Advertisement
Menu
/ independent.co.uk

Gwizdano na Bale'a, ale gwizdano też na Zidane'a

Felieton Pete'a Jensona

Autorem tekstu jest hiszpański korespondent The Independent, Pete Jenson.

No cóż, minęło pięć miesięcy i stało się – Bale niecelnie podał w sobotnim meczu z Granadą, a w jego stronę wycelowano już nieśmiałe gwizdy. Osiem bramek i siedem asyst w Lidze do tej pory stały się nieważne. Dziesięć goli we wszystkich rozgrywkach, mimo spędzenia na boisku tylko ośmiu pełnych spotkań – nieważne. Trzy bramki z rzutów wolnych na zaledwie siedem prób? A jakże – to także nieważne.

Bale już od dnia swojej prezentacji, kiedy trzydzieści tysięcu fanów zjawiło się na stadionie, skazany był na to, aby dowiedzieć się, że Real Madryt to klub, w którym wszystko się wyolbrzymia. Jednego tygodnia jesteś nowym Ferencem Puskásem, a następnego nowym Forrestem Gumpem.

W zeszłym sezonie czasem gwizdano też na Cristiano Ronaldo, potem fanów obudziły statystyki, obecnie – 234 bramki w 228 spotkaniach. Lukę Modricia okrzyknięto „najgorszym transferem roku”, aby potem mógł strzelić bramkę zza pola karnego na Old Trafford i pomóc Realowi wyeliminować Manchester United z Ligi Mistrzów. Dzisiaj Chorwat aspiruje już do miana piłkarza sezonu.
Część krytyków po pierwszej połowie sobotniego spotkania zasugerowała, że Bale „miał problemy ze zrozumieniem gry Realu”, jak gdyby zespół Ancelottiego udoskonalał właśnie stworzony na nowo futbol totalny. W istocie jednak Królewscy wciąż bardziej opierają się raczej na bramkach wypracowanych indywidualnie niż zespołowo.

Prawdą jest, że Ancelotti chce, żeby Real grał częściej przez pomocników, a także to, że u Mourinho Bale otrzymywałby piłkę szybciej. Kolejną prawdą są dobre występy Jeségo na tej pozycji. Dwudziestolatek strzelił bramkę Espanyolowi w Pucharze Króla, a Walijczyk przyglądał się temu z trybun. Ostatnią prawdą jest zaś to, że piłkarz, który potrzebuje doskonałego przygotowania fizycznego, nie miał normalnego okresu przygotowawczego i czasem na treningach wydaje się, że w kupie trzymają go tylko jego niebieskie taśmy kinezjologiczne.

Lecz Bale zawsze grał wybuchowo – w piętnaście minut dewastował przeciwnika, lub też miał piętnaście takich spotkań z rzędu i definiował nimi cały sezon. Real też chce tego doświadczyć i jest w tym zamiarze zdeterminowany. Wygląda na to, że wobec Walijczyka prowadzi się politykę mającą temu pomóc. Unika się sytuacji, w których miałby grać trzy mecze w jeden tydzień, próbuje się też zatrzymać naturalną kolej rzeczy pierwszego sezonu, która to właśnie spowodowała ledwie słyszalne sobotnie gwizdy. Jeśli jednak stanie się tak, że presja zacznie wywierać wpływ na Bale’a, powinien on po prostu spojrzeć na jednego z jego największych stronników w klubie.

Zinédine’a Zidane’a wygwizdano w jego pierwszym sezonie (2001/02), on również przybył do klubu jako najdroższy piłkarz świata (autor przyjmuje „brytyjską” wersję ceny Bale'a – przyp. red.). Zwierzył się wówczas kolegom z zespołu, że w pierwszych miesiącach w Madrycie rozważał nawet opuszczenie klubu. Ostatecznie zakończył sezon strzelając w finale Ligi Mistrzów jedną z najpiękniejszych bramek w jej historii i pieczętując tym samym dziewiąty taki tytuł dla Realu Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!