RealMadryt.pl w Madrycie: Salah Mejri specjalnie dla nas!
Krótka rozmowa z tunezyjskim koszykarzem
Wczoraj ponownie odwiedziliśmy Palacio de los Deportes, gdzie koszykarze Realu Madryt podejmowali Teneryfę. Nie dostrzegliśmy większych różnic w porównaniu ze spotkaniem z Partizanem, które już opisywaliśmy kilka dni temu. Tym razem obaj zasiedliśmy na trybunie dla dziennikarzy i znów byliśmy świadkami zwycięstwa Królewskich, chociaż teraz znacznie dłużej wynik nie był dla madrytczyków korzystny. W czwartej kwarcie dobre zawody rozegrali jednak – bez niespodzianki – Chacho i Sergio Llull, dzięki czemu podopieczni Pablo Laso przedłużyli passę ligowych zwycięstw z rzędu. Tym razem w strefie mieszanej rozmawialiśmy z tunezyjskim centrem Realu Madryt, Salahem Mejrim.
Wreszcie wróciliście na swoją halę, gdzie wygraliście z Partizanem i teraz z Teneryfą, ale za chwilę znów opuszczacie Palacio de los Deportes i przez dwa tygodnie nie zagracie we własnej hali. Dziś wyraźnie mecz nie układał się po waszej myśli, ale w odpowiednim momencie poczuliście doping kibiców i wyglądało na to, że gra wam się dużo łatwiej. Jak ważny był dziś dla was doping?
Oczywiście, lubimy grać u siebie, ale gra poza naszą halą to część naszej pracy, musimy sobie z tym radzić. Dziś to był drugi mecz w tym tygodniu, graliśmy w piątek w Eurolidze, a mecze pucharowe nigdy nie są łatwe.
Wkrótce zagracie z Obradorio, czyli twoim byłym klubem. Odczuwasz jakieś większe emocje?
Tak, oczywiście, to coś wyjątkowego móc wrócić do Santiago de Compostela. Musimy być jednak skupieni, mamy dziesięciu zawodników, którzy mogą grać. Trener podejmie mądre decyzje, żebyśmy nie byli zmęczeni. Musimy być skoncentrowani – to klucz do sukcesu. To nie będzie pierwszy raz, kiedy zagramy kilka meczów z rzędu na wyjeździe, więc to dla nas nic nowego. Musimy po prostu robić swoje.
Dzięki za rozmowę!
Dzięki, pozdrowienia dla wszystkich kibiców Realu w Polsce.
Po wizycie w strefie mieszanej udaliśmy się do szefa ds. mediów w Realu Madryt, sympatycznego bezwłosego faceta. Podziękowaliśmy mu za doskonałą współpracę, ale w zamian… sami otrzymaliśmy bardzo miłe słowa – między innymi o tym, że bardzo miło było mu nas gościć, że tworzymy wielką rodzinę Realu Madryt. Otrzymaliśmy też wielkie podziękowania za wspieranie Królewskich, przyjeżdżając z odległej Polski. Profesjonalizm i naprawdę bardzo sympatyczna współpraca – Jorge Pérez to po prostu fantastyczny gość.
Opuszczaliśmy Palacio de los Deportes naprawdę w bardzo dobrych humorach. Podczas dwóch wizyt w hali koszykarskiej byliśmy świadkami dwóch zwycięstw koszykarzy, przeprowadziliśmy krótkie rozmowy z trzema koszykarzami i przy okazji zamieniliśmy słowo z samym Florentino Pérezem. Wylatując niemal tydzień temu z Polski na pewno nie oczekiwaliśmy, że to właśnie w tym miejscu przeżyjemy chyba największe emocje podczas całego pobytu w Hiszpanii.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze