Katalończycy oskarżają Real

Wczoraj do wiadomości publicznej podano, że sędzia Ruz na wniosek prokuratury oskarżył Barcelonę o przestępstwa podatkowe przy transferze Neymara. Dziennikarze z Katalonii nie dopuszczają jednak do siebie informacji o tym, że coś może być nie tak w ich klubie i dzisiaj zamiatają sytuację pod dywan z napisem „Real Madryt”. Zastępca redaktora naczelnego Sportu, Lluís Mascaró, stwierdza, że „w Madrycie, kiedy rozmawia się o Barcelonie, najważniejsze jest znalezienie wymówek, żeby nie rozmawiać o futbolu”. Dziennikarz dodaje, że od dawna działa antybarcelońska maszyna, a jego słowa to „żadna paranoja, bo nienawiść do Barcelony istnieje”. Jeszcze dalej idzie redaktor Sportu Casanovas, który stwierdza, że „to wszystko jest strategią, której celem jest Camp Nou”. Czyją strategią? Czytamy dalej: „Real stracił Neymara w biurach i teraz bierze rewanż w sądach. [...] Polityczny rozwód między Hiszpanią a Katalonią prowokuje ten bulion. Atakowanie Barcelony jest darmowe i do tego dobrze widziane w Madrycie. Nie można pozwalać na tę żałosną kampanię. Nie wystarczyła im dymisja Rosella, chcą zdestabilizować klub. Wokół Bernabéu są zadowoleni, udało im się!”.

Z kolei w felietonie na stronie Mundo Deportivo redaktor naczelny żali się, że Barcelona płaci fiskusowi zgodnie z terminem, a „nie wszyscy to robią”. Do tego sędzia postawił klub w stan oskarżenia już następnego dnia po petycji prokuratury. Dziennikarz żali się, że podobnie szybko zajęto się skargą socio Blaugrany na Sandro Rosella. Pan Santi Nolla broni Barcelony, mówi, że wszystko rozstrzygnie się w sądzi, by na koniec rzucić: „Przy tym wszystkim interesujące byłoby przeprowadzenie śledztwa w sprawie sparingu Realu Madryt rozegranego w Katarze przeciwko PSG i zobaczenie czy on także spełnia wszystkie wymogi fiskalne. One są już jasno przedstawione”. Właśnie takie słowa otrzymali dzisiaj w Katalonii kibice Barcelony.