie da się pomóc wszystkim. Mam kompetentne osoby, które doradzają mi w tej materii. Mogę powiedzieć tylko, że czuję się dobrze, gdy mogę komuś pomóc. Jednak nie lubię o tym mówić, jak już wcześniej wspominałem.
No tak, ale ty masz fortunę, jakieś sto pięćdziesiąt milionów euro. Taka kwota nawet nie mieści się w głowie niektórych ludzi. Czujesz pewne zobowiązanie do pomagania?
To jest tak jak w kościele. Ostatnio byłem na chrzcinach mojego bratanka i ksiądz powiedział, żeby każdy dał tyle, ile chce. (śmiech) Każdy pomaga na tyle, na ile chce i może. Dlatego w tej kwestii nie ma żadnych zobowiązań. Lubię zachowywać to dla siebie. Czuje się dobrze gdy pomagam, ale nie trzeba tego przekazywać prasie. Często nie da się tego uniknąć. Jestem zadowolony, a powiedzenie mówi: Bóg pomaga tym, którzy pomagają innym. I mnie pomógł.
Jesteś katolikiem?
Tak. Moja rodzina też.
Chodzisz na msze?
Chciałbym móc. Czasem to robię. Trzy czy cztery dni temu byłem i czułem się bardzo dobrze. Poczułem ulgę, że mogłem pomodlić się w prawie pustym kościele. Chciałbym robić to częściej, ale kościoły często są pełne ludzi i to nie jest proste, ale tak, jestem katolikiem. Moja rodzina również.
Czy dalej będziesz mieszkał w Madrycie?
Kiedy skończę karierę?
Tak.
Prawdopodobnie tak. Na tę chwilę tak, bo wszystko mam zorganizowane, mój syn chodzi tu do szkoły, tutaj jest mój dom, ale chciałbym też mieszkać gdzie indziej. W Portugalii, w Stanach Zjednoczonych, w Dubaju...
Jesteś obywatelem świata? Lubisz podróżować?
Dokładnie. Uwielbiam podróże.
Ale tylko w poszukiwaniu słońca i plaż? Twoje zdjęcia z wakacji najczęściej właśnie tak wyglądają.
W ciągu roku trenuję i gram przez dziewięć miesięcy, dlatego kiedy mam okazję, to jadę tam, gdzie jest ciepło. Kiedy zakończę karierę, będę miał więcej czasu, żeby podróżować i poznawać świat w inny sposób. Wykorzystam szanse, żeby zobaczyć różne miasta zimą, na przykład takie, w których jest śnieg... Bardzo lubię podróżować. Wyjechałem z Madery, kiedy byłem bardzo młody, dlatego czuję się obywatelem świata.
W jakim języku uczy się twój syn? Po portugalsku? Po angielsku?
Jest w angielskiej szkole, ale uczy się także po hiszpańsku i portugalsku. Po trochę wszystkiego. Tak jak tata.
Mówiłam, że wrócimy do książki i proszę bardzo. Twoja mama opisuje taką sytuację: byłeś w RPA na mundialu i zadzwoniłeś do niej powiedzieć, że będziesz ojcem. Dziecko miało urodzić się w Stanach Zjednoczonych, a tożsamość matki – pozostać tajemnicą. Twoja mama poleciała na Florydę po noworodka i wróciła z nim do Hiszpanii. Cristiano, jakiej narodowości jest twój syn?
Jest obywatelem świata, jak tata. Portugalczykiem, Hiszpanem, Amerykaninem, Arabem... (śmiech) Żartuję. Jest Portugalczykiem, ma na imię Cristiano.
Czyli został zarejestrowany w Portugalii?
Nie, w Ameryce.
Ale w Portugalskim konsulacie?
Tak.
Czyim jest synem?
Jest synem Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, tylko moim. Jeżeli mogę, prosiłbym o uszanowanie, nie tylko mnie, ale prywatności wszystkich osób zamieszanych. Kobiety, dzieci, rozstania... To nie jest łatwe, miejcie trochę wyrozumiałości. Nie chcę dalej tego ciągnąć.
Ale czteroletni chłopiec nie pyta już o to, kim jest jego mama? Dzieci w tym wieku pytają o wszystko!
On chce grać w piłkę, pływać, boksować... Jest radosnym dzieckiem. Dostanie odpowiednie wykształcenie, tak jak ja. Na pewno będzie szczęśliwy.
W porządku. Teraz będzie pytanie, które chcieliby zadać wszyscy i ja się temu nie oprę. Będzie ślub czy nie?
(śmiech) Chcesz, żebym był szczery? Tak? Na razie nie. (śmiech) Teraz nie, ale jestem normalnym człowiekiem i kiedyś chciałbym wziąć ślub. To wielki krok, trzeba nad nim pomyśleć. Jestem jeszcze młody i chociaż w przyszłości się ożenię, jeszcze nie jestem na to gotowy.
Ale byłeś gotowy i na tyle dojrzały, żeby zostać ojcem w wieku dwudziestu czterech lat?
Wiem jak to jest mieszkać samemu od jedenastego roku życia. Opuściłem Maderę i przyjechałem do Lizbony w wieku jedenastu lat, mieszkałem sam. Co prawda widziałem się z rodziną raz na trzy miesiące, ale dla jedenastolatka to było bardzo, bardzo trudne. Płakałem codziennie. Wiem jak to jest. Żyć samemu, bez rodziców, bez miłości od rodzeństwa... Myślę, że to jest odpowiedź na twoje pytanie o dojrzałość. W wieku osiemnastu lat przeprowadziłem się do Manchesteru nie znając języka... Byłem przygotowany i spokojny, bo miałem już odpowiedni bagaż doświadczeń.
Wiedziałeś, czym jest życie.
Ciągle się tego uczę, lubię się uczyć, ale uważam, że byłem gotowy. A teraz jestem przygotowany do nowych wyzwań.
Cristiano, kolejny raz bardzo ci dziękuję. Gratuluję wszystkich osiągnięć i życzę wszystkiego dobrego.
Dziękuję i nawzajem.
To już wszystko. Dobranoc.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze