Adán: Casillas jest najlepszy
Były golkiper Królewskich w wywiadzie dla <i>Marki</i>
Dlaczego akurat Cagliari? Były przecież inne oferty.
Oczywiście, pojawiły się także inne opcje – siedem lub osiem. Miałem jeszcze rok obowiązującego kontraktu i negocjowałem warunki odejścia, aby móc zostać wolnym zawodnikiem. Otrzymałem propozycje z Hiszpanii, Rosji czy Portugalii, ale zdecydowałem się na Cagliari, bo to idealne miejsce na kontynuowanie kariery. Tutaj mam możliwość gry i to jest dla mnie najważniejsze. Dziękuję za to prezesowi Cellino.
Jest pan w zespole zaledwie od miesiąca. Czy czuje się pan już ważnym członkiem ekipy?
W krótkim czasie klub dał mi bardzo wiele. Tutaj na nowo poczułem się piłkarzem i kimś ważnym. Ten miesiąc, który spędziłem jako zawodnik bez klubu był bardzo trudnym okresem.
Głównym celem drużyny jest utrzymanie się w lidze. Pańskim natomiast wygranie rywalizacji o miejsce w składzie z doświadczonym Vladą Avramovem. Nie wydaje się panu, że będzie stanowić to trudne zadanie, jako że trenował pan w ostatnich tygodniach indywidualnie?
Zarówno on, jak i Agazzi (trzeci bramkarz – przyp.red) są świetnymi zawodnikami. Avramov występuje w Italii od 13 lat i jego dotychczasowa ścieżka kariery mówi sama za siebie. Sądzę, że bramka zespołu jest bardzo dobrze obsadzona.
Poza Pucharem Włoch nie ma pan zbyt wielu okazji na pokazanie swoich umiejętności. W jaki sposób zamierza pan zdobyć miejsce w składzie? Wolałby pan, żeby miało to mniej medialny i burzliwy przebieg niż wtedy, gdy Mourinho posadził na ławce Casillasa?
To czego aktualnie pragnę, to spokój. Ten moment nadejdzie, cały czas na to pracuję. Nie myślę o tym, kiedy i gdzie to nastąpi, ale oczekuję, że zrealizuję swój cel.
Trenerem zespołu jest Urugwajczyk Diego López. Był kapitanem tej drużyny przez kilka ostatnich sezonów. Czy wzbudza pańskie zaufanie?
Tak, jak najbardziej. Świetnie się dogadujemy. Jest dla nas wszystkich partnerem do rozmowy.
W zeszłym roku Cagliari rozgrywało domowe spotkania w Trieście. W tym sezonie trwają prace wykończeniowe na stadionie Sant’Elia, który może na tę chwilę pomieścić zaledwie 4 tysiące widzów. Czy tak właśnie wygląda liga włoska?
Mają miejsce pewnie problemy natury biurokratycznej, które klub stara się rozwiązać tak, aby wszyscy kibice mogli pojawić się na stadionie i wspierać swoją drużynę. Mamy nadzieję, że dla dobra wszystkich uda się dojść do porozumienia.
Jak radzi pan sobie z samotnością, która towarzyszy golkiperom?
Bywają trudne chwile, jednak od małego jesteśmy do tego przygotowywani. Zawsze jesteśmy troszkę na uboczu, zakładamy inne stroje, bramka to zupełnie inny świat. Tylko bramkarze potrafią się wzajemnie zrozumieć. Gdy wszystko układa się pomyślnie to podkreśla się zasługi całej drużyny. Gdy jednak dzieję się coś złego, całą winą obarcza się nas. Jakoś z tym żyjemy, ale ta samotność jest na swój sposób dobra. Jesteśmy chłodni i dojrzali.
Przez miesiąc trenował pan indywidualnie w Marbelli w towarzystwie Juana Ábalo. Oprócz niego, kto jeszcze był blisko pana podczas tamtego okresu?
Gdy dzieje się coś złego, to zdajesz sobie sprawę jak niewielu masz przyjaciół. Ci, którzy zostają okazują się prawdziwi. Wiele pomogła mi także rodzina. Jeśli chodzi o Juana, to jeden z najlepszych trenerów w Hiszpanii. Przez tamten miesiąc poprawiłem z jego pomocą wiele aspektów gry, lecz przede wszystkim pomógł mi w odbudowaniu pewności siebie i zapału do pracy, aby rozwijać się każdego dnia. Poświęcił mi wtedy wiele czasu i zawsze będę mu za to wdzięczny.
Czy dzwonili wtedy koledzy z byłego klubu, aby wesprzeć pana w trudnych chwilach?
Oczywiście, że tak. Bardzo niepokoili się moją ówczesną sytuacją. Co więcej, pogratulowali mi, gdy dowiedzieli się o zawarciu umowy z Cagliari.
Czy kiedykolwiek miał pan uczucie, że Real Madryt przestał interesować się pańskim losem?
Nie, nigdy. Sam podjąłem decyzję o opuszczeniu klubu, kontrakt obowiązywał jeszcze przez rok. Chciałem grać i Real starał mi się to umożliwić na wszelkie sposoby. Dodatkowo zawsze pozostawiali mi do dyspozycji swoje obiekty treningowe. Gdy dotarłem na Sardynię, otrzymałem faks od Emilio Butragueńo, który pogratulował mi tego transferu i powiedział, że Madryt zawsze będzie moim domem, gdybym kiedyś zdecydował się powrócić.
Czy czuł się pan wykorzystany przez Mourinho na potrzeby jego konfliktu z Casillasem?
Nie chcę rozmawiać na ten temat.
Mourinho nie dotrzymał swojego słowa. Twierdził bowiem, że jest pan lepszy od Ikera, jednak gdy ten złapał kontuzję, zdecydował się sprowadzić Diego Lópeza, a pan został znowu zepchnięty na drugi plan.
Koncentruję się wyłącznie na grze, gdy trener tego ode mnie oczekuje. Podobnie jak w odniesieniu do poprzedniego pytania – musi pan o to zapytać samego Mou.
Czy Diego López zasługuje na swoją obecną pozycję?
Oczywiście. Diego to świetny bramkarz, ale zawsze będzie trwała na ten temat dyskusja, bo Iker to najlepszy golkiper świata w ostatnich 5 latach.
Wciąż nim jest? Uważa pan, że jest lepszy niż Víctor Valdés?
Casillas jest w dalszym ciągu najlepszy na świecie, ale w tej chwili nie ma tej ciągłości, rytmu meczowego co Víctor.Trudno to oceniać zważywszy, że Iker występuje zaledwie raz w miesiącu. W każdym razie, rozmawiamy o dwóch najlepszych bramkarzach.
Czy Real Madryt to klub, którego nigdy się nie zapomina i który odciska swoje piętno na całe życie?
To niemożliwe, żeby po prostu zapomnieć 16 lat swojego życia. Naturalnie, w tej chwili jestem bardziej skupiony na tym, co dzieje się w Cagliari niż na swojej przeszłości. Staram się myśleć o Realu jako kibic.
Jak ocenia pan obecny zespół pod wodzą Ancelottiego?
Staje się lepszy każdego dnia. Stwarza dobre widowisko okraszone dużą liczbą bramek. To jest dokładnie to, czego oczekują ludzie. Cieszy mnie to, bo bardzo trudno jest osiągnąć taki efekt w krótkim czasie, będąc nowym trenerem. Real to trudne miejsce do pracy.
Miał pan okazję trenować przez kilka tygodni pod okiem Włocha. Czy według pana spokój, który wniósł Ancelotti jest korzystny dla drużyny?
Pracuje w zupełnie inny sposób niż poprzedni szkoleniowiec. Mourinho wyciągał z każdego zawodnika maksimum, to bardzo wymagający trener. Carlo jest znacznie bardziej powolny, wyciszony, stawia na dialog. Bez wątpienia wniósł dużo spokoju, ale ostatecznie liczą się zdobywane trofea.
Wierzy pan w powrót do Realu? Czy w ogóle Pan o tym myślał?
Nie myślę o tym. Wszystko, co teraz zaprząta moją głowę to gra dla mojego zespołu.
Wyobraża pan sobie, że zadebiutuje w przyszłym tygodniu przeciwko Napoli z Higuaínem, Callejónem i Albiolem w składzie? Byłaby to wielka chwila.
Byłoby wspaniale spotkać się ponownie z byłymi kolegami klubu i przyjaciółmi, szczególnie z Callejónem, którego znam od 10 lat. Wiele ze sobą rozmawiamy. Decyzja należy do trenera, ale bardzo by mi to odpowiadało.
Kogo uważa pan za swojego idola na pozycji bramkarza?
Moją uwagę zawsze przykuwali spokojni bramkarze, tacy jak Van der Sar, Illgner, ale przede wszystkim Iker Casillas. To najlepszy wzór do naśladowania jaki miałem w ostatnich latach, będący jednocześnie moim klubowym kolegą. Rozpoczął swoją przygodę z Realem jako dziewięciolatek w zespole młodzieżowym i kontynuuje ją do dzisiaj na najwyższym poziomie.
Czy chce pan coś komuś udowodnić po tym, co przeżył pan w Realu?
Zupełnie nie. Ci ludzie, którzy są dla mnie ważni i którzy widzieli mnie dorastającego, którzy stawiali na mnie wiedzą, jaki jestem. Pozostali zupełnie mnie nie interesują.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze