Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Brazylia gra dalej! Dzielni Chilijczycy odpadają w karnych

<i>Canarinhos</i> pierwszym ćwierćfinalistą

Brazylia została dziś pierwszym ćwierćfinalistą tegorocznych mistrzostw świata. Zwycięzcę wyłoniła seria rzutów karnych, w której większe szczęście dopisało piłkarzom Scolariego. Cały mecz w barwach Canarinhos rozegrał Marcelo, który był wykonawcą jednej z jedenastek. Do obrońcy Królewskich nie można było mieć za dzisiejszy występ większych zastrzeżeń. Przy odrobinie szczęścia mógł on nawet zaliczyć asystę, jednak Hulk po jego dośrodkowaniu zanim pokonał bramkarza przyjmował piłkę ręką.

Zarówno Brazylijczycy, jak i Chilijczycy od pierwszego gwizdka chcieli udowodnić rywalowi, że nie mają zamiaru odstawiać nogi, czego konsekwencją była spora liczba fauli po obu stronach. Podopieczni Jorge Sampaoliego na pewno nie przestraszyli się faworyzowanych gospodarzy. Bramkę jako pierwsi zdobyli jednak Canarinhos. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkowywał Neymar, przedłużył ją Thiago Silva, a do siatki z bliskiej odległości wpakował ją David Luiz.

Chilijczycy jednak ani myśleli się poddawać, dalej walcząc z Brazylijczykami jak równy z równym. W 32. minucie padł gol wyrównujący. Marcelo wyrzucał aut na wysokości pola karnego, jednak aktywny do tamtej pory Hulk fatalnie pomylił się przy próbie odgrywania futbolówki do obrońcy Królewskich, w czego wyniku piłka padła łupem Vidala. Ten od razu zagrał do Alexisa, który precyzyjnym strzałem po ziemi w długi róg pokonał Júlio Césara. Po golu na 1:1 gra nieco się ożywiła. Przed przerwą obie drużyny stworzyły sobie jeszcze po dogodnej sytuacji. Najpierw z dystansu próbował Dani Alves, jednak Bravo sparował piłkę na rzut rożny. Po stronie Chilijczyków blisko szczęścia był natomiast Aránguiz, jednak został on w ostatniej chwili zablokowany w polu karnym. Na przerwę zawodnicy obu drużyn schodzili więc przy wyniku remisowym.

Na początku drugiej połowy obraz gry zbytnio się nie zmienił – dużo walki i fauli, szczególnie po stronie Brazylijczyków. Chile stale natomiast utrzymywało posiadanie piłki na poziomie około 60%. W 55. minucie po dośrodkowaniu Marcelo winy mógł odkupić Hulk, jednak jego radość po wpakowaniu piłki do siatki była przedwczesna. Sędziowie byli bowiem czujni i zauważyli zagranie ręką atakującego Zenitu. Dziesięć minut później Chile nie wykorzystało doskonałej okazji. Strzał z pola karnego Aránguiza fantastycznie obronił César. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że to La Roja sprawiała długimi momentami wrażenie, jakby była gospodarzem turnieju. Podopieczni Scolariego pierwszą naprawdę groźną okazję po przerwie stworzyli sobie dopiero w 80. minucie, gdy strzał głową Neymara obronił Bravo. 120 sekund później golkiper Chilijczyków po raz kolejny świetnie interweniował, tym razem po mocnym uderzeniu prawą nogą z pola karnego Hulka. Do 90. minuty oba zespoły pozostawały w typowym dla tego spotkania klinczu, dlatego też już w pierwszym starciu jednej ósmej konieczna była dogrywka.

W niej wszystko wyglądało bardzo podobnie jak do 90. minuty, choć widać było, że bez zmienionego w 86. minucie Arturo Vidala ekipa Jorge Sampaoliego nie była już tak szybka w rozegraniu. W pierwszych piętnastu minutach jedyną groźną akcję po obu stronach przeprowadził Hulk. Jego strzał zza pola karnego po raz kolejny sparował jednak do boku dobrze dysponowany dzisiejszego wieczoru bramkarz Chile. Gdy wydawało się, że o ostatnim kwadransie trudno będzie napisać już cokolwiek, czego nie dało się przeczytać w dotychczasowym opisie spotkania, Pinilla w 119. minucie huknął niczym z armaty w poprzeczkę bramki Júlio Césara. Chile do szczęścia zabrakło dosłownie milimetrów. Pech Mauricio Pinilli sprawił, że do ostatecznego wyłonienia zwycięzcy niezbędna była seria rzutów karnych.

To właśnie seria jedenastek była zdecydowanie najbardziej emocjonującą częścią spotkania. Jako pierwszy do piłki podszedł David Luiz, który pewnie pokonał Claudio Bravo. Kolejny strzał oddawał pechowiec ze 119. minuty, Mauricio Pinilla. I tym razem szczęście nie było po jego stronie, uderzenie Chilijczyka obronił César. Szansy na wyjście na prowadzenie nie wykorzystał jednak Willian, którego strzał minął lewy słupek. Jako następny nie popisał się Alexis. Júlio César po raz kolejny wyczuł intencje rywala. W trzeciej serii jedenastek do siatki trafili zarówno Marcelo, jak i Aránguiz. Czwarta kolejka zakończyła się pomyłką Hulka i bramką Díaza. Tak więc w końcu nadszedł moment prawdy dla Neymara, który wykonywać miał najważniejszą jedenastkę w karierze. Nie zawiódł. Presji nie wytrzymał jednak Jara, który trafił w słupek i tym samym zapewnił Brazylii awans do ćwierćfinału.

Brazylijczycy zostali pierwszą drużyną w jednej czwartej finału. Czy zasłużenie? Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Z całą pewnością nie była to jednak gra, której oczekuje się od gospodarzy turnieju. Wielkie brawa należą się zawodnikom Chile, którzy mimo pożegnania się z turniejem pokazali w Kraju Kawy kawał świetnej piłki.

Brazylia1:1Chile (karne 3:2)

Brazylia: César, Alves, Luiz, Silva, Marcelo, Gustavo, Fernandinho (Ramires 72.), Hulk, Oscar (Willian 106.), Neymar, Fred (Jô 64.)
Chile: Bravo, Jara, Medel (José Rojas 108.), Silva, Díaz, Aránguiz, Mena, Isla, Vidal (Mauricio Pinilla 87.), Vargas (Felipe Gutierrez 56.), Sánchez

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!