Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Barça chce ukraść Jamesa Realowi?

Zaskakujące informacje <i>El Confidencial</i>

Nowy epizod w batalii między Realem Madryt a Barceloną.Obie ekipy rywalizują codziennie i idą łeb w łeb w kwestiach medialnych, a w sportowych konfrontują się jeszcze bardziej. Ostatnia kwestia dotyczy Jamesa Rodrígueza i propozycji ze strony Blaugrany, która chce się wmieszać w sprawy zapoczątkowane dawno temu przez Królewskich. Tak samo było przy okazji Toniego Kroosa i teraz sytuacja powtarza się przy transferze Kolumbijczyka.

Josep María Bartomeu, prezes FC Barcelona, wysłał do Monaco ofertę, w której zaproponował pozyskanie Jamesa latem 2015 roku i byłby skłonny zapłacić wówczas za niego 90 milionów euro. Katalończycy nie mogliby jednak przelać pieniędzy wcześniej niż w czerwcu przyszłego roku, ponieważ obecnie nie dysponują taką kwotą. W przyszłym roku niewykluczone jednak, że klub opuści Leo Messi, a wówczas środki by się znalazły.

Na Santiago Bernabéu zagrywka Barçy jest postrzegana jako najczystszy atak w stylu rządów Joana Gasparta, który chciał pozyskać wszystko co się rusza, nie zważając na to, czy zawodnik pasuje do zespołu czy nie. Tak działo się po tym, gdy Real Madryt wpłacił klauzulę za Luisa Figo. Teraz w Madrycie myślą, że w podobnym stylu chce postąpić Barcelona.

Duma Katalonii chce wmieszać się w interesy Realu i spróbować pozyskać piłkarza Monaco. Królewscy rozmawiali z Jorge Mendesem i wiedzą, że Dmitrij Rybołowlew życzył sobie za Jamesa 90 milionów euro i znają dotychczasowe ruchy Blaugrany. Teraz taktyką jest przeczekanie kilku dni, ochłonięcie i zobaczenie, jak potoczy się sprawa Ángela Di Maríi, za którego Blancos oczekują 60 milionów euro, które mają być kluczem do jego wolności. Wydaje się, że w grze o Argentyńczyka pozostaje już tylko PSG, ale ich zapał w ostatnich dniach jest nieco słabszy, ponieważ Fideo nie dał im do dziś wyraźnego sygnału.

James Rodríguez już przed rokiem był blisko trafienia do Madrytu, a teraz jest jeszcze bliżej. Florentino Pérez chciałby go sprowadzić, ale nie za wszelką cenę, a ponadto wiele zależy też od Di Maríi. Carlo Ancelotti chciałby, żeby Argentyńczyk został w zespole, ale włodarze Realu są już zmęczeni impertynencją zawodnika i jego zagmatwanymi i niejasnymi wypowiedziami.

Klauzula Di Maríi wynosi 200 milionów euro (według Marki czy Asa wynosi 100 milionów – dop. red.), z kolei James nie ma zapisanej żadnej klauzuli. Jego agent twierdzi jednak, że transfer zamknąłby się w kwocie 90 milionów euro, czyli ponad dwa razy tyle, ile Monaco zapłaciło przed rokiem FC Porto. Klub z Księstwa pozyskał go za 40 milionów (według Marki czy Asa zapłacono 45 milionów – dop. red.).

Los obu piłkarzy jest w rękach Jorge Mendesa. Monaco pytało już o Di Maríę w styczniu. Doszło nawet do spotkania z Rybołowlewem w Madrycie, ale Ancelotti sprzeciwił się sprzedawaniu piłkarza. Teraz Włoch znów jest zdeterminowany, by zatrzymać Argentyńczyka w klubie, problem jest jednak taki, że Fideo znów chce zarabiać więcej pieniędzy, a Real tym razem nie jest mu w stanie tego zagwarantować.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!