Po spokój przed Klasykiem
Przed meczem z Levante
Nie ma powodu do niepokoju. Real Madryt w 2014 roku jest drużyną, która każdemu rywalowi stawia trudne warunki i chociaż nie zachwyca fenomenalną tiki-taką, to jest do bólu skuteczna. Po remisie z Atlético Królewscy nie stracili pozycji lidera, a co ważniejsze – mogą powiększyć przewagę nad trzecią w tabeli Barceloną do czterech punktów. Ta wiadomość jest istotna dla wyznawców duopolu, czyli rozgrywek, w których o mistrzostwo walczą wyłącznie Los Merengues i właśnie Barça. Real Madryt może, a nawet musi umocnić się dziś na szczycie tabeli Primera División, pokonując Levante.
Często przed meczami z drużynami, które śmiało tak zwani eksperci oceniają jako „ogórków”, mamy prawo martwić się o motywację zawodników. Tym razem zadbali o to zawodnicy Realu Valladolid, sprawiając wielką niespodziankę na José Zorila i pokonując Barcelonę 1:0. Królewscy naprawdę od bardzo dawna nie stali przed tak wielką szansą zdystansowania Blaugrany. Forma zespołu Carlo Ancelottiego na pewno pozwala optymistycznie patrzeć na spotkanie z Levante na Bernabéu. U siebie Blancos prawie nie tracą bramek – tylko dwie w dziewięciu ostatnich meczach. Jeśli chodzi o licznik goli strzelonych, jest co najmniej zadowalający – 24 trafień w dziewięciu starciach.
Levante nie jest rywalem, którego madrytczycy powinni się bać. W ostatnim dziesięcioleciu drużyna z Walencji sześciokrotnie dostawała niemały oklep i tylko raz, w 2007 roku, udało jej się urwać punkty Królewskim – i to aż trzy. Bezpośredni bilans spotkań obu drużyn na Bernabéu jest optymistyczny dla Realu i wręcz kompromitujący dla rywali. 30 bramek Blancos i 6 Levante – a to w zaledwie siedmiu meczach.
Carlo Ancelotti ma nieco szczęścia – ze zgrupowań reprezentacji żaden z piłkarzy nie wrócił z urazem i dziś wszyscy z powołanych są do jego dyspozycji. Największym kłopotem Włocha jest załatanie dziury po kontuzjowanym Álvaro Arbeloi, ale Dani Carvajal bez problemu powinien załatać dziurę po 31-letnim Hiszpanie – zresztą pewnie i tak wybiegłby w pierwszym składzie. Zawodnicy Królewskich nie muszą się oszczędzać. Po starciu z Granotas (z hiszp. Żaby) będą mieli prawie cały tydzień odpoczynku i dopiero wtedy zacznie się poważna gra – wyjazd na Málagę, Liga Mistrzów, El Clásico, Ramón Sánchez Pizjuán… I właśnie dlatego nie można myśleć o tych meczach i trzeba po prostu odesłać Levante do Walencji z bagażem kilku bramek.
Jak powiedziałby każdy trener przed meczem – nikt punktów nikomu nie podaruje. Levante coraz chętniej i coraz głośniej aspiruje do miana drużyny, która nie walczy już wyłącznie o utrzymanie czy o górną połówkę tabeli, ale także o europejskie puchary. Joaquín Caparrós nie chce rzucać słów na wiatr, dlatego przed meczem wolał pochwalić Królewskich niż dyskutować o celach na dzisiejszy mecz czy cały sezon. Niemniej nie ma wątpliwości, że Levante nie powinno mieć wiele do powiedzenia, chociaż od początku lutego grają naprawdę skuteczny futbol.
W meczach z Rayo, Realem Sociedad, Almeríą, Valladolidem i Osasuną drużyna Caparrósa zdobyła 9 punktów. To wynik co najmniej solidny, ale imponować może też postawa w defensywie – zaledwie jeden stracony gol w ostatnich pięciu starciach. W tym sezonie wyróżnia się kilku zawodników, ale na szczególne pochwały zasługuje Keylor Navas. Przed bramkarzem z Kostaryki trudne zadanie – zatrzymanie Bale'a, Cristiano, Benzemy i Jeségo będzie nieco trudniejsze niż Oriola Riery, Javiego Guerry, Osorio, Jonathana czy Imanola Agirretxe. Dobrze w bieżących rozgrywkach spisują się też defensywny pomocnik, Pape Diop, i lewy lub środkowy obrońa, Juanfran. Ten pierwszy nie zagra jednak z Królewskimi z powodu piątej żółtej kartki w meczu z Osasuną.
Za grę do przodu w drużynie z Walencji mają zadbać między innymi David Barral, Rubén García i Andreas Ivanschitz. Żaden z nich nie powinien stworzyć wielkiego zagrożenia pod bramką Diego Lópeza i być może właśnie w takim meczu Ancelotti może zdecydować się na rotacje i nawet kolejną szansę dla Nacho, który kiedy gra, raczej nie zawodzi.
Real Madryt ma kilkunastu zawodników gotowych do gry. Każdy w obecnej kadrze jest niezbędny, ale i chyba każdego Carlo Ancelotti potrafiłby zastąpić na taki mecz jak dzisiejszy. Bez względu na to czy w obronie zagra Varane, Ramos, Nacho czy Pepe, czy na lewej obronie zobaczymy Coentrão czy Marcelo, a może w środku pola Illarramendiego, taki mecz powinien być formalnością. Nie w każdej kolejce Królewscy mają taką szansę na powiększenie przewagi nad Barçą i takiego przeciwnika na własnym stadionie… A warto zaznaczyć, że jeśli Real Madryt wygra mecz z Levante, to do Klasyku podejdzie jako drużyna znajdująca się wyżej w tabeli niż bezpośredni rywal.
Początek meczu o 19:00. Transmisję przeprowadzi CANAL+ Family. Spotkanie skomentują Piotr Laboga i Krzysztof Przytuła.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze