Słaba gra, kolejne zwycięstwo
Koszykarze pokonali Galatasaray (89:84)
Publiczność w Palacio de los Deportes klaskała, lecz bez przekonania. Uśmiech nie zagościł na twarzy Pabla Lasa podczas czterdziestu minut gry choćby na chwilę. Zawodnicy schodzili z parkietu z opuszczonymi głowami i świadomością, że nie zaprezentowali koszykówki ani efektywnej, ani efektownej. Indywidualne akcje wystarczyły, aby pokonać Galatasaray Liv Hospital (89:84) w 2. kolejce fazy Top 16 Euroligi, lecz wciąż obecny spadek formy nie jest powodem do świętowania.
Madryt czuł się z początku bardzo komfortowo. Koszykarze rozgrywali akcje z dużą pewnością, bez pośpiechu. Spokój zaniepokoił trenera drużyny, podczas jednej z przerw nawołującego o większą aktywność, szybsze reakcje i zaangażowanie w defensywie. Galatasaray nie zaskoczył ich niczym szczególnym, a mimo to nieśmiało dobierał się do prowadzenia (20:19).
Jak zostało wspomniane, sytuację tę Real Madryt zawdzięczał tylko i wyłącznie sobie. Pięć strat po pierwszej kwarcie (względem żadnej po stronie rywala) mówiły same za siebie. Wszelkie plany o kilkunastopunktowej przewadze odebrało rozkojarzenie i brak dokładności. Jak to przeważnie bywa, utrata kontroli nad wydarzeniami na parkiecie popchnęła zespół do działania. Zasługę lepszej gry przypisać należy, rzecz jasna, Sergio Rodríguezowi.
Jeszcze przed przerwą madrytczycy zdołali wyprzedzić przeciwników na kilka punktów (45:39), lecz po krótkim odpoczynku mieli kłopoty z powrotem do gry. Brakowało płynności w rozgrywaniu akcji, przez co ich wykończenia były często przypadkowe. Przewaga, zwłaszcza dzięki punktom Marcusa Slaughtera, wzrosła, ale gra drużyny nadal nie zachwycała.
Czwartą kwartę siedmioma punktami otworzył Jaycee Carroll, utwierdzając kibiców w przekonaniu, że mecz zmierza ku pomyślnemu zakończeniu. Wówczas turecki zespół podjął ostatnią próbę zamachu na prowadzenie. Wykorzystał mizerną postawę rywali w obronie i dzięki świetnej dyspozycji Cenka Akyola w rzutach z dystansu znów zbliżył się na niebezpieczną odległość (80:76). Królewscy, zupełnie tym nieprzejęci, bez większego kłopotu zakończyli mecz zwycięstwem.
Real Madryt po raz kolejny nie był tą magiczną drużyną, imponującą radosną i atrakcyjną koszykówką. Przechwycił zaledwie jedną piłkę, stracił aż dziewięć. Seria zwycięstw trwa w najlepsze, lecz postawa zespołu stwarza coraz więcej zastrzeżeń.
89 – Real Madryt (20+25+21+23): Llull (10), Rudy (2), Darden (13), Mirotić (5), Bourousis (2) – Draper (-), Reyes (14), Rodríguez (14), Carroll (15), Slaughter (14).
84 – Galatasaray Liv Hospital (19+14+19+32): Arroyo (12), Domercant (6), Hairston (9), Macvan (12), Erceg (24) – Koksal (-), Akyol (16), Guler (1), Arslan (4).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze