Cristiano: Prasa często pisze nieprawdę, ale nie chowam urazy
Pierwsza część obszernego wywiadu
Wywiad przeprowadziła Judite Sousa, portugalska dziennikarka, która wróciła do zawodu po przerwie spowodowanej stratą 29-letniego syna. Rozmowa z Cristiano to pierwsze publiczne wystąpienie od tamtego czasu. Drugą część wywiadu można przeczytać tutaj.
Dobry wieczór wszystkim. Witamy. Wracam po dwóch bardzo bolesnych miesiącach, ale jak to się często mówi, tylko praca nas wybawi. Mój powrót to rozmowa z, o ironio, 29-letnim mężczyzną, który jest najlepszym świadectwem Portugalii na całym świecie. Cristiano Ronaldo. Cześć, Cristiano.
Cześć.
Cristiano, w wieku dwudziestu dziewięciu lat wygrałeś już wszystko. Zdobyłeś Ligę Mistrzów, w której pobiłeś rekord strzelonych bramek, wszystkie tytuły w Hiszpanii...
Złoty But także. (uśmiech) To prawda.
...jeden Puchar Europy wygrałeś w Manchesterze United, a teraz kolejny w barwach Realu Madryt. Myślisz, że twój wiek to pewna granica w karierze profesjonalnego piłkarza?
Na początku chciałbym podziękować za możliwość rozmowy z tobą. Bardzo doceniam twoją pracę, podoba mi się jak reprezentujesz nasz kraj. Trudne chwile w życiu zdarzają się każdemu i tak jak powiedziałaś, powrót do pracy może tylko pomóc przez nie przejść.
Z biegiem lat stajemy się bardziej doświadczeni i dojrzalsi w naszej pracy, ale – szczerze mówiąc – nie myślę, że mam tyle lat. Wiem, że tak jest, ale na boisku...
Na ile lat się czujesz, gdy grasz?
Na dwadzieścia trzy albo cztery, bo naprawdę lubię to, co robię. Cieszę się każdym treningiem, meczem, byciem na wysokim poziomie. Wiem jednak, że nie wszystko jest takie samo. Czasami muszę zachowywać się trochę inaczej, nie tak jak robiłem to, gdy miałem dwadzieścia lat.
Myślisz o przyszłości, o dniu, w którym skończysz karierę i o tym, co zrobisz nazajutrz?
Tak, ale nie jest to coś, co spędza mi sen z powiek. Uważam, że wszystko jest częścią pewnego naturalnego procesu. Staram się cieszyć teraźniejszością. Zawsze musimy skupiać się na tym, co jest teraz, bo jeśli myślelibyśmy ciągle o przyszłości i zapominali o teraźniejszości, nie potrafilibyśmy żyć. Czasami się nad tym zastanawiam, ale to, czego chcę najbardziej, to po prostu gra w piłkę.
W jakim wieku planujesz przestać grać? Prawdopodobnie tak jak wszyscy robisz pewne podsumowania. Ja w wieku sześćdziesięciu lat skończę z dziennikarstwem. Ty chyba też masz jakieś założenia?
Tak, ale może odpowiem w ten sposób: będę grać tak długo jak pozwoli mi na to moje ciało. Planuję grać do trzydziestego piątego lub trzydziestego szóstego roku życia, ale możliwe, że zmienię zdanie, gdy będę w tym wieku.
Karierę zakończysz w Realu Madryt? A może w Stanach Zjednoczonych, tak jak zrobił to na przykład David Beckham?
(Cristiano się zastanawia)
Może jeszcze o tym nie myślałeś?
Nie wiem. Mogę powiedzieć, że chciałbym skończyć w Realu Madryt, który jest najlepszym klubem na świecie, ale może to być też Manchester z powodu całej historii z nim związanej albo któraś z drużyn portugalskich, jak Sporting, który dał mi podstawy do tego kim jestem dzisiaj. Jeszcze nie wiem.
Chciałbyś być zapamiętany w Realu Madryt tak jak Alfredo Di Stéfano?
Byłoby świetnie, na pewno byłby to powód do dumy. Myślę jednak, że będę wymieniany wśród najlepszych piłkarzy Realu. Nie tylko z powodu bramek, ale też występów i osiągnięć drużynowych. Tak samo jak zapisałem się w historii Manchesteru czy reprezentacji Portugalii. Oczywiście Di Stéfano był jednym z najważniejszych i w Realu, i w całym piłkarskim świecie. Chciałbym móc mu dorównać.
Porozmawiajmy trochę o twojej ambicji i celach. Każdy pracuje nad spełnianiem swoich założeń. Jakie są twoje plany i chęci na pozostałą część 2014 roku?
Moim punktem wyjścia jest poprzedni rok. Zawsze podkreślam, że każdy sezon jest dla mnie nowym wyzwaniem, teraz nie będzie inaczej. Przychodzą nowe cele, indywidualne i drużynowe. Będę opierał się na przeszłości i tak jak poprzednio będę dawał z siebie wszystko. Postaram się pomóc Realowi Madryt w zdobyciu najważniejszych tytułów i chciałbym zostać najlepszym strzelcem we wszystkich rozgrywkach. W reprezentacji będziemy walczyć w kwalifikacjach do mistrzostw Europy. Podstawy będą takie same – dam z siebie wszystko dla klubu i dla Portugalii.
Masz nadzieję, że ponownie wygrasz Złotą Piłkę?
Oczywiście. Zdecydowanie tak. To nie jest dla mnie najważniejsze, ale zawsze przynosi dumę i radość. Jednak, tak jak często mówię, nagrody indywidualne nie przyjdą bez mocnej drużyny. Jestem na dobrej drodze, bo wygraliśmy Ligę Mistrzów, Puchar Króla i Superpuchar. Przyszły też te tryumfy, o których mówiliśmy na początku, Złoty But i tak dalej, dlatego uważam, że mam szanse. Ale skoro to nie zależy ode mnie...
Jednak jest to nagroda, o którą w piłkarskim świecie walczy się najbardziej .
Myślę, że tak. Moim zdaniem to najwyższe wyróżnienie wśród nagród indywidualnych.
Gdy wygrałeś ostatnią Złotą Piłkę, wyróżniły się dwie rzeczy. Twoje łzy i syn, który był u twego boku. To z nim dzieliłeś tę chwilę. Co wtedy czułeś? Myślę, że te łzy nie były spowodowane wygraną. Uważam, że oznaczały coś więcej.
Prawdopodobnie tak. Gdybyśmy nie rozmawiali przed kamerami, dałbym konkretniejszą odpowiedź, ale często trzeba przekazać ludziom dobrą wiadomość, taką, którą będą mogli zrozumieć. Te łzy wzięły się z serca, nie jestem hipokrytą i nie potrafię kłamać, w tamtej chwili wszystko we mnie eksplodowało. Nie tylko z powodu nagrody, także przez to, co robiłem w ciągu wielu lat, jak mocno pracowałem, żeby być najlepszym. Myślę, że zasłużyłem na tę statuetkę. Kiedy mój syn podszedł i wziąłem go w ramiona, wszystko we mnie wybuchło. Nie spodziewałem się tego, niczego nie planowałem. Łzy poleciały same. Ludzie, którzy znają prawdziwego mnie, wiedzą, że to było szczere. Tam stał naturalny, znany im Cristiano.
Poczyniono ci jakąś niesprawiedliwość, którą nadal odczuwasz? Jakie są twoje stosunki z prasą?
Często piszą nieprawdę, ale nie pielęgnuję w sobie urazy do prasy czy do ludzi, bo wiem, że w końcu zorientują się, że nie mieli racji. Przez ostatnie lata powtarzam też, że statystyki nie kłamią. Żeby być na najwyższym poziomie trzeba się wyróżniać, być bardziej profesjonalnym niż inni i to skutkuje w statystykach, które zawsze mówią prawdę.
Ze statystykami wiążą się nieuniknione porównania pomiędzy tobą i Lionelem Messim. Mówimy o drugim wspaniałym piłkarzu. (Cristiano potakuje) Z tego powodu istnieje między wami rywalizacja. Każdy chce wygrywać, każdy chce zdobywać nagrody. Jak zapatrujesz się na tę rywalizację?
Uważam, że rywalizację tworzy prasa. Kiedy spotykamy się na przykład na galach wręczenia nagród, nasze relacje są normalne, bardzo profesjonalne, nie ma rywalizacji.
Myślisz, że on jest faworyzowany?
(śmiech) Nie, faworyzowany nie, ale możliwe, że czasami pokazuje się go w lepszym świetle niż mnie. Może niektórzy ludzie wolą jego wizerunek od mojego, ale uważam, że to jest normalne. Nie można zadowolić całego świata. Muszę umieć szanować różne opinie i potrafię z nimi żyć, nie uzależniam się od tego co myślą inni ludzie.
Spróbuj spojrzeć na to wszystko z zewnątrz. Masz pewność, że jesteś lepszy niż on?
Tutaj nie ma rozróżnienia na lepszego i gorszego. Każdy z nas wykonuje swoją pracę, stara się dawać z siebie wszystko. Obaj chcemy być najlepsi.
Może zapytam inaczej...
Ja, w mojej głowie, jestem lepszy. Jeżeli byśmy nie myśleli w ten sposób, każdy o sobie, ty, operator, inni ludzie, oznaczałoby to, że nie mamy ambicji. Muszę myśleć, że jestem najlepszy w swoim fachu. Może to nie jest prawda, ale ja tak uważam. Sądzę, że jestem piłkarzem kompletnym. Gram obiema nogami, strzelam z główki, z lewej nogi, z wolnych, z karnych... ale to nie oznacza, że jestem lepszy niż inni. Po prostu myślę, że nie brakuje mi niczego, żeby być piłkarzem kompletnym.
Czy według ciebie zasłużenie dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika mundialu? W końcu to Niemcy wygrali... Jakie jest twoje zdanie? To było sprawiedliwe czy nie?
Moje zdanie... Wszyscy widzieli co się stało i każdy analizuje to sam. Ludzie związani z futbolem są inteligentni i mogą mieć własne opinie. To byłoby interesujące pytanie do niego, jestem pewien, że by odpowiedział.
Proszę, odpowiedz z głębi serca. W końcu został najlepszym piłkarzem na całym świecie, skoro był najlepszy na mundialu...
Nie mogę być szczery, nie mogę. Gdybym powiedział wszystko co myślę... wylądowałbym w więzieniu. (śmiech)
Dobrze, Cristiano. Jak się ma sprawa twojej kontuzji?
To wszystko już za mną. Wróciłem, grałem bez bólu, ale nie miałem okazji na wykonanie takiego okresu przygotowawczego, jaki robię zwykle. Przez dwanaście lat mojej kariery zawsze przygotowywałem sezon, a w tym roku było nieco inaczej. Rozgrywaliśmy mundial, po nim miałem trochę problemów...
Na mundialu grałeś z kontuzją?
Tak, to nie jest tajemnica. Oczywiście niektórzy będą spekulować, mówić, co chcą, ale...
Już te dwa ostatnie miesiące gry w Realu Madryt, przed wyjazdem na mundial, nie były... nazwijmy to... spektakularne.
Tak, już wtedy miałem trochę ograniczeń. Wpłynął na to ciężar rozegranych spotkań. Później na mundialu wciąż były problemy i potrzebowałem odpoczynku w wakacje. Przez miesiąc nie trenowałem, żeby wrócić do dobrego zdrowia. I udało się, wyzdrowiałem, ale nie miałem odpowiedniej pretemporady, takiej jak w poprzednich latach. Nie było okazji, żeby dobrze się przygotować.
Jaki konkretnie jest problem z lewą nogą?
Teraz już nie ma żadnego. Po prostu nie rozegrałem okresu przygotowawczego. Kontuzja jest już za mną, czuję się dobrze. Jak już mówiłem, przerwa dała mi szansę na całkowite wyzdrowienie, ale po niej, żeby wrócić na najwyższy poziom, potrzeba treningu. Tego nie miałem, więc jest trochę problemów. Nie tylko u mnie, koledzy mają podobnie, ale w ciągu tygodnia lub dwóch będę w formie.
Dlaczego – w reprezentacji – na konferencji prasowej powiedziałeś dziennikarzom, że jesteś gotowy na sto procent?
Powiedziałem, że jestem gotowy na sto procent i że Portugalia ma możliwości, żeby wygrać mundial. Myślę, że jako kapitan reprezentacji muszę przekazywać dobrą energię grupie. Jeżeli przed nami są trudne cele, nie niemożliwe, ale skomplikowane do osiągnięcia, a ja do tego byłbym pesymistą, wpływałoby to źle na wszystkich. Wierzę, że zrobiłem dobrze.
Myślisz, że twoi koledzy nie wiedzieli, że byłeś kontuzjowany?
Dla mnie nie jest ważne to, co myśleli. Uważam, że powinienem być pewny i przekazywać pozytywną energię Portugalczykom. Naród Portugalii w głębi jest pesymistyczny, wiemy o tym. Jako kapitan musiałem przekazać tę wiadomość, żeby nie zostawić miejsca dla niepotrzebnych spekulacji.
Nie boisz się, że w portugalskiej opinii publicznej stworzyłeś zbyt wielkie oczekiwania, gwarantując, że jesteś gotowy na sto procent?
Wiem, że nie byłem, a po wszystkim, gdy zakończył się mecz z Ghaną, powiedziałem prawdę. Ale co byś zrobiła na moim miejscu? Jakie jest zadanie kapitanów czy liderów? Muszą podnosić oczekiwania i przekazywać pozytywne wiadomości.
Odnieś się do tego, co wywołało sporą polemikę. Powiedziałeś, że my – reprezentacja Portugalii – musimy być skromni i zdać sobie sprawę, że nie byliśmy na poziomie najlepszych.
Dokładnie tak. Przecież nie przeszliśmy pierwszej fazy.
Tylko dlatego?
Tak. Skoro nie awansowaliśmy z grupy, nie byliśmy na takim poziomie jak pozostali. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy.
Czego zabrakło? Chodzi mi o twój punkt widzenia teraz, po czasie.
Kiedy nie idzie dobrze, coś musi działać nie tak jak powinno. Portugalia nie potrafiła... my nie potrafiliśmy wygrać z Niemcami, którzy zasłużenie zostali mistrzami świata, a później nie umieliśmy pokonać USA i wygraliśmy tylko z Ghaną. Brakowało nam trochę szczęścia w pierwszym meczu, musieliśmy grać w dziesięciu przez długi czas i to zaszkodziło drużynie. Straciliśmy dużo bramek... ale w piłce nie ma czegoś takiego, że powiemy: brakowało tego, tego i tego. To był wynik kilku spraw; warunków, mojej kontuzji, czerwonej kartki Pepe, urazu Fábio i André Almeidy...
Czy to nie dziwne, że było tyle kontuzji?
Nie, nie dziwne. To był koniec sezonu, a wtedy pojawia się wiele urazów. Wynikają ze zmęczenia po długotrwałej pracy. Dziewięć miesięcy treningów, meczów, wyjazdów... ciało za to płaci.
Tyle kontuzji... Naprawdę nie uważasz, że to dziwne? Inni też mieli za sobą długi sezon, a jednak wypadli lepiej.
Tak, pozostali dali radę. Prawdopodobnie byli zdrowsi, lepiej przygotowani lub mieli taką kadrę, która pozwoliła im przezwyciężyć możliwe urazy.
Jaka jest twoja opinia na temat pracy Paulo Bento, przygotowań, wyborów piłkarzy... Jako kapitan czujesz się zobowiązany do krytycznego spojrzenia na to, co się wydarzyło?
Uważam, że mister Paulo Bento jak każdy selekcjoner dokonuje własnych wyborów. To jasne, że gdybyśmy zapytali o opinię zza sceny, nie byłoby pełnej zgody. Nigdy nie ma. Kogo byście nie zapytali, mnie, pozostałych dwudziestu trzech piłkarzy, każdy ma inne zdanie. Każdy. Poprawnie politycznie odpowiemy, że wybory Paulo Bento były uzasadnione, bo szanujemy je i wspieramy.
Czyli nie ma żadnych problemów pomiędzy szatnią a Paulo Bento?
Nie, nie... Nigdy. Tworzymy świetną grupę.
Jak reagujecie, gdy przychodzi wam zmierzyć się z porażkami, rezultatami, które wam się nie podobają? W Portugalii wzrosła presja... nie, nie presja... frustracja. I wszystko to docierało też do was. Jak sobie poradziliście?
To są normalne sytuacje. Gdy się nie wygrywa, zawsze jest złe samopoczucie i złe relacje, ale porażki to część tej gry. Nie tylko w reprezentacji, to samo jest przecież w Realu Madryt. Tam jest identycznie, po przegranej jesteśmy napięci, trener ma odmienne zdanie... To normalne. Jesteśmy drużyną przyzwyczajoną do wygrywania, więc po porażkach takie sytuacje się zdarzają. Tu nie ma nic nadzwyczajnego.
A ty, osobiście, oczekiwałeś innego występu reprezentacji na mundialu?
Oczywiście.
Na co liczyłeś?
Liczyłem, że przejdziemy przynajmniej przez pierwszą fazę. To jasne.
Myślałeś, że ta drużyna była w stanie tego dokonać?
Tak. Widziałem drużynę, która mogła to zrobić. Był potencjał, ale nie zawsze staje się to, na co liczymy. Wszyscy musimy wyciągnąć z tego nauczkę. Piłkarze, trenerzy, sztab techniczny też.
Kiedy zorientowałeś się, że już po nas?
Kiedy skończył się mecz z Ghaną. (uśmiech)
Czyli miałeś nadzieję do samego końca?
Tak, zawsze walczę do ostatniej chwili. Nadzieja umiera ostatnia. Wiedzieliśmy, że szanse były prawie zerowe, ale w piłce dzieją się różne rzeczy, mogło tak być i wtedy. Nie awansowaliśmy, uda się następnym razem. (uśmiech)
Masz nadzieję, że nadal będziesz grał w reprezentacji jako kapitan?
Myślę, że tak. Jeżeli będę ponownie grał w barwach Portugalii, to chyba będzie normalne.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze