Nie myśleć o Klasyku
Przed meczem z Málagą
Nie ma co ukrywać – każdy z nas, fanów Realu Madryt, już dziś myśli o Klasyku. Przed meczem z Barceloną, który w kategorii istotności ma niewątpliwie największą notę, Królewscy muszą jednak zagrać dwa inne spotkania. Starcie z Málagą będzie jednak ważniejsze niż to z Schalke, bowiem drużyna Ancelottiego zacznie dziś od wyniku 0:0 i nie może pozwolić sobie na wpadkę. Musi te gole strzelać.
Na szczęście Real Madryt bezproblemowo rozprawił się z Schalke na wyjeździe, dzięki czemu Ancelotti nie musi zastanawiać się, kto powinien odpocząć – wolne dla kilku piłkarzy przyjdzie pewnie dopiero we wtorek. Tym razem trzeba wytoczyć najcięższe działa – BBC z przodu, Xabiego i Modricia w środku czy Pepego i Carvajala w obronie. Sporą przeszkodą przed intensywnymi tygodniami może być kontuzja Álvaro Arbeloi. Hiszpan pokazywał się z dobrej strony, wymieniając się miejscem w składzie z Danim Carvajalem. Wydaje się, że to właśnie canterano sprowadzony przed sezonem z Bayeru Leverkusen rozpocznie dzisiejszy mecz w pierwszej jedenastce, a na mecz z Schalke jego miejsce przejmie Nacho, który „może grać na wszystkich pozycjach w obronie”, jak powiedział Carlo Ancelotti.
Królewscy są w dobrej lub bardzo dobrej formie. Z Levante pokazali czym jest kontrola boiskowych wydarzeń, wcześniej zaliczyli małe potknięcie z Atlético, i tak wywożąc z Calderón cenny punkcik, oraz pokonali (chociaż to spory eufemizm) Schalke. Włoski szkoleniowiec Blancos raz za razem przypominał i przypomina o kontroli i równowadze, ale w zeszytach dziennikarzy przed takim meczem jak dziś pojawia się kolejne słowo-klucz: „motywacja”. Ancelotti zapewnia jednak, że z tym nie będzie problemu.
Jeszcze w zeszłym sezonie starcie Málagi z Realem Madryt byłoby bez wątpienia hitem kolejki. Andaluzyjczycy zmienili się jednak niemal o 180 stopni. W klubie nie ma już Sebastiána Fernándeza, Javiera Savioli, Júlio Baptisty, Martína Demichelisa, Jérémy’ego Toulalana, Isco, Joaquína czy Manuela Iturry. Zespół z La Rosaleda stracił też trenera, Manuela Pellegriniego. Za Chilijczyka w Máladze pojawił się Bernd Schuster. Drużyna z nim nie osiąga jednak zbyt dobrych rezultatów (14. miejsce w tabeli), dlatego Niemiec już wkrótce może wylecieć, tak jak chcą tego kibice krzyczący co jakiś czas na La Rosaleda: „Schuster, vete ya!” (z hiszp. „precz”).
Pisząc o Schusterze, trzeba przypomnieć też jego przygodę z Realem Madryt w latach 2007–2008. Niemiec zdobył mistrzostwo Hiszpanii w pierwszym sezonie, ale w drugim, po serii kilku wpadek i słowach „wygrana z Barceloną nie jest możliwa” wyleciał z Madrytu. Teraz nie popełnił tego samego błędu i przed starciem z Królewskimi nie grał w żadne gierki słowne i po prostu przyznał: „Nie mamy nic do stracenia, możemy więc być na tyle mężni, na ile nam się spodoba. Wcale nie jestem pesymistą”.
Każdy mecz w lidze jest warty trzy punkty – trudno o bardziej oczywiste sformułowanie. Warto jednak, żeby Królewscy zapisali sobie je na szafkach w szatni i w tunelu na La Rosaleda. Zwycięstwo będzie oznaczać całkiem przyjemny handicap przed starciem z Barceloną, do którego Real Madryt podejdzie jako faworyt. Nie tylko jako faworyt Klasyku, ale i tytułu ligowego. Żeby jednak o tym rzeczywiście móc myśleć, a przede wszystkim mówić, trzeba dziś wykonać swoje zadanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze