Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Spełnienie marzeń

Relacja z wyjazdu na mecz z Levante

Kilka dni temu Real Madryt podejmował u siebie Levante. Na tym meczu byli nasi czytelnicy – Michał, Patryk, Wiktor, Mateusz i Ania. Jakie były ich wrażenia? Przeczytajcie poniżej…

9 marca 2014 roku. Ten dzień zostanie nam w pamięci do końca życia. Wtedy to, punktualnie o godzinie 19:00 rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Ignacio Iglesiasa Villanuevy, oznaczający początek spotkania pomiędzy Realem Madryt a Levante. Dlaczego dla nas to wydarzenie wyjątkowe? Bowiem było to pierwsze spotkanie Królewskich obejrzane przez nas prosto z trybun Estadio Santiago Bernabéu! Ale po kolei…

Mecz zaplanowany był dopiero w niedzielę, ale w Madrycie pojawiliśmy się już w piątek. Mieliśmy więc nieco czasu na zwiedzanie. Po wyjściu z samolotu szybka podróż do hostelu. Potem część z nas skierowała swoje kroki w stronę ośrodka treningowego Realu Madryt. Pod Valdebebas czekali oczywiście sympatycy Blancos. Nie było co prawda żadnej gwarancji, że któryś z piłkarzy zatrzyma się, aby dać autograf lub zrobić zdjęcie, ale fani wytrwale czekali. Opłaciło się, bowiem kilku zawodników zatrzymało swoje auta wyjeżdżając z ośrodka po treningu. Tak więc kibice mieli okazję, aby choć przez moment być o krok od swoich idoli. Najchętniej i najdłużej pozował i składał podpisy Luka Modrić. Ponadto kibice mieli okazję wziąć autografy między innymi od Álvaro Arbeloi, Casemiro, Xabiego Alonso, Sergio Ramosa, Diego Lópeza, czy trenera Carlo Ancelottiego.


Zdjęcia z madryckimi kibicami również nie mogliśmy sobie odmówić :)


Po zebraniu autografów i zrobieniu kilku zdjęć udaliśmy się w stronę Puerta del Sol, jednego z największych placów w Madrycie. Nic więc dziwnego, że mimo późnych godzin nocnych to miejsce tętniło życiem. Podróż ulicami o tej porze była bardzo przyjemna, również ze względu na hiszpański klimat – 21 stopni na początku marca – szkoda, że nie mamy tak w Polsce! :) Grzechem byłoby nie skosztować słynnych hiszpańskich tapas (klik, klik), a także paelli.

W sobotę rano czekał nas jeden z dwóch najważniejszych punktów wyjazdu - Tour Bernabéu. Kiedy tylko wysiedliśmy z metra (które swoją drogą jest rewelacyjnym środkiem transportu w Madrycie, wszędzie można dostać się bardzo szybko) na stacji Santiago Bernabéu, przyspieszyliśmy kroku, aby jak najprędzej ujrzeć stadion. Pierwsze wrażenie? WOW! Coś niesamowitego!


Czym prędzej ruszyliśmy więc bliżej, aby zrobić kilka zdjęć, a chwilę później do kolejki po bilety na Tour. Kiedy wejściówki mieliśmy już w rękach, udaliśmy się do wejścia. Do pokonania było trochę schodów, aby dostać się na górną trybunę. Czas się dłużył, bo chcieliśmy jak najszybciej zobaczyć Bernabéu od środka. Widok zapierał dech w piersiach.


Kolejne przystanki podczas zwiedzania to sala z trofeami, loża prezydencka, płyta boiska wraz z ławkami rezerwowych, szatnie, sala konferencyjna i na koniec bogato wyposażony oficjalny sklep Realu. Na murawie nie mogło zabraknąć oczywiście pamiątkowej fotki :)


Dużo można by opowiadać, ale jest to coś, co trzeba zobaczyć na własne oczy - nikogo z kibiców Królewskich nie trzeba chyba przekonywać, że naprawdę warto!

Jednak Madryt to nie tylko Santiago Bernabéu. W mieście jest wiele ciekawych miejsc, które trzeba zobaczyć. Obok wspomnianego już wcześniej Puerta del Sol, to także między innymi Palacio Real, Campo del Moro, Ogrody Sabatiniego, Las Ventas (arena corridy), katedra La Almudena, Museo Nacional del Prado (w godzinach 18-20 wejście za darmo), Puerta de Alcalá, Plaza Mayor, Park Retiro, a także rzecz jasna Plaza de Cibeles, gdzie Blancos fetują zdobyte tytuły. Kiedy odwiedziliśmy Cibeles w niedzielę, ruch uliczny był zamknięty, więc mogliśmy podejść pod samą fontannę!


Nadeszło niedzielne popołudnie. Ubrani w barwy Realu ruszyliśmy więc w stronę Santiago Bernabéu. Po drodze zaczepiali nas ludzie, krzycząc „Vamos Real” czy „Hala Madrid” – naprawdę miłe uczucie! :). Na stadion udaliśmy się metrem. Na miejscu byliśmy niespełna dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, dlatego też nie było jeszcze tłumów, ale stoiska z koszulkami, flagami czy szalikami zostały już ustawione nieopodal stadionu. Jeszcze tylko fotka pod stadionem i wchodzimy.


Trybuny zapełniały się powoli, ostatecznie zasiadło na nich 74 172 widzów. O przebiegu meczu nie będziemy się rozpisywać, wszak jak było, każdy widział. Królewscy byli stroną dominującą, a Levante – można powiedzieć – tylko widzem. Udało nam się nagrać bramkę zdobytą przez Marcelo.


Widowisko okraszone zostało łącznie trzema golami, a radość po każdej z nich była niesamowita. Wszystko było magiczne - od rozgrzewki, poprzez przedstawienie składów przez spikera, prezentację zespołów, sam mecz, aż po ostatni gwizdek, kiedy rozbrzmiał hymn. Kilka chwil po meczu pozostaliśmy jeszcze na trybunach (choć niektórzy widzowie opuszczali je już pięć minut przed końcem – czego kompletnie nie rozumiemy! :) ) i wtedy na dodatkowy trening wyszli Pepe, Illarramendi oraz Morata. Nie omieszkaliśmy więc kilkoma okrzykami przyciągnąć uwagę zawodników. Opłaciło się, bowiem Illarra i Álvaro pozdrowili nas machając w nasza stronę :). Po wyjściu ze stadionu zatrzymaliśmy się jeszcze przed Bernabéu, aby podelektować się tym widokiem. Na koniec jeszcze wspólna fotka, na której doskonale widać, ile bramek zdobyli tego wieczoru Królewscy :).


W poniedziałek wracaliśmy już do Polski, choć chciałoby się zostać w Madrycie jeszcze co najmniej kilka dni. Taki wyjazd to rewelacyjna sprawa. Spełniliśmy swoje marzenie, jakim było obejrzenie meczu z trybun Estadio Santiago Bernabéu. Wrażeń nie da się jednak opisać. Słowa nie oddadzą wszystkich emocji, dlatego trzeba to zobaczyć na własne oczy!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!