Real traci kierowcę
Anegdoty pana Manso
W Realu Madryt istnieje życie także poza boiskiem. Dziesiątki zawodowców pracują z piłkarzami i trenerami. Sukcesy drużyny należą także do nich. Fernando Manso przez 14 lat był kierowcą autobusu Realu Madryt. Frenando, jak nazywa go Iker Casillas, kończy z pracą dla Królewskich. Wyjazd do Pampeluny był jego ostatnim dla Realu Madryt. To galaktyczny kierowca, który woził takie gwiazdy, jak Hierro, Redondo, Figo, Raúl, Beckham, Owen, Ronaldo, Zidane, Robben, Kaká, Cristiano czy Bale, a także wiele innych. „Ludzie nie wyobrażają sobie, jaką odpowiedzialność i presję to ze sobą niesie”, mówi Hiszpan.
Fernando opuszcza autobus Królewskich z wieloma wspomnienia i nagrodami. Pierwszy kurs dla Realu wykonał w styczniu 2000 roku. Od tamtego czasu był świadkiem dwóch wygranych w Lidze Mistrzów, Superpucharu Europy, pucharu Interkontynentalnego, pięciu mistrzostw, Pucharu Króla i czterech Superpucharów Hiszpanii. Można powiedzieć także, że jest mistrzem świata i Europy, bo 20 lat współpracował z Federacją. „Zawoziłem na lotnisko i odbierałem z niego zawodników przy okazji tych triumfów”, wspomina. Jego zawodowe życie pozostawiło tysiące anegdot i opowieści. Kilka z nich zachowuje dla siebie, ale wieloma się dzieli. „To był zaszczyt i powód do dumy. Życzę wszystkiego najlepszego nowym kierowcom”.
Problemy z policjantem, który był za Atlético
– Trener był Del Bosque i byliśmy spóźnieni na samolot. Lecieli na mecz Ligi Mistrzów. Wpadliśmy w korek i wykorzystałem pas serwisowy, żeby zyskać na czasie. Policji to nie powinno było się spodobać i nas zatrzymali. Oficer poprosił mnie o dokumenty. Powiedziałem, żeby dał mi ich odwieźć i wtedy wrócę ze wszystkim. Jednak się nie dało. Del Bosque, asystent Toni Grande, a nawet Hierro i Figo wychodzili, żeby poprosić o dalszą jazdę. Nie dało się. „Ten gość jest za Atleti, na bank”, żartowano w autobusie. Nie dał nam przejechać dopóki nie wypisał mandatu.
Del Bosque: „Fernandito, synu, nie śpiesz się”
– Pamiętam, że burza nie pozwoliła Realowi na powrót samolotem z Santander. Musieliśmy wracać autobusem, a lało niemożebnie. „Fernandito, synu, nie śpiesz się”, pamiętam, że tak mówił mi Del Bosque. Dokładnie odwrotnie krzyczał Grande, który zawsze ze mną żartował. „Nie słuchaj go, dociśnij”.
11 tysięcy kilometrów do Glasgow i z powrotem
– Przez osiem lat podróżowałem autobusem po całej Europie, tylko poza meczami w Moskwie. Najdłuższą podróż wykonałem do Glasgow na finał 9. Pucharu Europy. Tam i z powrotem uzbierało się 11 tysięcy kilometrów. Pamiętam, że do Madrytu dotarłem dwa dni po drużynie i od razu pojechałem na Cibeles. Zrobiłem dwa okrążenia zanim udałem się do garażu. Samochody trąbiły, a ludzie krzyczeli.
Numery na loterię z tablic rejestracyjnych
– Przez długi czas razem z ludźmi z klubu i niektórymi piłkarzami kupowaliśmy kupony na loterię z numerami dwóch tablic rejestracyjnych autobusów. Niektórzy z zawodników, którzy odeszli, robili tak dalej. Nigdy niczego nie wygraliśmy, ale ja kupuję je dalej.
Uścisk z Pellegrinim
– Kiedy Pellegrini wrócił po raz pierwszy na Bernabéu od czasu odejścia z Realu, natrafiłem na jego asystenta i poprosiłem, żeby przekazał trenerowi, że o nim pamiętam. Po pięciu minutach Pellegrini wyszedł, żeby się ze mną uściskać. Wyszedł tylko po to i wrócił na stadion. Świetny człowiek.
Matka Boska Fatimska w prezencie od Mourinho
– Mou miał ostre starcie z Preciado w swoim pierwszym sezonie. Wyjazd do Gijón był trudny i na koniec meczu były problemy. Asystenci Mou starli się z Preciado. Ja znałem go od dłuższego czasu, więc po meczu się z nim pożegnałem i podałem rękę. Kiedy wszedłem do autobusu, Mou zrobił ogromną awanturę. „Dla mnie jesteś skończony, ściskałeś się z wrogiem!”, krzyczał. Myślałem, że to moja ostatnia podróż z Realem. Jednak Mourinho ukrywa wielkie serce za tym twardym charakterem. Kiedy przyjechaliśmy na lotnisko, poprosił o wybaczenie i uściskał mnie. Potem sięgnął do kieszeni płaszcza i podarował mi figurkę Matki Boskiej Fatimskiej. „Zatrzymaj ją, przyniesie ci szczęście”, powiedział i jeszcze raz uścisnął przed odejściem.
Od Kiss FM do płyt z „nowoczesną muzyką”
– Na początku muzykę puszczałem ja i słuchaliśmy w podróży Kiss FM. Czasami wkładałem też płytę CD, którą przygotowała dla mnie dobra przyjaciółka. Jednak krok po kroku zawodnicy byli coraz bardziej zaangażowani i dzisiaj to oni przygotowują swoje płyty z nowoczesną muzyką. Trenerzy niczego nie mówią. No dobrze, Mou zabraniał muzyki w autobusie, kiedy przegrywali lub rozgrywali słaby mecz. Mówił, że nie ma czego świętować.
Wpadki wychowanków przy wybieraniu miejsca
– Piłkarze siadają zawsze na tych samych miejscach, to kwestia starszeństwa. Nikt nie siada na miejscu, które nie jest jego, ale zawsze ktoś się myli, przede wszystkim wychowankowie. Nie pamiętam kto, ale ktoś usiadł raz na miejscu Raúla. „Przesiądź się, bo będzie problem”, ostrzegłem go. Chłopak wstał i poszukał innego miejsca. Kiedy wrócił Diego López, to znał tę historię, więc najpierw mnie zapytał: „Gdzie mogę usiąść?”. Diego to spektakularny chłopak, poważny i odpowiedzialny. Świetny człowiek.
Paczki pestek dla Beckhama
– Beckham zatrudnił mnie i jeszcze jednego pracownika klubu, żebyśmy kupowali mu przed meczami pestki. Opowiadał, że Victoria też je bardzo lubi. Kupowaliśmy je, ale on nigdy nie płacił [śmiech]. Oczywiście też mu nic nie mówiliśmy. Pewnego dnia znalazłem na jego siedzeniu pięć euro. Kiedy go zobaczyłem, oddałem mu je. Beckham wziął banknot, podziękował i poszedł dalej.
Cisza przed rewanżem z Borussią
– Nigdy nie zapomnę przyjazdu autobusu na Bernabéu przed rewanżem z Dortmundem. To było wręcz brutalne. Normalnie przejazd z Castellany na stadion trwa pięć minut. Tamtego dnia potrzebowaliśmy dwudziestu. Nie mogliśmy przejechać. Niektórzy gracze wstawali, żeby nakręcić to telefonami i prosili, żeby wyłączyć muzykę, bo chcieli usłyszeć tę atmosferę. Cisza w autobusie przyprawiała o gęsią skórkę. To była apoteoza. „Nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego”, usłyszałem także od Mou, który był pod takim wrażeniem, jak wszyscy. Policja nie dawała rady usuwać ludzi z drogi.
Portfele, telefony i kolczyk Drenthego
– Zawsze jest ktoś, kto czegoś zapomni, kiedy przeglądam autobus po podróży. Portfele, bransoletki, telefony... Któregoś dnia znalazłem kolczyk Drenthego. Musiał mieć wielką wartość lub wiązało się z nim jakieś wspomnienie, bo chłopak szukał go wszędzie. Najbardziej nieuważnymi zawodnikami byli Helguera i Celades.
Od bili po petardy
– Najbardziej bałem się, gdy naciskano na autobus przy wjeździe na stadion Deportivo. Rozbito cztery szyby i pamiętam, że niektórzy zawodnicy kładli się na podłogę. Innym razem próbowano spalić autobus. Rozbito szyby i wrzucono dwie petardy. W Sevilli rzucono we mnie bilą, która była dla Beckhama, ale odbiła się w autobusie i trafiła we mnie.
Obrońca Cristiano
– Chciałbym, żeby ci, którzy krytykują Cristiano, poznali go, bo szybko zmieniliby opinię. On nie zasługuje na taką krytykę. To wielki człowiek, wyjątkowy gość. Ten typ zawodnika odbija się na tobie, on jest wielki pod każdym względem. Ludzie, którzy o nim rozmawiają, nie znają go.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze