Pepe: Nie boimy się Bayernu
Wywiad dla <i>Onda Cero</i>
– Staram się robić wszystko jak najlepiej dla klubu i dla siebie. Jedna sprawa to boisko, druga to rzeczy poza boiskiem. Na boisku każdy chce jak najlepiej dla swojej drużyny. Ludzie mnie nie znają, tylko ci najbliżsi, pozostali nie. Na poziomie, na którym jesteśmy, musimy być przygotowani na wszystko. Ja w swoim sposobie gry staram się dawać maksimum na murawie – powiedział Pepe w rozmowie w radiu Onda Cero.
– To, co stało się w meczu z Getafe, było pojedynczą sytuacją i z tego powodu mam tę łatkę, którą ludzie mi przypięli. Ja tylko staram się wykonywać jak najlepiej swoją pracę. Nie wiem co stało się ze mną tamtego dnia, do dzisiaj próbuję to zrozumieć, ale nie potrafię tego wytłumaczyć. Myślę, że sędziowie ciągle myślą o tych zajściach, gdy coś mi odgwizdują.
– Staram się grać jak najczyściej i nie faulować, ale na mojej pozycji ciężko jest grać bez fauli. Sergio nie ma przypiętej łatki, jak ja, a ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz wyrzucono mnie z boiska.
– Diego Costa to wielki zawodnik i cieszę się, że wybrał Hiszpanię. Rozmawiałem z nim przed meczem i powiedział mi, że jest zadowolony. To gracz, który też lubi kontakt, daje z siebie maksa, żeby pomóc drużynie, a jego trener wiele wymaga. Starcia ze mną czy Sergio zostają na boisku. Czasami ścieramy się na murawie, ale to część futbolu.
– Gra dla Portugalii? Wyjechałem z Brazylii bardzo młodo i Portugalia otworzyła przede mną swoje drzwi. Kiedy przyjechałem do Porto, wiedziałem, że najlepszym sposobem na odwdzięczenie się będzie gra dla Portugalii. Brazylia próbowała mnie przekonać, ale moja decyzja była jasna.
– Kiedy przyjechałem do Realu Madryt, chciałem poznać Fernando Hierro, który był moim idolem. On powiedział mi, żebym zachował spokój, bo przychodzę do wielkiego klubu i nie mogę popełnić błędu z myśleniem, że jestem w Realu Madryt tylko dla pieniędzy. Kiedy przyszedłem, kosztowałem 30 milionów, ale w drużynie był Cannavaro, więc ja byłem jednym z wielu. Początek mnie przestraszył, ale ludzie z klubu pomogli mi się dostosować i cała ta otoczka zeszła na drugi plan. Każdy piłkarz Realu Madryt musi mieć to poczucie, że reprezentuje bardzo duży klub.
– Obecne chwile? Tak, przeżywam wyjątkowe chwile w życiu, zarówno osobistym, jak i zawodowym, ale to w dużej mierze zasługa moich kolegów. Przy wszystkim, co działo się w poprzednim sezonie, koledzy podali mi ręce i pomogli stać się dzisiaj jednym z najczęściej używanych graczy w kadrze.
– Obrona Casillasa? Sprawa Ikera to coś wewnętrznego, czego nie musieliśmy robić publicznie. Nie broniłem Ikera, bo jest Ikerem, ale dlatego, że jest moim kolegą, z powodu tego, co przeszedł i tego, co zrobił dla Realu i reprezentacji Hiszpanii.
– Manchester City? Jeśli chodzi o zainteresowanie City, jest to normalne, że są kluby, które interesują się piłkarzami Realu Madryt, ale tutaj rządzi prezes. Nigdy nie planowałem odejścia z Realu Madryt, bo miałem ważny kontrakt i zawsze będę chciał uszanować umowę z Realem Madryt.
– Ancelotti wprowadził wiele spokoju. On był zawodnikiem i wie, gdzie przyszedł. Wszystko uspokoił i dał nam ten poziom, gdzie maksymalnie nam pomaga. Bardzo mi się podoba praca z nim, bo to człowiek, który jest blisko ciebie i rozumie potrzeby zawodnika.
– Finał Pucharu Króla z Atleti? Czułem bezsilność z powodu braku możliwości zagrania w finale w poprzednim roku i braku pomocy drużynie. Trzeba patrzeć przed siebie, ale to temat, który bardzo mnie zabolał. Straciłem ważny finał, ale trzeba patrzeć w przyszłość.
– Mourinho i lustro? Mou będzie chyba jedynym człowiekiem, który wstaje z rana i nie przegląda się w lustrze. My tego nie krytykujemy, bo to codzienne sprawy, które robią wszyscy. W ogóle nas to nie dotknęło. To normalne, że się poprawiamy, żeby oferować dobry wizerunek dla klubu, w którym gramy. Jesteśmy w Realu Madryt i kiedy wychodzimy, to są kamery, media... Ja uważam, że to całkowicie normalne.
– Wróg w Barcelonie? Matce nie jest łatwo wysłuchiwać, jak cały stadion nazywa jej syna zabójcą. Nie popełniłem żadnego przestępstwa, żeby mnie tak nazywano. Ja mam jasne idee, moim bliscy wiedzą jaki jestem. Staram się być najlepszy każdego dnia, żeby móc grać. Rywalizuję na każdym treningu. Kiedy rozgrywam spotkanie, staram się być najlepszy, żeby pomagać kolegom.
– Coentrão? To bardzo skromna osoba. Pochodzi z regionu rybackiego, wychował się wśród ludzi bez wielkich środków do życia. Kiedy ktoś taki przyjeżdża do Madrytu, to miasto jest dla niego ogromne. Potrzebuje swojego czasu, to chłopak z wielkimi obawami. Jego rodzina wyjechała do Francji, kiedy był bardzo młody, wychowywał się przy ciotce. To chłopak, który ciężko pracuje, który poświęca się meczom. Prawda jest taka, że w niektórych spotkaniach nie miał szczęścia. Mam nadzieję, że odnajdzie je w Realu Madryt. To jednak bardzo duży klub i wymaga się tutaj natychmiastowo dobrej postawy. Tutaj media na nikogo nie czekają.
– Illarramendi ma wielką przyszłość i wielkie umiejętności. On teraz uczy się na błędach. Bieganie przed krową? On myślał, że zdjęcie w stroju Batmana nie wypłynie, bo jego miasteczko jest malutkie, ale tutaj wychodzi wszystko [śmiech].
– Przyjaźń z Cristiano? Wielu ludzi myśli, że on jest arogancki i nieprzyjemny, a to normalny gość. To wielki przyjaciel swoich przyjaciół. Cristiano to człowiek, który ciężko pracuje, żeby osiągać swoje cele. Kiedy ich nie osiąga, jest bardzo wkurzony. Zamyka się w swoim świecie, żeby móc coś zmienić i się poprawić. On chce być najlepszy i pokonywać samego siebie. Ludzie mają o nim złą opinię, ale to bardzo ciepły człowiek. Obdarowuje wieloma rzeczami fizjoterapeutów i pracowników drużyny. Bardzo pomaga ludziom. Jako piłkarz? Jest superkompletny. Wie, jak atakować i jak bronić przy stałych fragmentach.
– Stosunki Cristiano z Jesé? Cristiano dużo rozmawia z Jesé. Wie, że jest dla niego lustrem. Jesé często na niego patrzy, pyta o wiele rzeczy i Cristiano zawsze się nim zajmuje, żeby mógł dojść jak najwyżej.
– Bayern? Bayern ciężko pracuje na boisku, ale zostawia też dużo przestrzeni za plecami obrońców. Jesteśmy piłkarzami i musimy być na bieżąco. To drużyna, która wykonuje dobrą robotę i ciągle się tworzy. Czy są kompletni? Ciągle nie, ale mają dobre rokowania. Jednak my się ich nie boimy, chociaż musimy szanować rywala. Podchodzimy do spotkań z wielką powagą, ale nie odczuwamy strachu. Wierzymy mocno w siebie, bo mamy kadrę z wielką jakością. Kiedy zawodnicy mają jakość, to nie ma mowy o strachu.
– Stan Messiego? Nie wiem co mu jest, nie potrafię stwierdzić, ale ma wielkie umiejętności. Wydaje się, że nie przechodzi teraz przez najlepsze chwile, sprawy nie idą mu tak, jak w poprzednich latach.
– Iker i Diego? To dwaj wielcy bramkarze. Z nimi Real Madryt jest w bardzo dobrej sytuacji. Mam nadzieję, że obaj zostaną na następny sezon. Iker powiedział, że ma nadzieję, że zakończy tutaj karierę.
– Drużyna? Mamy bardzo młodych zawodników. Na przykład Isco ma wielkie umiejętności. Za kilka lat będzie dawać ekipie dużo więcej. Mam nadzieję, że będę tutaj dalej, żeby obserwować Cristiano i resztę.
– Dlaczego wołają „Pepe”? Bo ciężko było wymówić moje imię w Brazylii. Wtedy zaczęto nazywać mnie Pepón, ale mój ojciec stwierdził, że lepiej brzmi Pepe.
– Rytuały przed meczem? Przed wyjściem na murawę lubię mieć z 2-3 minuty, żeby podziękować Bogu za aktualne chwile. Zazwyczaj daję też koszulkę jakiemuś kibicowi. Podoba mi się sprawianie, że czyjś dzień jest jeszcze szczęśliwszy.
– Co najbardziej pamiętam z okresu po transferze do Realu? Przyjazd na lotnisko, kiedy podszedł do mnie dziennikarz i zapytał czy w walizce mam 30 milionów euro, żeby zapłacić za siebie Realowi. Tego nie zapomnę nigdy.
– Największa mania z szatni? Robben robił dużo skippingu w szatni, jakby miał wyjść już stamtąd w pełnym biegu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze