Wysiłek zmarnowany w trzy dni…
Sevilla FC – Real Madryt 2:1
W meczu 30. kolejki Primera Divsión Real Madryt przegrał na wyjeździe z Sevillą 1:2. Wynik meczu po strzale z rzutu wolnego otworzył Cristiano Ronaldo, ale gospodarze bardzo szybko odpowiedzieli bramką. W drugiej połowie Andaluzyjczycy skupili się na defensywie, ale dzięki wspaniałej akcji Ivana Rakiticia zdołali wyjść na prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. Królewscy spadli na trzecie miejsce w tabeli i do liderującego Atlético tracą już trzy punkty.
Już od początku meczu Sevilla chciała pokazać, że nie ma zamiaru wyłącznie bronić na własnym stadionie, mimo że do ich jaskini przybył strasznie rozdrażniony po Klasyku Real Madryt. Na początku meczu mieli szansę na gola, ale dobrze interweniował Asier Illarramendi. Z przodu Królewscy próbowali się odgrywać. Dwie minuty po sytuacji gospodarzy niezłą akcję wyprowadził Gareth Bale, ale jego strzał był niecelny. Nieźle grał Luka Modrić, który podał dwie bardzo ładne piłki. Zarówno Cristiano Ronaldo, jak i Karim Benzema nie skorzystali jednak z błyskotliwości Chorwata i zmarnowali obie sytuacje.
Od samego początku na murawie działo się całkiem dużo. Real regularnie przebywał na połowie rywala, chociaż miał trochę kłopotów z defensywą Sevilli. Mimo wszystko Benzema czy Bale mieli kilka okazji do pokonania dobrze spisującego się dziś Beto. Wreszcie w 14. minucie sędzia zagwizdał rzut wolny, a do stojącej piłki podszedł Cristiano. Strzał Portugalczyka nie należał może do wybitnych, ale z pomocą szczęścia piłka odnalazła drogę do bramki, mijając zupełnie bezradnego golkipera. Wydawało się, że jeden z głównych celów jest już spełniony – szybki gol i spokojna i słynna „kontrola”. To na pewno było możliwe, bo Sevilla po dość mocnym początku raczej nie panowała na połowie Realu Madryt. Fatalny błąd po stałym fragmencie gry dla Królewskich popełnił jednak Xabi Alonso, tracąc piłkę w niezbyt trudnej sytuacji, co zakończyło się kontrą Andaluzyjczyków i bramką wyrównującą. Oczywiście reszta defensorów nie zachowała się perfekcyjnie, ale z pewnością to na Basku spoczywa największa odpowiedzialność za straconą bramkę.
Po bramce wyrównującej Królewscy nieco zwolnili tempo i starali się nieco dłużej przetrzymać piłkę, nie naciskając tak jak na początku na bramkę Beto. Dobrze spisywała się defensywa Królewskich, dzięki czemu z przodu główni aktorzy mogli robić swoje. Niestety show skradał im Beto, popisując się między innymi fantastyczną paradą po strzale Cristiano. W samej końcówce pierwszej części gry przed szansą po świetnym podaniu Benzemy stanął Bale, ale strzał z ostrego kąta znowu spotkał się z ciałem Beto. W tej samej minucie ładnym podaniem do Cristiano popisał się Illarra, ale ekwilibrystyczny strzał Portugalczyka zatrzymał się na słupku. Po emocjonującej i właściwie niezbyt wyrównanej pierwszej części gry zawodnicy Realu Madryt nie mieli prawa być zadowoleni z wyniku.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Znów z przodu Sevilli nieco osamotniony był Bacca, ale z całych sił walczył z obrońcami Realu Madryt. Tragiczne zawody, znowu (!), rozegrał z kolei Xabi Alonso, który zanotował wiele strat i po prostu kiepskich podań, które zamiast przyspieszać grę, pomagały rywalom w odczytaniu Królewskich. Kilka szans miał też Marcelo, ale w świetnych sytuacjach wolał podawać. Madrytczycy nie poddawali się, przebywali na połowie rywala, ale w ich szyki wyraźnie wdarło się zdenerwowanie – coraz częściej akcje kończyły się na wrzutkach i głowach obrońców Sevilli.
W poszukiwaniu gry po ziemi Carlo Ancelotti postanowił zdjąć nieźle spisującego się Illarrę i wprowadzić Isco. Kilka minut później Sevilla użądliła ponownie. Świetnie zachował się Ivan Rakitić, jeden z bohaterów spotkania, który fantastyczną sztuczką ograł Pepego i rozpoczął atak gospodarzy, który zakończył się bramką. Autorem trafienia znowu był Carlos Bacca, który pokonał Diego Lópeza w sytuacji sam na sam.
Po bramce dla Sevilli wydawało się, że Real Madryt nie ma nic do stracenia i ruszy do szturmowego ataku. Być może taki był zamysł trenera, być może taki był zamysł, ale w praktyce wyglądało to tak, że Real wciąż wrzucał piłki w pole karne, a obrońcy Sevilli wciąż ją wybijali. Innym pomysłem było też podanie do Bale'a, który fanom na Pizjuán podarował kilka oryginalnych piłek. W drugiej połowie na grę drużyny Ancelottiego po prostu nie dało się patrzeć.
Miało być dziewięć finałów, z czego mecz na Pizjuán miał być jednym z dwóch najtrudniejszych. Real Madryt przygodę z finałami ligowymi zakończył prawdopodobnie już dziś. O ile w pierwszej połowie wyglądało to nie najgorzej i można było mówić o pechu czy świetnej postawie Beto, o tyle w drugiej było po prostu żałośnie. Królewscy grali bez pomysłu, ciągle robili to samo i większość pojedynczych zawodników również zawodziła. Sevilla z kolei pokazała, że z Realem Madryt można wygrać nie tylko za pomocą dużego posiadania piłki i szukania dziury w defensywie, ale też mądrą obroną i szybkimi kontrami, wspomaganymi przez błyskotliwość ofensywnych zawodników czy przez błędy indywidualne.
Trudno mówić, że Sevilla była lepsza, ale Real Madryt w drugiej połowie, kiedy trzeba było gonić wynik, po prostu na bramkę nie zasłużył. Andaluzyjczycy zagrali wielki mecz, co dziś na osłabiony Real Madryt wystarczyło. Wysiłek z całego sezonu, punkty sumiennie zbierane w każdym starciu od października, w trzy dni został zmarnowany. Dwa mecze wystarczyły, by świat zobaczył, że Real Madryt nie ma prawa dziś stawać w jednym rzędzie z Bayernem Monachium.
Sevilla FC – Real Madryt 2:1 (1:1)
0:1 Cristiano Ronaldo 14' (rzut wolny)
1:1 Carlos Bacca 19' (asysta: José Antonio Reyes)
2:1 Carlos Bacca 72' (asysta: Ivan Rakitić)
Real Madryt: Diego López; Daniel Carvajal, Pepe, Raphaël Varane; Marcelo; Luka Modrić (90' Álvaro Morata), Xabi Alonso, Asier Illarramendi (67' Isco); Gareth Bale, Karim Benzema i Cristiano Ronaldo.
Sevilla: Beto; Coke Andújar, Nicolás Pareja, Federico Fazio, Alberto Moreno, Vicente Iborra, Stéphane M'Bia, José Antonio Reyes (76' Fernando Navarro), Ivan Rakitić, Marko Marin (71' Vitolo), Carlos Bacca (83' Kévin Gameiro).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze